Od kilku już lat, co kilka miesięcy, druhna Grażyna Pietrykowska wraz z 93. Kręgiem Starszoharcerskim „Nadzieja”, organizuje akademie upamiętniające polskich bohaterów – tak zwanych „Żołnierzy Niezłomnych” (nazywanych też niesłusznie „żołnierzami wyklętymi” . Niesłusznie, bo przecież „wyklętymi” byli oni dla komunistów. Naród polski ich nigdy nie wyklął! ).
Ostatnia z cyklu tych uroczystych akademii, tym razem poświęcona Marianowi Borychowskiemu, w 66.rocznicę jego śmierci. W czasie wojny był on żołnierzem 6.Wileńskiej Brygady AK, po wojnie zwalczał narzucony Polsce system w antykomunistycznej partyzantce. Aresztowany przez Służbę Bezpieczeństwa (SB) we wrześniu 1950r., przeszedł okrutne tortury w więzieniach stalinowskich w Sokołowie Podlaskim i na Mokotowie w Warszawie, gdzie zamordowano go 14 stycznia 1951r. Kara śmierci powodowała wtedy także przepadek mienia skazanego (w całości), co oznacza także to, że dziś nie istnieje żaden jego wizerunek (dlatego w programie zamiast fotografii Mariana Borychowskiego umieszczono zdjęcie jego dzieci).
Nie wiadomo gdzie zakopano jego ciało, prawdopodobnie w dole z wapnem na „Łączce” na warszawskich Powązkach. Była to typowa praktyka władz komunistycznych, stosowana wobec przeciwników sowietyzacji kraju, w celu zatarcia wszelkich śladów ich istnienia i zapobieżenia odrodzenia się pamięci o ich bohaterskich czynach.
Metody te zostały „przeszczepione” do Polski przez komunistyczne władze, przez wyszkolonych w Rosji oficerów bezpieki i NKWD.
Przez kolejne powojenne dziesięciolecia pamięć o Żołnierzach Niezłomnych była starannie i systematycznie niszczona. Nie dopuszczano do publikacji żadnych wspomnień, książek czy filmów, podręczniki szkolne złowieszczo milczały.
Pamięć jednak przetrwała i dziś odradza się z zadziwiającą siłą, zwłaszcza wśród młodego pokolenia Polaków. Niepogodzeni z komunistycznym zniewoleniem Polski bohaterowie, zamordowani za walkę o niepodległość ojczyzny, odzyskują dziś należne im w historii narodu miejsce.
Szczątki Mariana Borychowskiego do dzisiejszego dnia nie zostały zidentyfikowane, podobnie jak i innych bohaterów AK – generała Nila czy rotmistrza Pileckiego.
Instytut Pamięci Narodowej prowadzi prace archeologiczne w kilku miejscach, które mogły być wykorzystane przez SB do ukrywania ofiar stalinowskiego terroru. Jednym z takich miejsc jest „Łączka”, czyli jedna z bocznych kwater wojskowego cmentarza na Powązkach w Warszawie. Tam, komunistyczni oprawcy, pod osłoną nocy, zakopywali wiele ciał swoich ofiar, często posypując je wapnem.
Druhna Grażyna w zeszłym roku zgłosiła się na „Łączkę”, aby pomagać archeologom prowadzącym ekshumacje i badania, jako jedna z wielu wolontariuszy, wspomagających prace specjalistów. Czuła, że swoją pomocą , odda hołd „pochowanym” tam bohaterom. O swoich przeżyciach opowiedziała w czasie akademii w bardzo osobistym i emocjonalnym wspomnieniu. Opowiadała o momentach, kiedy w rozkopanym dole ukazywały się ludzkie szkielety z połamanymi rękami i nogami, z dziurami od kul w czaszkach. Sposób ułożenia ciał, często pokruszone i zmiażdżone kości, wskazywały na szczególne okrucieństwo oprawców i ich absolutny brak szacunku dla człowieka. Zadziwiająca jest też zbieżność ubeckich metod likwidowania wrogów systemu (rodzaje tortur, strzał w tył głowy, itp.) z sowieckimi sposobami pozbywania się przeciwników (np. w Katyniu). Widać, że jest to ta sama „szkoła”. A o czym mówi fakt, że nad dołami z ciałami polskich bohaterów AK, wiele lat później zostali pochowani ich mordercy, pracownicy SB?
Druhna Grażyna opowiadała jaki efekt wywarła ta praca nie tylko na jej zdrowiu fizycznym i samopoczuciu, ale także na psychice.
Mówił też o tym gość z Polski – doktor Łukasz Szleszkowski – specjalista medycyny sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, w swojej prelekcji na temat „Żołnierze Niezłomni” – ekshumacja i identyfikacja genetyczna ofiar totalitaryzmów na” Łączce”.
Jego opowieści ilustrowane slajdami z prac na „Łączce”, film dokumentalny „Kwatera Ł” (w reżyserii Arkadiusza Gołębiewskiego), w połączeniu ze wspomnieniami druhny Grazyny, dały uczestnikom akademii bardzo wyrazisty obraz ogromu okrucieństwa i zbrodni stalinowskich katów na niewinnych i szlachetnych ludziach, zasługujących na najwyższy szacunek. Wrażenie na zebranych słuchaczach było bardzo silne i rozmawiali o tym jeszcze długo po akademii. Nikt nie mogł pozostać obojętnym na to, co przed chwilą zobaczył i usłyszał.
Harcerski śpiew i recytacje pomogły „rozładować” te emocje, wynikające z wstrząsającej ‘lekcji historii’, jaką daje nam „Łączka” – ten skrawek ziemi, kryjący tyle dowodów komunistycznego okrucieństwa i zakłamania, tak starannie ukrywanego przez lata PRL, a nawet i później.
Dlatego tak ważną sprawą jest odkrywanie prawdy, a następnie rozpowszechnienie jej wśród – zwłaszcza – młodego pokolenia, aby znało ono prawdziwych bohaterów polskiej historii.
Akademie organizowane regularnie przez druhnę Grażynę znakomicie to zadanie wypełniają. Zaprasza ona wybitnych historyków i specjalistów z Polski, artystów i harcerzy, którzy razem tworzą zupełnie wyjątkowy spektakl patriotyczno-historyczny, nieczęsto spotykany nawet w oficjalnych instytucjach państwowych. Druhna sama , z własnej pasji i z poczucia patriotycznego obowiązku, mobilizuje harcerzy i wykonuje tę bardzo potrzebną pracę . Za to należy się jej uznanie i podziękowanie.
Andrzej Matuszewski