Chester to miasto z bogatą historią sięgającą pierwszego wieku naszej ery kiedy to starożytni Rzymianie zbudowali tu fort. Na samej granicy z Walią miasto jest otoczone wałami średniowiecznymi, które broniły miasto od najazdów Walijczyków.
Naprzeciw katedry, datowanej na XI wiek stoi, zbudowany w stylu gotyckim, imponujący magistrat (Town Hall), oficjalnie otwarty w roku 1869 przez syna królowej Wiktorii przyszłego króla Edwarda VII. Dziś główne urzędy miasta znajdują się w nowych pomieszczeniach, ale wciąż w budynku odbywają się uroczyste obrady zarządu miasta i różne na większą skalę obchody i akademie.
Idąc po głównych schodach do sal obrad rzuca się w oczy dwumetrowej wysokości wmurowana tablica z polskim orłem. Na tablicy można odczytać wyryty tekst po angielsku, mówiący że tablice miastu Chester przekazała w dniu 3 maja 1944 roku („Poland’s National Day”) jednostka polskiego lotnictwa z Sealand. Dalej można odczytać, że dowódcą jednostki był Wing Commander (podpułkownik) Hubert Krasiński, a rzeźbiarz to kapral lotnictwa polskiego T. Petrus.
Niedaleko Chester, po walijskiej stronie granicy, mieściła się baza RAF Sealand z dużymi warsztatami remontowymi. Od lutego 1942 r. przy tych warsztatach powstała całkowicie polska jednostka z etatem ponad pięćset, w którym też służyły polskie WAAFki (Pomocnicza Lotnicza Służba Kobiet).
Ciekawostką jest, że utrzymywano zażyłe kontakty z lokalnym walijskim i angielskim społeczeństwem, a to za sprawą Towarzystwa Angielsko-Polskiego w Chester (Anglo-Polish Society Chester and North Wales Branch), które organizowało regularne zebrania i publiczne odczyty. Co pewien czas odbywały się wspólne „party” dla lokalnego społeczeństwa. Przeciętnie dwa razy miesięcznie miały miejsce występy chóru ciesząc się wielkim uznaniem społeczeństwa brytyjskiego. Dyrygentem choru był sierżant Leopold Wilkosz.
Jako przykład przyjaznych stosunków z tubylcami w „Skrzydłach” (pismo Polskich Sił Powietrznych) z 15/31 sierpnia 1942 r. można znaleźć obszerny opis z fotografiami pielgrzymki lotników polskich z RAF Sealand do niedalekiego Holywell, w niedzielę 28 czerwca 1942. Tu chór naszych lotników wystąpił obok chóru walijskiego.
Sanktuarium w Holywell to najstarsze miejsce pielgrzymek na Wyspie – w pewnym sensie to walijskie Lourdes. W roku 660 męczeńską śmiercią zginęła tu św. Winefride. Poświeciwszy się służbie bożej ślubowała czystość panieńską. Mieszkający w sąsiedztwie młody książę Caradoc zapragnął wziąć ją za żonę. Kiedy spotkał się z odmową, jednym cieciem miecza odrąbał jej głowę. W miejscu gdzie spadła jej głowa wypłynęło źródło. Miejscowy biskup św. Bueno złożył szczątki i zaczął się modlić. I oto podczas mszy zdarzył się cud: głowa zrosła się znów w ciało. (Z upływem setek lat legenda nabrała mocy, a w źródlanej wodzie przepisuje się cudowne własności lecznicze.)
Po uroczystościach religijnych artykuł w „Skrzydłach” opisuje część nadprogramową. Polaków zaproszono na poczęstunek. Zapanowała przyjacielska, pogodna atmosfera. Gospodarz bp Daniel Hannon weselił się tak samo jak i wszyscy nasi lotnicy. Wytworzył się wspaniały nastrój towarzyski podparty śpiewem, muzyką a nawet solowymi tańcami… Na koniec biskup rozdał wszystkim Polakom na pamiątkę medaliki z wizerunkiem św. Winefridy.
Oficjalne odsłonięcie tablicy w Town Hallu miało miejsce 27 sierpnia 1944 r. przez premiera Stanisława Mikołajczyka. W archiwach Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego znaleźć można szczegółowy program dnia. Premier Mikołajczyk wyjechał dzień wcześniej o 13.05 pociągiem z Euston. Zanocował u Drugiego Lorda Leverhulme w jego dworze ,Thornton Manor. (Ojciec, Pierwszy Lord Leverhulme, siódme dziecko sklepikarza, urodził się jako William Lever; z niczego dorobił się fortuny na wyrobie mydła. Poślubiwszy Elizabeth Hulme złączył nazwiska kiedy został lordem. Był nadzwyczajnym pracodawcą, protestantem z założenia opierającym się na zasadach chrześcijańskich. Zbudował pracownikom miasteczko Port Sunlight, gdzie każda rodzina miała swój domek, stworzył też dla nich szkołę, bibliotekę i opiekę lekarską. Po nim i jego żonie została wspaniała z bogatymi zbiorami Lady Lever Art Galery w Port Sunlight.)
Premier Mikolajczyk został przyjęty w ratuszu o 15.00, kiedy to miał miejsce raut dla 300 osób w Wielkiej Sali Rady Miejskiej. Wśród gości był naturalnie Lord Leverhulme. Byli także biskupi anglikańscy i rzymskokatoliccy, władze miasta, burmistrz i radni i brytyjscy, dostojnicy sił zbrojnych i organizacji cywilnych. Przemówił podpułkownik Krasiński prosząc premiera o dokonanie odsłonięcia.
Po różnych spotkaniach towarzyskich premier o 22.00 odjechał by zanocować u Lorda Leverhulme, znów w Thornton Manor, a 28 lipca wyjechał do Londynu.
Trudno się powtrzymać się od myśli, że już wkrótce, bo 1 sierpnia miało wybuchnąć Powstanie Warszawskie. Ciekawe jest czy premier przeczuwał – w tej przychylnej dla Polaków uroczystości – nadchodząca grozę dla Polski…
Warto będąc w Chester zobaczyć tablicę w Town Hallu – inicjatywę podpułkownika inżyniera Huberta Krasińskiego, urodzonego w Krakowie w 1898 roku, przed wojną był wykładowcę inżynierii. Trzeba jeszcze zaznaczyć, że artystyczne dzieło w Chester jest autorstwa kaprala Tadeusza Petrusa urodzonego w 1912 roku w Nadwornej, który przed wojną prowadził własny zakład kamieniarsko-rzeźbiarski. Petrus po wojnie pozostał w Wielkiej Brytanii, zmarł w Preston prawdopodobnie w roku 1999. Sierżant Leopold Wilkosz urodzony w Lwowie także w 1912 roku, przed wojną w cywilu był mistrzem budowy instrumentów muzycznych.
Prowadzony przez niego chór lotników miał wydatny udział we wzmocnieniu przyjaźni polsko-walijsko-angielskich, specjalnie w Chester.
W archiwach PISM znajduje się również szczegółowy w 28 punktach kosztorys zrobienia i postawienia tej tablicy. Całkowity koszt to £ 109 : 7 szylingów i 11 pensów .Wśród kosztów mamy £ 9 i 4 szylingi za kamień, obok tego fotografie pamiątkowe £ 1: 18 szylingów i 6 pensów, £ 5 podarek dla pana Baty za zorganizowanie uroczystości a £ 1 : 11 szylingów i 6 pensów za przyjazd kompanii honorowej z RAF Sealand. Z tego widać jak w ciągu 73 lat ceny na Wyspie poszły w górę!
Dobrze by było gdyby ta tablica, odsłonięta przez samego polskiego premiera, przypominająca o wkładzie polskiego lotnictwa podczas wojny ożyła w świadomości społeczeństwa Chester. Żyje tam i w okolicy dużo Polaków. Jak miło by było gdyby nasza placówka dyplomatyczna w Londynie mogła zorganizować doniosłą rocznicową uroczystość (kto wie może by przybyła z Polski pani premier?)
Michał Olizar
Wojciech Pisarski
Ten artykul pominal faktu istnienia przez 50m lat Polskiego Szpitalu w Penley, dawnego Szpitalu Nr 3 Polowego z Kampanii Wloskiej niedaleko Chester po drugiej stronie granicy z Walia.