Minęło 12 lat od przybycia do Wielkiej Brytanii fali „młodej emigracji”. Wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej Polacy w wieku od 20 do 40 lat przyjechali– głównie w celach zarobkowych, dalszego rozwoju zawodowego i w poszukiwaniu nowych wyzwań. Wkrótce jednak okazało się, że życie na „Wyspach szczęśliwych” potrafi jednak czasem dać w kość. Problemy w pracy, trudność z odnalezieniem się w nowych środowisku, brak bliskich i przyjaciół – takie kłopoty dotykały niemal wszystkich. Nawet tych, którzy mając dobre wykształcenie i znając język angielski, byli świetnie przygotowani do wyjazdu. Na koniec ciężkiego dnia chcieli wyjść do pubu i porozmawiać z ludźmi, którzy śmieją się z filmów Barei i nie dodają mleka do herbaty. Samotność to zmora każdego emigranta – dopada prędzej czy później.
Między innymi z takich powodów zaczęły powstawać tzw. „młode” organizacje polonijne. Trochę grupy wsparcia, trochę towarzyskie – mające za cel lepszą integrację i poprawę wizerunku Polaków w Zjednoczonym Królestwie. Część z nich nie wytrzymała próby czasu. Jednak są też takie, jak Polish Professionals in London, które działają dalej, rozwijają się i przyciągają coraz więcej członków i sympatyków.
Dwie setki ludzi z pasją
PPL – jak zwykło się potocznie skracać – powstał 10 lat temu.
– Nasze nieoficjalne spotkania zapoczątkowano jesienią 2005 roku. Organizacja uformowała się właśnie w okresie świąteczno-noworocznym 2006 roku. Nie mamy konkretnej daty rozpoczęcia działalności, ponieważ na początku PPL był mniej zinstytucjonalizowany – tłumaczy Gosia Skibińska, obecna przewodnicząca organizacji, z zawodu dziennikarka, która wspiera komunikację zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz organizacji.
– Z racji mojego doświadczenia zajmowałam się tym zanim zostałam przewodniczącą. Teraz doszło sporo pracy administracyjnej, takiej niewidocznej. Do PPL przychodzi sporo maili, zwłaszcza po czerwcowym referendum. Piszą dziennikarze, osoby prywatne, naukowcy prowadzący badania nad Polonią. Miesiąc temu otrzymaliśmy prośbę, aby określić, jakie czynniki są istotne przy podejmowaniu decyzji o powrocie do Polski lub pozostaniu w Wielkiej Brytanii. A dwa tygodnie temu zgłosiła się do nas jedna z dużych polskich firm, która szuka wysoko wykwalifikowanego i doświadczonego specjalisty do swojego zespołu – wymienia Skibińska, która pełni też funkcję reprezentacyjną organizacji uczestnicząc w różnych wydarzeniach polonijnych.
Jak czytamy na stronie internetowej PPL jest organizacją skupiającą polskich profesjonalistów, którzy chcą brać udział i organizować interesujące projekty, spotykać ciekawych gości i poznawać osoby o podobnych zainteresowaniach. Aktualnie w PPL-u jest 220 członków. Aby zostać członkiem należy uiścić symboliczną opłatę (20 funtów), która upoważnia do zniżek na organizowane przez PPL eventy.
PPL angażuje się w działalność dotyczącą spraw Polaków i Polek na obczyźnie. Do najważniejszych projektów należą Polacy Głosują z 2008 roku, Kampania na rzecz Prawdy Historyczne, działania wspierające abolicję podatkową. Powstał też program mentoringowy dla studentów PoProStu (Polish Professionals Studentom), którego celem programu jest pomoc polskim studentom z angielskich uczelni w starcie do kariery zawodowej.
Organizacja zaprasza na spotkania z ciekawymi gośćmi, organizuje interesujące treningi i warsztaty oraz pomaga w networkingu i integracji środowiska młodych profesjonalistów i profesjonalistek. PPL-czyków można spotkać co miesiąc w pierwszy piątek miesiąca w pubie Pavillons End w samym sercu City of London.
W ramach organizacji działa kilka grup tematycznych: grupa IT, biznesowa, przygodowo-rozrywkowa (Los Cozadored de Adventuras), fotograficzna (F-stop) i kulturalna. W każdej z nich członkowie prowadzą też własne projekty. Każdy członek może także wystąpić z pomysłem indywidualnego projektu lub organizacji ciekawego wydarzenia. Wartościowe sugestie otrzymują wsparcie finansowe, promocyjne i logistyczne i przez to aktywnie wpływać na kierunek rozwoju organizacji.
Liderką grupy Project Management jest Wioleta Kicman, która w PPL-u działa od 2012 roku, a od pół roku jest również partnerem organizacji. Profesjonalnie jest project managerem pracującym dla międzynarodowej firmy outsourcingowej.
– PPL jest społecznością osób z pasją, organizacją łączącą Polonię. Promujemy polską kulturę oraz wspieramy inicjatywy charytatywne. Organizujemy, lub współorganizujemy wiele wydarzeń, które swoją tematyką obejmują naprawę wiele obszarów – dzięki temu każdy może znaleźć tu coś dla siebie. W PPL naprawdę cały czas coś się dzieje! Jednak w szczególny sposób wspominam spotkanie z profesorem Leszkiem Balcerowiczem, ikoną przemian gospodarczych w Polsce. Gdyby nie PPL myślę, że nie miałabym okazji poznać osobiście pana profesora i porozmawiać o pozytywnych zmianach jakie można by wprowadzić w Polsce, korzystając z doświadczenia i wiedzy zdobytej poza granicami kraju – opowiada.
W PPL-u Wioleta znalazła nie tylko wiele wyzwań intelektualnych, ale także prywatne szczęście.
– Na pierwsze spotkanie przyszłam za namową koleżanki, kilka miesięcy po swoim przylocie na Wyspy. Niedługo potem zostałam członkiem organizacji, chciałam stać się jej częścią. Nawiązałam wiele wspaniałych znajomości, tutaj też poznałam swojego obecnego męża – uśmiecha się.
Nie tylko piwo
Najczęstszą motywacją do stania się częścią PPL-u jest poznanie nowych ludzi – wykształconych Polaków, na poziomie. Innym, tak jak Gosia Skibińska, brakowało pracy społecznej.
– Wychowałam się w organizacji społecznej. Harcerstwo było moim światem. Mając 18 lat byłam delegatem na pierwszym założycielskim zjeździe ZHR. Po reformie samorządowej zostałam wybrana do rady dzielnicy. Miałam wówczas 25 lat. To, że w Londynie trafiłam do organizacji społecznej jest więc dla mnie naturalną koleją rzeczy – zaznacza przewodnicząca.
W ramach grupy fotograficznej aktywnie działa Dariusz Zakrzewski – w PPL od 2014 roku. Zawodowo: grafik i web developer.
– PPL daje przede wszystkim możliwość poznania interesujących ludzi oraz otwiera wiele horyzontów. Pozwala wymieniać się nie tylko doświadczeniem, ale także dotrzeć do innych członków o podobnych zainteresowaniach czy zawodzie. Dla mnie PPL stanowi pomost pomiędzy grupami społecznymi obejmującymi szeroki wachlarz dziedzin zżycia, od biznesu, poprzez politykę, kulturę i sztukę po działalność charytatywną – sumuje Darek.
Jak widać – PPL to coś więcej niż piwo z kolegami z Polski w pierwszy piątek miesiąca.
– W tym miesiącu wyjątkowo w drugi. Część członków nie wróciła jeszcze ze świątecznych wyjazdów. Zapraszamy wszystkich, którzy chcą nas poznać. Do zobaczenia! – zachęca przewodnicząca.
Magdalena Grzymkowska
Grzegorz
Jak Polacy się czujom tacy samotni w Angli to proponuję im niech spieprzajom do Polski nikt ich w Anglii na siłę nie trzyma ale nie wyjadom z Angii do Polski z prostego powodu bo som tak chciwi na te funty że som gotowi biec za tym funtem jak bura suka boso do Manczesteru
Jazzgacz
Hahha, biedny jesteś Grzegorz. Nie mierz ludzi swoją miarą! Nie wszytsko sprowadza się do kasy 😀 Ludzie wyjeżdżają z różnych powodów, żeby się rozwijać, poznawc kulturę, język! A ty siedzisz w swoim pułtusku i zazdrościsz! tak trzymaj, daleko zajdziesz, synu. A kolegóm z PPL-u stawaim piwo na następnym spokaniu. Uszanowanie 🙂