13 listopada 2016, 16:32
Witajcie w ciężkich czasach

Wybory prezydenckie w USA stały się nowym, bolesnym doświadczeniem dla świata polityki. Przypadek Donalda Trumpa daje impuls, by spojrzeć trzeźwo – kto wie czy nie po raz pierwszy od czasów Reagana – na stan świadomości amerykańskiego społeczeństwa. Tak naprawdę chodzi tu jednak o porażkę, nawet bankructwo, dotychczasowych zasad prowadzenia polityki, chodzi o peryferia demokracji i jej na poły filisterską, na poły ludyczną wersję, która daje wyborcze zwycięstwo.

Cóż, świat poszedł do przodu. A z nim i my, tyle że nie tak przytomnie, jak by się chciało… Nie tak dojrzale.

Świat podżera zawiść i frustracja. Ta zrodzona z braku perspektyw i szans, ale też z nieuctwa i kompleksów. To nie jest tak, że nikt nikomu nie chce pomóc, tylko że są ludzie, którzy pomocy nie chcą przyjąć, bo frustracja (i odreagowanie na nią wrogością) jest kołem zamachowym ich działań, nastraja ich i – o dziwo! – pomaga żyć. Za nasz zły los winni są oni.

Podążanie tą drogą stało się syndromem naszych czasów.

W Polsce urósł kiedyś w siłę Tymiński – mesjasz z Kanady, który obiecał zamieniać szare na złote. Trudno było dziwić się głosom milionów rodaków, ale zdziwienie elit wyprowadzało z równowagi.

Ksiądz Józef Tischner tłumaczył wprawdzie, że w pierwszej turze wyborów z 1990 roku zaznaczył swoją obecność polski ‘homo sovieticus’ tj. człowiek, który „usiłuje urzeczywistniać komunistyczne ideały za pomocą kapitalistycznych środków”. Ale ludzie dobrze zapamiętali Bronisławowi Geremkowi słowa o „niedojrzałym społeczeństwie”.

Zresztą podobne zdania słychać było w Polsce na przestrzeni lat wiele razy. Po każdych wyborach wypowiadali je liderzy przegranych partii. Czy dlatego że z czasem i w Polsce nauczono się demokracji, więc obok rozsądku, przyzwoitości, dobrego programu wyborczego jest miejsce na populistyczne deklaracje zaspokojenia wymagań i pragnień? Tego nie wiem, zostawiam sprawę sumieniu polityków.

A skoro o sumieniu… Usłyszałem (tuż po wizycie papieskiej i jako komentarz do kolejnych słów o „niedojrzałym społeczeństwie”) takie proste zdanie od pewnego gospodarza z Pomorza: „Panie, ja za komuny dzieci chrzciłem, to i teraz nie muszę krzyżem leżeć”.

Skoro czterech na pięciu Polaków uważa, że politycy mają za nic nauki papieża o sprawowaniu władzy, to pewnie w tym coś jest…

Jeszcze jeden zapamiętany cytat z Pomorza: „z papieskiej okazji każdy ma, co chce i lubi”. Święta prawda. Dla jednych to potrzeba ducha, dla innych – bycia razem i wspólnej odświętności, dla jeszcze innych – uczestnictwa w wydarzeniu. Z kolei tylko jeden na pięciu ankietowanych Polaków przyznał, iż ma nadzieję, że słowa papieża pomogą mu zmienić swoje własne życie. Większość twierdzi, że to inni mają stać się lepsi.

Cóż na to powiecie Państwo? Witajcie w ciężkich czasach.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (1)

  1. nie wierzę, w to, co się dzieje na świecie!! Gdzie uciekać? Na Marsa??