25 grudnia 2016, 12:24
Życie to nie jest zła rzecz

Jak pisał znakomity etnograf Zygmunt Gloger, wieczerza wigilijna u ludu składała się z siedmiu potraw, szlachecka – z dziewięciu, a pańska – z jedenastu. „Kto ilu potraw nie skosztuje – ostrzegał tenże etnograf – tyle go przyjemności w ciągu roku ominie”…

Mam więc nadzieję, że Polacy – niezależnie od tego, czy są ludem, szlachtą, czy beneficjentami ustrojowej transformacji – skosztują wszystkich bez wyjątku potraw z wigilijnego stołu. Nie można bowiem z obawy przed chwilowym przesytem rezygnować z przyjemności czekających nas przez cały rok!

Mało kto chyba wie, że geneza Bożego Narodzenia sięga czasów Cesarstwa Rzymskiego, gdzie obchodzono święto odrodzenia Słońca. To prastare święto za sprawą chrześcijan stało się dniem obchodów narodzin Jezusa. Podobnie jak inne święta, także niekatolickie, Boże Narodzenie ma jednoczyć we wspólnej przestrzeni ludzi różnych środowisk i pokoleń, rozwijać poczucie wspólnotowe czy rodzinne, wzmacniać związki łączące jednostkę z grupą, ożywiać zbiorową tożsamość.

W ongi przysłanej mi (pod choinkę, a jakże!) „Encyklopedii religii świata” czytam, że każde święto, a więc i religijne, „afirmuje stabilność porządku społecznego i praworządność władzy, rytualizując jednocześnie hierarchiczne podziały instytucjonalne lub mityczne”.

Nie trudno wszak zauważyć, że święta zatraciły charakter sacrum, przetrwał tylko ich aspekt społeczny i zabawowy. Jakkolwiek we współczesnym świecie można dostrzec procesy ponownej sakralizacji i w wielu krajach święta zachowują wymiar religijny, to w Polsce proces ten uległ dużemu zachwianiu.

Wygląda na to, że w dzisiejszych czasach Boże Narodzenie obchodzone są nie tyle z przywiązania do tradycji, co z nakazu wszechobecnej, nachalnej reklamy. Największe triumfy święci ona w adwencie, kiedy to agencje reklamowe ze wzmożoną siłą namawiają nas do kupowania. Specom od reklamy przyświeca taka mniej więcej „filozofia”: w życiu liczy się tylko robienie pieniędzy, za które można kupować produkty (o których nawet nie wiedzieliśmy, że są nam potrzebne, dopóki nie ujrzeliśmy ich w reklamach telewizyjnych). Zgodnie z ową filozofią, Boże Narodzenie bez zakupów i podarunków traci wszelki sens.

Jak i w Zachodnim świecie tak i w kraju nad Wisłą Boże Narodzenie zostało zawłaszczone przez handel i reklamę. Maluczko, a specjaliści od reklamy orzekną: kto nie kupuje przed świętami (a i po świętach), ten jest zły. I tak oto święta – zamiast jednoczyć ludzi różnych pokoleń i środowisk – dzielą ich na bogatych i biednych. Boże Narodzenie uwydatnia samotność biednych ludzi, odrzuconych przez rodzinę, społeczeństwo i państwo…

Zachowałem w swoich szpargałach list świąteczny z 2008 roku od ks. prałata Bronisława Gostomskiego. Ksiądz Bronek pisał tam:

Życie to nie jest zła rzecz. Złą rzeczą jest źle żyć – tak mówi jeden z mędrców tego świata. Dobre życie składa się z dobrze spędzonych dni. Aby tak się stało trzeba zrozumieć cel i zadania swojego życia. A z tym mamy niejakie rozliczne trudności. Co wybrać, w którą stronę skręcić, gdzie pójść i zacząć od nowa swoje życie…

Jarosław Koźmiński

 

PS: Ognisko Polskie i jego członków, których uraził mój tekst z 2 grudnia – przepraszam.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_