16 lutego 2017, 11:03 | Autor: admin
L’Isle sur La Sourge: Wyspa nad rzeką Sourge

W ciemne zimowe dni marzy nam się wiosna, a jeszcze bardziej słoneczne lato. Skąpane w świetle i radosnych kolorach. Prowansja na południu Francji to raj dla oka. Miasteczka i wsie są jak barwne, ciepłe obrazy. Jedno z wielu takich miejsc to L’Isle sur La Sourge. Tutaj dominującym kolorem jest bujna zieleń, podkreślona jeszcze przez słoneczne refleksy odbijające się od niezliczonych kanałów rzeki Sourge płynących poprzez całe miasto. Obejmuje ona wąskie uliczki centrum, wciska się w każdy zaułek. Jej cichą lub głośniejszą obecność podkreślają ciągle jeszcze ruchome, omszałe, drewniane koła młynów wodnych.

Papieskie zaplecze
L’Isle sur La Surge zmieniała swoją nazwę kilka razy. Zanim kolej francuska ustaliła tę ostatnią w XIX wieku, miasteczko było znane jako L’Isle en Venise. I choć nie ma tam gondoli, atmosfera na pewno przywodzi na myśl to włoskie miasto na wodzie. Ta niewielka miejscowość (obecnie około 20 tysięcy mieszkańców) znajduje się 25 km od Awinion i 70 km od lotniska w Marsylii. Na samym początku była to osada rybacka. Rzeka Sourge zapewniała wspaniałe połowy, szczególnie raków. Te w XII wieku wysyłano na stoły bankietowe dla papieży z Awinion, czasami nawet kilka tysięcy dziennie! Z L’Isle sur La Surge pochodziły też ryby słodkowodne, w których zasmakował papieski dwór. Nic też dziwnego, że papieże postanowili chronić swoich dostawców i w czasie wojen religijnych (XIII- XIV wiek) otoczono miasteczko solidnymi murami obronnymi, które dodatkowo wzmocniono fosą- był to pierwszy z kanałów rzeki Sourge.
Kolejne lata przyniosły nowe potrzeby papieskiego dworu: wyrobu papieru. Miastu przybywało kanałów, a na nich kół do produkcji potrzebnych arkuszy. Z biegiem lat, po przeniesieniu urzędu papieskiego do Rzymu, w L’Isle sur La Sourge, nadal budowano fabryczki napędzane wodą, ale teraz głównie do wytłaczania oleju, tkactwa, farbowania wełny, jedwabiu i produkcji słynnych miejscowych koców. Powoli rozebrano mury obronne- ich resztki przetrwały do 1795 roku. Miasto miało liczne przywileje targowe: obecny co-niedzielny targ na wolnym powietrzu, został zalegalizowany dekretem królewskim w 1596 roku. Papiernie kwitły jeszcze w XVIII wieku. Były to małe rodzinne wytwórnie, gdzie najgorszą i najmniej płatną pracę wykonywały kobiety. Skupowały one przeróżne gałgany i szmaty – w tym zużyte opatrunki ze szpitali, które następnie prały i szarpały na jak najmniejsze kawałki. Takie „pralnie” możemy odkryć na niektórych uliczkach: to baseniki schodzące bezpośrednio do kanału. Jeszcze w XIX wieku w miasteczku kręciło się 66 kół do tych małych fabryczek, obecnie pozostało ich 17.


Możemy pójść śladami tej przeszłości – w informacji turystycznej dostaniemy mapkę prowadzącą nas wśród kanałów i omszałych kół wodnych. To bardzo ładny i ciekawy spacer. W centrum, przy placu rynkowym znajduje się XIV-wieczny kościół kolegialny: Notre Dame des Anges. Barokowe wnętrze choć niegdyś wykwintne, jest jak w wielu francuskich kościołach niestety zaniedbane, mimo to imponujące. Przylega do niego informacja turystyczna, która znajduje się w starej przyszpitalnej aptece. Warto zwiedzić muzeum w tym samym budynku- z unikatową kolekcją francuskich fajansów Moustiers.

Raj dla kolekcjonerów
L’Isle sur La Sourge najlepiej zwiedzać na piechotę. Zostawmy nasz samochód na dużym parkingu przy wjeździe do miasta. Średniowieczne uliczki, kanały, placyki i inne urokliwe miejsca możemy jedynie przespacerować. Tego miejsca bowiem nie da się zobaczyć przejazdem. Trzeba jednak być tam wcześnie gdy jest to dzień targowy (czwartek, niedziela) oraz dużo, dużo wcześniej gdy chcemy poszperać na słynnych targach staroci i antyków. Odbywają się one dwa razy do roku: na Wielkanoc oraz 15 sierpnia. L’Isle sur La Sourge jest bowiem drugim po Paryżu miejscem gdzie znajdziemy tak wielki wybór tego typu towaru. W samym mieście sklepików z antykami i starociami jest około 250. Jedne ogromne, wielopokojowe połączone z kawiarenkami, z widokiem na kanały. Inne malutkie, zapchane po brzegi wszelkim mniej lub bardziej ciekawym towarem. Na targach zwykle znajduje się do 500 różnych handlarzy, z całej Europy. Znajdziemy tam meble, portrety przodków, stare narzędzia, przepiękne lampy i obtłuczone filiżanki czyli coś dla każdego i na każdą kieszeń. Jeśli kogoś interesują stare francuskie lalki, to nie musi czekać na jarmark. W prywatnym muzeum w centrum (26 Rue Carnot) możemy podziwiać ich kolekcję (lata 1880-1920). Wszystkie w perfekcyjnym stanie. Oprócz tego możemy też zajrzeć do Hotel Donadei de Campredon: we wspaniałej XVIII-wiecznej willi, znajduje się muzeum miejskie prezentujące obrazy Miro, Mauguin oraz kolekcję rękopisów i pamiątek związanych z poetą surrealizmu Rene Char (1907-1988), urodzonym w L’Isle sur La Sourge. Char był też oficerem francuskiego podziemia, i na znak protestu nie publikował swoich wierszy przez cały okres okupacji niemieckiej.
Warto zwrócić uwagę na pomnik filantropa Alphonse Benoit, dłuta Felixa Charpentier. Znajduje się on niedaleko od parkingu, przy jednym z głównych kanałów. Charpentier był twórcą ogromnej ilości pomników wszelkiej maści (w tym i nagrobnych) ozdabiających po dziś dzień skwery Paryża i innych miast Francji. I w chyba każdy udało mu się wpleść jakiś erotyczny wątek. Być może dlatego jego twórczość była tak popularna. W L’Isle sur La Sourge u stóp filantropa rozkosznie prezentują swe wdzięki urocze nimfy.


Gdy nadejdzie pora posiłku najlepiej udać się do okolicy zwanej Partage des Eaux. To miejsce gdzie rzeka rozdziela się i tworzy piękny, czysty staw otoczony rozrośniętymi platanami. Wśród zieleni kryją się liczne kawiarenki i restauracje. Nieopodal, nad brzegiem kanału rozstawione są stoliki kolejnych przybytków francuskiej gastronomii. Posilając się miejscowymi specjałami możemy nawet obserwować ryby pływające w kryształowo czystej wodzie rzeki. L’Isle sur La Sourge najlepiej zwiedzać w upalne letnie dni. Rzeka i jej kanały, otoczone drzewami dają przyjemny cień i chłód. Słoneczne refleksy odbijające się od kolorowych domów sprawiają, że od razu poczujemy to niepowtarzalne, malarskie piękno Prowansji. Miasto, nieco z dala od głównych atrakcji tego regionu nie jest zapełnione turystami i dzięki temu bardziej ciche i spokojne. To pozwala na leniwą kontemplację jego urokliwych uliczek ozdobionych nie spotykanymi gdzie indziej drewnianymi kołami starych młynów wodnych.

Tekst i zdjęcia: Anna Sanders

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_