11 lutego 2017, 09:53
Po ludzku, więc niesprawiedliwie

W różny sposób Polakom w kraju pomagali rodacy z zagranicy. Do znajomego mi polskiego domu na Chiswicku w zachodnim Londynie przez lata przynoszone były worki odzieży i innych rzeczy, które zdaniem darczyńców mogły się przydać komuś w Polsce. Jak zawsze przy tego rodzaju zbiórkach, sporą część darów trzeba było od razu wyrzucić, bo tylko do tego się nadawały. Ktoś musiał to wszystko posegregować i przy tej okazji darowanych ciuchów znowu robiło się mniej, bo co lepsze wędrowały do krewnych i znajomych osób segregujących. Wreszcie transport wyjeżdżał do Polski – większość do jednej, zaprzyjaźnionej parafii czy szkoły. A w ostatnich latach gospodyni domu nie miała już sił na organizowanie przesyłek, więc już tylko przyjmowała worki z ciuchami i składała w salonie. Gdy zabrakło tam miejsca, zastawiła workami kolejno pokój stołowy, przykuchenny mały breakfast room, potem samą kuchnię, bibliotekę i conservatory. Rzeczy się marnowały, z czasem zgniły, a myszy miały uciechę…
Niesprawiedliwie? Ponoć sprawiedliwości należy szukać nie na ziemi, a w niebie. Poza tym, nikomu krzywda się nie stała.

Wiele z nas nigdy nie dostało ani paczki z UNRRY, ani kęsa dzielonego w szkole czy kościele sera, ani nie wygrało na loterii, a żyje i ma się nieźle. Innym co chwilę coś wpada w ręce, a marudzą ile wlezie, że sprawiedliwości nie ma. Fakt, ale co z tego? Wśród ludzi niezadowolonych z najróżniejszych rzeczy całkiem spora jest grupa tych, którym humory psuje nie tyle ich niedola, co cudze szczęście. Obraziliby się, gdy wytknąć im szkodliwe zapędy, ale nawołują, aby wszystkim było „po równo”.
Może i my ludzie mamy wszyscy „jednakowe żołądki” (pamiętam i takie hasło), ale zawsze są równi i równiejsi, czyli jak zwykle: lepiej być we właściwym czasie we właściwym miejscu niż odwrotnie.
Inaczej byłoby jak w niebie.
Jak się funduje stypendia to nie otrzymują ich tylko zdolne dzieci z rodzin ubogich, ale i takie, którym nie zniknęła jeszcze opalenizna z wakacji na Majorce. Ktoś do stypendiów kwalifikował, więc zapewne dokładnie rozważył, czyje dziecko warto ustawić. Wyszło, jak wyszło. Po ludzku, więc niesprawiedliwie.
Po równo mają za to dostać pieniądze (pardon, Polacy mówią i piszą „pieniążki” – przypomniała nam kiedyś pani Marysia z Medicalu), pieniążki zatem i to równo idą na rodziny wielodzietne. Rozmnożeni szczególnie licznie dostaną najwięcej, niezależnie od stanu posiadania czy …chęci do pracy.
Sprawiedliwie? Może po prostu tak samo, jak szereg lat temu z ubraniami na Chiswicku – po ludzku…
Po ludzku, bo inaczej to jest na zupełnie innym świecie.
My tak nie potrafimy i tyle.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_