18 grudnia 2016, 10:28
Symbol ekumenizmu z Walsingham
Sanktuarium w Walsingham jest nazywane angielskim Nazaretem. Dla Polaków, którzy wyemigrowali do Wielkiej Brytanii po II wojnie światowej i którzy stanowili silną grupę katolików na Wyspach, miejsce to stało się szczególnie ważnym ośrodkiem religijnym i celem licznych pielgrzymek.

– 34 lata temu byłem tam na pielgrzymce z żoną i z naszą córką, która miała zaledwie kilka miesięcy i jechała z nami w wózku. Była najmłodszą uczestniczką tej pielgrzymki – wspomina Jacek Korzeniowski.

Chociaż sanktuarium pochodzi już z okresu średniowiecza, dopiero pod koniec XIX w. mówi się o odnowieniu kultu maryjnego w tym miejscu. Wszystko za sprawą drewnianej figury ukoronowanej Matki Bożej, siedzącej na tronie z Dzieciątkiem Jezus i lilią ręce, która od początku słynęła z wielkich łask. Gdy rozpoczęły się prześladowania Kościoła katolickiego w XVI w., w Walsingham, podobnie jak w innych miejscach na Wyspach, przeprowadzono likwidację klasztorów i konfiskatę ich dóbr. Wówczas statuę wywieziono do Londynu, obrabowano z drogocennych kamieni, a następnie porąbano i spalono. Dopiero w 1897 r. papież Leon XIII pozwolił na wznowienie kultu i poświęcił nową figurę wzorowaną na oryginale. W 1982 r. w czasie wizyty Jana Pawła II w Zjednoczonym Królestwie figurę przywieziono do Londynu, by mogła być pobłogosławiona przez papieża. Od tamtej pory była przechowywana w krypcie Katedry Westminsterskiej.

Jacek Korzeniowski wspomina, że wszystko zaczęło się od telefonu.

– Niespodziewana rozmowa telefoniczna – podobnie było w przypadku pomnika w Arboretum – rozmowa w której Marek Stella-Sawicki poprosił mnie o pomoc w odrestaurowaniu wizerunku Matki Boskiej z Walsingham – wyjaśnia swoją rolę Korzeniowski.

Jak się okazało figura była uszkodzona – brakowało lilii. Korzeniowski podjął się zrobienia szkicu, na podstawie której snycerz odtworzył brakujący element. Kolejnym etapem było odrestaurowanie figury, wypełnienie pęknięć i odmalowanie. Sharon Jennings, która pomagała w kościele benedyktynów na Ealingu, zgodziła się to zrobić.
– To jak figura wygląda obecnie to jej zasługa – podkreśla Korzeniowski.

Gdy pojawił się pomysł odrestaurowania figury, wiadomym było, że należy przywrócić jej godne miejsce. Za sprawą licznych starań udało się uzyskać zgodę na przeniesienie z krypty do katedry. Pozostała kwestia wykonania postumentu, na którym statua miała stanąć. W tym celu znaleziono stary ołtarz jeszcze sprzed reformacji, który miałby posłużyć na wzór.

– Pojechaliśmy tam, zrobiliśmy zdjęcia, wymierzyliśmy, a następnie wykonałem rysunki, na podstawie których można było wykonać drewnianą kopię tego ołtarza – dodaje Korzeniowski.

W ubiegły czwartek odbyła się uroczysta msza z przeniesieniem figury. Pod koniec mszy na koniec mszy ksiądz kanonik Christopher Tuckwell nie omieszkał wyraźnie zaakcentować udziału Polaków w całym przedsięwzięciu. Gratulacje i podziękowania złożył także listownie sam kardynał Vincent Nichols. Our Lady of Walsingham stanęła na postumencie i dziś zdobi kaplicę św. Jerzego.

– Uroczystość była bardzo podniosła i bardzo wzruszająca. Nie spodziewałem się, że będzie aż tyle ludzi. Katedra był pełna, więc można powiedzieć o kilku tysiącach wiernych. Miło było, że nasz, polski udział był podkreślony. To pokazało, że Polacy nie tylko korzystają z tego, że mogą mieszkać w tym kraju, ale że wnoszą też bardzo dużo do społeczności brytyjskiej. Jest bardzo ważna przeciwwaga do niedawnych incydentów antypolskich. Dla mnie również bardzo wzruszające było to, jak po uroczystości ludzie z różnych stron świata modlili się po tą figurą, co uwydatnia symboliczny wymiar ekumeniczny – opowiada Korzeniowski.

Jak widać jest wiele polskich akcentów jest w tej historii. To dzięki Polakom figura nagrała nowego blasku, z drewna polskiego dębu został wykonany postument, w którym znajduje się także gruda polskiej ziemi z Jasnej Góry.

– Oczywiście jest w tym wszystkim bardzo duża zasługa Polaków, ale chciałbym podkreślić, że pracowaliśmy razem z Anglikami. Inicjatorką całego przedsięwzięcia była Antonia Moffat – od lat związana z katedrą. Ale bez Polaków, bez zaangażowania Marka Sawickiego, bez moich rysunków, bez wykonania postumentu w Polsce przez Tomka Zdziebkowskiego nie doszłoby to do skutku – podsumował Korzeniowski.

Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_