„Time” uznał Donalda Trumpa za Człowieka Roku 2016. W uzasadnieniu czytamy, że został on Człowiekiem Roku 2016 „za przypomnienie Ameryce, że demagogia żywi się desperacją, a prawda jest tylko tak potężna, jak zaufanie do tych, którzy ją wygłaszają; za oddanie głosu ukrytemu elektoratowi przez upowszechnienie jego gniewu i lęków oraz za budowanie politycznej kultury jutra przez demolowanie wczorajszej”.
Nie tylko „Time” przyznaje tytuły, choć ten tygodnik amerykański robi to już od 90 lat. Różne też bywają kryteria i tytuły. Na przykład, „Politico”, amerykańska organizacja, redagująca portal internetowy i wydająca magazyn pod tym samym tytułem, ogłosiła listę 28 osób, które będą miały największy wpływ na Unię Europejską w 2017 r. Na czwartym miejscu znalazł się Jarosław Kaczyński.
W uzasadnieniu napisano: „Formalnie jest tylko jednym z 460 członków polskiego parlamentu. W rzeczywistości, były premier i obecny prezes rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość jest najpotężniejszym człowiekiem w kraju. Kto będzie kierować polską telewizją publiczną? Czy Donald Tusk dostanie poparcie na druga kadencję jako szef Rady Europejskiej? Czy premier Beata Szydło utrzyma swoje stanowisko? To Kaczyński podejmuje ostateczną decyzję. Politico zwraca uwagę, że w nadchodzących miesiącach, będzie on „odgrywać kluczową rolę w negocjacjach UE z Wielką Brytanią, chcąc bronić interesów paru milionów Polaków, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii”. W rankingu Politico na pierwszym miejscu znalazł się burmistrz Londynu Sadiq Khan. W uzasadnieniu stwierdzono, że jego „centrystyczno-liberalny program i jego pochodzenie społeczne reprezentują alternatywę, a zarazem upomnienie dla dominujących obecnie nurtów politycznych”.
Muszę przyznać, że ten wybór – mówiący więcej o poglądach politycznych redaktorów „Politico” niż o samym merze Londynu – mocno mnie zaskoczył. Jednocześnie sprowokował do stworzenia własnej listy dziesięciu „Naj.. 2016 roku”.
1. Największy sukces polityczny odniósł w 2016 r. Nigel Farage. Udało mu się przekształcić partię marginesu, UKIP, w liczącą się siłę polityczną, opierając jej program na jednym haśle – wyprowadzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. W referendum jego pogląd podzieliło 52% biorących udział w głosowaniu. Ten sukces nie przyszedł mu łatwo – wcześniej przegrał siedem razy w wyborach do Izby Gmin. Był na tyle mądry, by po referendalnym zwycięstwie zrezygnować z dalszego przywództwa UKIP, która w pewnym sensie straciła rację bytu. Ale jego gwiazda nie zgasła – Donald Trump stwierdził wprost, że jego zdaniem Farage byłby lepszym ambasadorem Wielkiej Brytanii w USA niż obecny dyplomata.
2. Największym przegranym jest David Cameron. Na początku 2016 r. wydawało się, że to polityk, który ma w swych rękach wszystko. Wygrał wybory 2015, zdobywając większość parlamentarną, wcześniej odniósł sukces w referendum w Szkocji, która nie odłączyła się od Wielkiej Brytanii. Miał jeden problem: krytyczną wobec Unii Europejskiej frakcję w swojej partii. Chcąc ją uciszyć podjął decyzję o referendum europejskim. W ciągu następnych tygodni wszystko posypało się jak klocki domina. Zrezygnował z funkcji premiera, mając nadzieję, że do konferencji partyjnej torysów nadal będzie mieszkał w domu przy 10 Downing Street jako pełniący obowiązki szef rzągu. Partia zdecydowała inaczej, namaszczając Theresę May na premiera już w lipcu. Zapowiadał, że będzie nadal posłem – we wrześniu nagle zmienił decyzję. Czy jeszcze o nim usłyszymy?
3. Najbardziej zaskakujące przemówienie wygłosiła Theresa May, obejmując funkcję premiera. Słuchając jej miało się wrażenie, że przemawia polityk lewicowy, antysystemy, a nie nowa Margaret Thatcher. Zwracając się do tych, którzy z trudem wiążą koniec z końcem, kilkakrotnie zapewniała, że jej rząd nie będzie służył najbogatszym, nie będzie słuchać elit uchwalając nowe prawa. Jeśli chodzi o przyszłą pozycję Wielkiej Brytanii, to stwierdziła, że „wychodząc z Unii Europejskiej, wypracujemy dla siebie nową, pozytywną rolę we współczesnym świecie”.
4. To także Theresa May była autorką najczęściej powtarzanego zdania „Brexit znaczy Brexit”. Od referendum minęło już ponad pół roku i nikt nie wie, co znaczy ma Brexit
5. Wiadomo jednak, że kampania referendalna Brexitowców oparta była na największym kłamstwie roku, które brzmiało„350 mln funtów tygodniowo dla NHS”. Już na drugi dzień po referendum autorzy zwycięstwa odżegnali się od tych słów, choć wcześniej fotografowali się na tle autobusu z takim właśnie napisem.
6. Michael Gove zasłużył na tytuł „Brutusa roku”, wbijając przysłowiowy sztylet w plecy Borisa Johnsona, który był twarzą kampanii Brexitowców i wielu widziało w nim przyszłego premiera. Gove zdradził go prawie natychmiast po referendum, stwierdzając, że wspólnikowi ufać nie można, że jest niepoważny. Ta nielojalność nie przyniosła mu zwycięstwa w walce o przywództwo Partii Konserwatywnej i kosztowała miejsce w rządzie.
7. Najbardziej wybieralnym i zarazem niewybieralnym politykiem roku jest Jeremy Corbyn. Ideolog żywcem wyjęty z rewolty studenckiej końca lat 60. XX w. cieszy się uznaniem wśród partyjnych szeregów, ale nie popierają go koledzy z ław Izby Gmin. Jednocześnie większość wyborców, także tych głosujących na laburzystów, nie uważa go za zdolnego do pełnienia roli premiera kraju.
8. Największą niewiadomą roku 2017 jest nie tylko termin rozpoczęcia rozmów o wychodzeniu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej (nikt nie gwarantuje, że termin marcowy zostanie dotrzymany), ale i jak będą wyglądać przyszłe stosunki między UE i UK.
9. Nie powinno to jednak dziwić w świecie postprawdy, który to termin został uznany za najpopularniejsze słowo przez redakcję Oxford English Dictionary.
10. W sumie, rok 2016 był obfitującym w najbardziej nieprzewidywalne wydarzenia obecnej dekady. I dotyczy to nie tylko Wielkiej Brytanii.
Julita Kin