Generał, który nie przegrał
ani jednej bitwy
Historia patrzy na nas nie tylko z murów średniowiecznego miasta, z łuku bramy wejściowej, pomnika wojny 1914-1918, ale i z tysięcy krzyży na cmentarzach alianckich z poprzedniej wojny, wymijanych przez nas w pościgu. Niegdyś każdy metr ziemi wydarty w natarciu był sukcesem, okupionym masami poległych. Dziś? Taktyka szybkości triumfuje – tak pisał generał Stanisław Maczek o walkach w Belgii jesienią 1944 roku. Zdania te zawierają całą syntezę jego myśli wojskowej i sposobu prowadzenia nowoczesnej wojny, które przynosiły dowodzonym przez niego oddziałom same zwycięstwa.
Stanisław Maczek był świetnym żołnierzem, chociaż rozpoczął służbę wojskową nie z własnej woli. Urodził się miasteczku Szczerzec pod Lwowem w 1892 roku, a więc w czasach rozbiorów, gdy Polski nie było na mapie Europy, jako obywatel Cesarstwa Austriacko-Węgierskiego. Nie myślał o zawodzie żołnierza. Podjął studia literaturoznawcze i filozoficzne. Był studentem prof. Kazimierza Twardowskiego, u którego zajął się tematem z zakresu psychologii uczuć. Sam Maczek wiele lat później napisał żartobliwie o swoim wykształceniu, że jako przyszły oficer i dowódca różnych szczebli na I i II wojnie światowej był „dość oryginalnie” przygotowany do żołnierskiego zawodu. Choć był pochodzenia chorwackiego aktywnie włączył się w działalność paramilitarnej organizacji polskiej – Związku Strzeleckiego. Ogłoszona przez Austrię mobilizacja sprawiła, że stał się nieoczekiwanie strzelcem tyrolskim w składzie pułku „Kaiser-Jaeger”. Jednak w służbie cesarza nie był tylko zwykłym strzelcem, był żołnierzem intelektualistą. Wymagał od siebie wielkiego wysiłku fizycznego i psychicznego. Uczył się na każdym szczeblu żołnierskiej kariery wytrzymałości, przytomności umysłu, rzutkości, odwagi osobistej i dowódczej, sztuki wykorzystania terenu w walce z wrogiem. Ogromną wagę przywiązywał do taktyki i strategii, które przywidywały szybkie uderzenia wroga. Dlatego był tym dowódcą, który nigdy nie przegrał żadnej bitwy.
Po upadku Austrii Stanisław Maczek bez chwili wahania wstępuje do Legionów, które są zaczynem wojska polskiego. To co doświadczył jako dowódca w wojsku austriackim z wielką energią zaczął wprowadzać do polskiej armii. Poszukuje jedynej drogi do zwycięstwa: zaskoczenie przez połączenie szybkości działania i siły ognia. Filozofię dowódcy wojskowego Stanisław Maczek oddaje tytuł wydanych już po II wojnie światowej wspomnień: „Od podwody do czołga”. Wtedy w 1918 roku do dowodzonych jednostek Maczek wprowadza broń maszynową przy osłonie strzelców. Czołgami są wozy konne. Pokazuje w ten sposób czym może być taka jednostka, gdy żołnierze wchodzą do walki niestrudzeni długimi marszami. Jego koncepcja święci sukces w walce z bolszewikami. Myśl wojskową Stanisław Maczka rozwijają w latach 30-tych teoretycy i praktycy wojskowi zwłaszcza w Niemczech i Francji, a w Niemczech i Rosji Sowieckiej tworzone są jednostki zmotoryzowane. W Polsce pierwszym dowódcą takiej jednostki z dodaniem czołgów staje się Stanisław Maczek. Niestety jedna 10 brygada nie mogła powstrzymać niemieckiej nawały we wrześniu 1939 roku, ale jej dowódca pokazał, że szczupłymi siłami można stawić czoło całemu korpusowi pancerno-motorowemu.
Zbieg okoliczności sprawił, której pomagał Stanisław Maczek, że prawie cały skład jego brygady przekroczył granicę z Węgrami a stamtąd oddział został ewakuowany do Francji. Nie dane mu było zbyt długo walczyć u boku armii francuskiej, ale nieprzyjacielowi dał się bardzo we znaki. W Wielkiej Brytanii miał wszystko poza dwiema rzeczami: brakowało żołnierzy i sprzętu. Zimą 1941 roku Maczek otrzymuje czołgi i natychmiast przystępuje do budowy dywizji pancernej. W ciągu trzech lat stworzył z piechurów czołgistów. Generał M. Kukiel tak pisał po latach o dokonaniach Maczka: „odtąd szybko dojrzewa koncepcja naszej dywizji pancernej – i dowódca korpusu patrzył na postępy w tym kierunku z uczuciem, że to się dokonuje rzecz wielka a zarazem i z niepokojem, że ten żarłoczny noworodek cały korpus pochłonie. Pochłaniał istotnie zgodnie z etatami gros elementu kadrowego i specjalistów, a gdy zawiodły rachuby na wydobycie z Rosji niezbędnego żołnierza na uzupełnienie, pochłonął w końcu i same bratnie oddziały. Ale dojrzała w ciągu trzech lat dywizja tak wyćwiczona, zżyta i zgrana, jakby składała się nie z żołnierzy tułaczy cudem tu pozbieranych, ale ze starego, zawodowego regularnego wojska, wyposażonego w sprzęt tak potężny, jak marzył sobie przed laty(…) pułkownik de Gaulle. I taki był na jej czele dowódca, jakiego wyobrażał sobie wtedy – nie w odległym, głębokim schronie przy lampce naftowej czekający na zestawienie wiadomości, ale sam na polu walki, bezpośrednio, osobiście ją prowadzący – dodajmy, że jak Maczek pod Falaise z czołgu dowodzenia, głosem, a w nocy śpiący w wygrzebanym pod czołgiem dole”.
Swój wojskowy talent w pełni pokazał w czasie walk w Normandii, a potem w Belgii i Holandii, gdzie polska dywizja wyzwalała wiele miejscowości. Wszędzie gdzie pojawili się żołnierze Maczka byli entuzjastycznie witani przez miejscową ludność. Na widok Polaków wznosił się bezustanny okrzyk „Vive la Pologne”.
Po zakończeniu wojny dywizja pełniła zadania okupacyjne w północno-zachodnich Niemczech, po czym po powrocie do Szkocji została zdemobilizowana. Decyzją tą Maczek był rozgoryczony. Uważał bowiem, iż polskie wojsko na obczyźnie powinno istnieć dopóty, dopóki nie odbędą się w Polsce wolne wybory. Namawiano go do powrotu do kraju, ale nie podjął takiej decyzji. Osobisty dramat przeżył, gdy 26 września 1946 roku władze komunistyczne pozbawiły go polskiego obywatelstwa. Decyzję tę anulowano dopiero w 1971 roku. Mając 56 lat musiał podjąć pracę fizyczną w fabryce. Jednak i wtedy nie przestał opiekować się swoimi żołnierzami. Ci – nie bez powodu – nazywali go „bacą”.
Generałowi Stanisławowi Maczkowi należy się hołd. Generał zasłużył się Polsce swoją działalnością niepodległościową przed powstaniem II Rzeczypospolitej, uczestnictwem w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku oraz walką na frontach II wojny światowej w kraju i za granicą. Sławę i poczesne miejsce w historii oręża polskiego przyniosły mu zwłaszcza zwycięskie bitwy, które stoczył jako dowódca 1. Dywizji Pancernej, w ramach ofensywy normandzkiej. Wtedy zdobył wysokie uznanie w dowództwie alianckim. Zaskarbił wdzięczność ludności wyzwalanych miast we Francji, Belgii i Holandii oraz wzbudził podziw i szacunek swoich żołnierzy. Do końca swojego długiego życia na obczyźnie cieszył szacunkiem rodaków, nie uchybiając w niczym dobremu imieniu Polaka i polskiego żołnierza.
***
Od zakończenia II wojny światowej dzielą nas już dwa pokolenia. Zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach na całym kontynencie zaszły głębokie zmiany polityczne, gospodarcze i społeczne. Przede wszystkim odrodziła się ponownie wolna Polska, która jest dzisiaj pełnoprawnym członkiem Paktu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej. Ale mimo ogromnych różnic, dzielących naszą epokę od tamtych dni chwały i zawodu, należy wyrazić przekonanie, że pamięć o bohaterstwie naszych rodaków, którzy ramię w ramię z amerykańskimi, brytyjskimi i francuskimi sojusznikami wyzwalali Europę spod hitlerowskiej okupacji, powinna nadal stanowić ważny element tożsamości Polaków. I dotyczy to zwłaszcza tych tak licznych młodych ludzi, przed którymi przemiany ostatniego dwudziestolecia otworzyły szerokie możliwości osobistego rozwoju i pracy za granicą. To, że na Wyspach tak często słyszy się dzisiaj polską mowę – już jednak nie wygnańców politycznych, ale wolnych obywateli niepodległej Rzeczypospolitej – jest bowiem także dowodem ostatecznego zwycięstwa sprawy, za którą bili się żołnierze 1 Dywizji Pancernej, podkomendni generała Maczka.
***
Stanisław Maczek 11 listopada 1990 r. został awansowany przez prezydenta RP na uchodźstwie, Ryszarda Kaczorowskiego, do stopnia generała broni. W 1994 r. został kawalerem Orderu Orła Białego. Zmarł w wieku 102 lat w Edynburgu. Pochowany został na cmentarzu żołnierzy polskich w Bredzie.
Od 2000 r. jego imię nosi 10 Brygada Kawalerii Pancernej w Świętoszowie, zaś w ramach projektu „słynni Polacy XX w.” upamiętniony 5 czerwca 2010 został popiersiem w parku im. Henryka Jordana w Krakowie.
Pomnikowa „ławeczka” generała w Edynburgu będzie monumentem bez monumentalności. Jak sam Stanisław Maczek. (jko)
Apelujemy do Czytelników „Tygodnia Polskiego” o wsparcie budowy pomnika-ławeczki generała Stanisława Maczka.
***
Szanowni Państwo
Kampania mająca na celu upamiętnienie postaci generała Stanisława Maczka wkroczyła w fazę intensywnego zbierania funduszy na powstanie rzeźby generała, która ma stanąć w edynburskim parku Meadows.
Inicjatorem kampanii był Lord Fraser of Carmyllie, który uczestniczył w pogrzebie generała Maczka jako reprezentant rządu brytyjskiego. Zainteresowany osiągnięciami generała, Lord Fraser postanowił upamiętnić jego osobę budową pomnika w parku Meadows w Edynburgu, niedaleko domu Maczka, w którym spędził on swoje ostatnie lata życia. Nagła śmierć Lorda Fraser w 2013 roku spowodowała jednak wstrzymanie prac na projektem budowy pomnika.
Kampania została wznowiona w zeszłym roku przez General Stanisław Maczek Memorial Trust podczas uroczystości w Parlamencie Szkocji w której udział wzięli przedstawiciele rządu szkockiego, szkockich parlamentarzystów i patronów kampanii, w tym Ambasador RP w Londynie oraz kapitan Zbigniew Mieczkowski.
W roku bieżącym zostały wydane ulotki promujące inicjatywę, ruszyła strona internetowa kampanii: www.generalmaczek.co.uk oraz akcja na platformie Facebook. W najbliższym czasie planowana jest również produkcja miniaturowej makiety pomnika.
Projekt upamiętnienia osiągnięć generała Maczka oraz jego dywizji jest niezwykle szczytną inicjatywą i z niecierpliwością czekamy na to, aby móc zobaczyć żyjących jeszcze żołnierzy generała Maczka siedzących obok swojego dowódcy na ławeczce w parku Meadows.
Zachęcamy wszystkich do szerokiego poparcia idei budowy pomnika generała w Edynburgu z góry dziękując za wsparcie.
Dariusz Adler
Konsul Generalny RP Edynburg
dario23
Oby się udało !!! POWODZENIA !