25 sierpnia 2017, 12:00 | Autor: admin
Chronię miejsca o unikatowym znaczeniu dla ludzkości
O jego osiągnięciu informowały: The Times, BBC i lokalne gazety. Na przestrzeni dwóch miesięcy International Programme Manager z organizacji Edinburgh World Heritage pozyskał łączną sumę 1,5 miliona funtów na rozwój projektów z zakresu światowego dziedzictwa w Europie i na Bliskim Wschodzie. Krzysztof Jan Chuchra w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską tłumaczy, czym tak naprawdę są strefy światowego dziedzictwa i dlaczego należy je chronić.

Krzysztof Jan Chuchra

Ostatnio w szkockich mediach zrobiło się głośno o Polaku, któremu udało się pozyskać dofinansowanie na projekt w Turcji przy granicy z Syrią – i to na niebagatelną kwotę miliona funtów. To twoja zasługa, zgadza się?

– Tak. Dokładnie mówimy o kwocie 1.228.861 funtów na projekt w dwóch tureckich miastach: Mardin i Diyarbakir. Ale warto wspomnieć także o innym projekcie, na który udało mi się zdobyć ok. 400 tysięcy euro. Jest to projekt współpracy z takimi miastami jak Porto, Santiago de Compostella, Bordeaux i Florencja. Oba projekty stały się kamieniem milowym programu współpracy międzynarodowej, który rozwijam od kilku lat. Sam program opiera się na założeniach polityki rozwoju międzynarodowego oraz dyplomacji kulturalnej.

Jak do tego doszło, że pracując z ramienia brytyjskiej organizacji, zajmujesz się dziedzictwem kulturowym innych państw? 

– Jestem politologiem i urbanistą pracującym w środowisku międzynarodowym – moja obecna rola jest naturalną konsekwencją. Żyjemy w XXI wieku, globalizacja oraz standardy komunikacji pozwalają rozwijać tego typu projekty. Ponadto warto podkreślić, że pracuję w kraju, który stać na prowadzenie aktywnej polityki międzynarodowej. Pracując jako International Programme Manager stworzyłem siatkę kontaktów, umożliwiającą działania, których beneficjentami są różne kraje. Program współpracy międzynarodowej, którego jestem twórcą, jest w tym momencie tak rozwinięty, że mamy partnerów niemal na całej ziemi.

Możesz opowiedzieć o tych projektach?

– Pierwsza ze wspomnianych dotacji pochodzi z British Council, z funduszu Cultural Protection Fund, którego celem jest wspieranie rozwoju międzynarodowego. W Turcji jestem koordynatorem projektu w dwóch miastach dotkniętych pośrednio i bezpośrednio działaniami zbrojnymi z ostatnich dwóch lat– w Mardinie i Diyarbakirze. Są to bardzo ważne miasta z punktu widzenia światowego dziedzictwa. Znajdują się we wschodniej Anatolii, obszar wciąż niestabilny, gdzie codziennością są wojska na ulicy. Założeniem projektu jest nie tylko ratowanie cennych zabytków, ale również wsparcie całej społeczności skupionej wokół tych unikatowych miejsc na mapie Bliskiego Wschodu. Wraz z lokalnymi partnerami wybraliśmy budynek, który wymaga konserwacji, ale jednocześnie ma symboliczne znaczenie dla ludzi, którzy tam mieszkają. Wspólnie z lokalnymi partnerami pokażemy mieszkańcom, jak należy zarządzać takimi projektami: czyli sposoby pracy z mieszkańcami, sposoby nakreślania celów, rozwój postaw liderskich oraz odpowiedzialności za przestrzeń publiczną. Moim zamysłem był swoisty transfer zachodniej praktyki, przy jednoczesnym zachowaniu lokalnych wartości kulturowych oraz praktyk. Moją ambicją nie jest ingerowanie w kulturę, ale pokazywanie w sposób pokojowy, że pewne rzeczy można zrobić inaczej. Natomiast drugi projekt to współpraca w ramach programu Interreg, dbającym o zrównoważony rozwój w obszarze Oceanu Atlantyckiego. Na ten cel dostaliśmy pieniądze z Unii Europejskiej. Projekt ma na celu wypracowanie szeregu narzędzi polityki miejskiej, które będą wspierały zintegrowane zarządzanie miastami o znaczeniu historycznym.

Pracujesz dla Edinburgh World Heritage. Nazwa organizacji brzmi enigmatycznie.  

– Jest to organizacja powstała po wpisaniu Edynburga na listę światowego dziedzictwa. Wpis stał się przyczynkiem do zracjonalizowania polityki zarządzania miastem, które potrzebowało organizacji, która w sposób holistyczny będzie zajmowała się konserwacją zabytków, naprawą obiektów przestrzeni publicznej, wspieraniem inicjatyw społecznych, informowaniem miejskiej polityki planowania przestrzennego i regeneracją obszarów miejskich (wcześniej zajmowały się tym dwie osobne instytucje). Jej głównym celem było zarządzanie największą zurbanizowaną strefą światowego dziedzictwa. To była pierwsza taka organizacja na świecie – gdzie w innych miejscach wówczas zajmowała się tym jedna osoba w urzędzie miasta, tutaj został powołany cały zespół managerów z unikatową wiedzą i doświadczeniem.

Jednocześnie jest to organizacja non-profit.

– Tak, jednak status organizacji non-profit nie wyklucza prowadzenia jej w sposób profesjonalny oraz rozwojowy. Organizacje tego typu są szczególnie wrażliwe na wszelkie nieprawidłowości, ponieważ sektor pozarządowy często rozwiązuje problemy, z którymi państwo sobie nie radzi bądź nie może dotrzeć do ich przyczyn z powodu braku zaufania społecznego. Dobrze prowadzona organizacja przyciąga ekspertów ze względu na swój charakter działalności pożytku społecznego – ludzi z misją, w pełni oddanych temu, co robią. Z kolei jednym z głównych zagrożeń organizacji trzeciego sektora jest to, że czasami pojawiają się w nich przypadkowe osoby z dużymi ambicjami i doświadczeniem, a niekoniecznie wiedzą w dziedzinie istotnej dla rozwoju organizacji. Tacy ludzie wdrażając strategiczne zmiany, które w perspektywie długofalowej mogą sprowadzić organizację na złą drogę rozwoju. A zaufanie społeczne odgrywa tutaj kluczową rolę – zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz organizacji. Status organizacji daje również dostęp do systemu dofinansowań, nie tylko ze strony rządu. Ten aspekt zarządzania sektorem jest silnym elementem kultury brytyjskiej – dotowania różnych inicjatyw przez instytucje, społeczności i samych mieszkańców, którzy są gotowi wspierać ważne dla nich cele.

Krzysztof Chuchra w czasie konferencji w Chinach z przedstawicielkami rządu w Kantonie i Jenny Courtney, uczestniczką spotkania z Australii

Jakie zadania Edinburgh World Heritage realizuje w stolicy Szkocji?

– Od początku działalności organizacja zajmowała się przede wszystkim przydzielaniem grantów z pieniędzy publicznych, aby trafiały do ludzi, którzy nie mają funduszy na niezbędne naprawy budynków, których są właścicielami. Równolegle prowadzono także program edukacyjny mający na celu uświadamianie ich o wyjątkowym charakterze tych nieruchomości i w jaki sposób należy o nie dbać, aby zachować je na kolejne stulecia. Prowadziliśmy zajęcia w szkołach i na szkoleniach biznesowych, gdzie tłumaczyliśmy, m.in. czym jest strefa światowego dziedzictwa i w jaki sposób można wykorzystać możliwości, jakie są z nią związane. Regularnie gościmy grupy międzynarodowe zainteresowane tematem.

Właśnie, to moje kolejne pytanie – czym tak naprawdę jest światowe dziedzictwo?

– Są to miejsca, które z różnych względów są unikatowe dla historii ludzkości. Są strefy naturalne takie jak Puszcza Białowieska, są też strefy miejskie, jak na przykład Auschwitz-Birkenau. W przypadku Edynburga przyczyną wpisu na listę UNESCO było bogactwo i autentyczność architektury średniowiecznej i neoklasycznej, jak również kontrast architektoniczny pomiędzy tymi stylami widoczny w samym sercu miasta. Na tę decyzję wpływ miał również wkład miasta w rozwój myśli oświeceniowej poprzez osiągnięcia edynburczyków: Davida Hume’a, Waltera Scotta czy Adama Smith’a .

Na przestrzeni lat organizacja stała się czempionem w swojej dziedzinie i koordynatorem działań związanych ze światowym dziedzictwem poza Wielką Brytanią.

– Wiele praktyk, które wprowadzaliśmy w życie wiele lat temu, teraz są implementowane w innych miejscach na świecie. Gdy zacząłem pracę w EWH w 2008 roku, organizacja funkcjonowała jeszcze według swoich pierwotnych założeń i jako świeżo upieczony absolwent urbanistyki na University of Dundee zajmowałem się tu planistyką. W międzyczasie pracowałem przez rok w urzędzie miasta w wydziale planistycznym, gdzie koordynowałem działania organizacji zarządzających centrum miasta. Jednak z czasem moja rola dryfowała w kierunku zarządzania światowym dziedzictwem oraz budowaniem zdolności w sektorze.

Twoja funkcja ewoluowała, a wraz z nią profil organizacji.

–Zacząłem rozwijać program współpracy międzynarodowej, ponieważ zawsze uważałem, że możemy dużo osiągnąć w tym zakresie. Ponadto zauważyłem, że w tym dość wąskim obszarze mało się dzieje w Szkocji. Założeniem programu było rozwiązywanie problemów występujących lokalnie, przy zastosowaniu międzynarodowych narzędzi, ekspertyzy oraz środków finansowych przy jednoczesnym tłumaczeniu w debacie publicznej, czym jest i może być światowe dziedzictwo. Bo wiedza na ten temat nie jest wciąż wystarczająca i twoje pytanie jest na to najlepszym dowodem.

Z przedstawicielami ilu krajów współpracowałeś do tej pory?

– Kiedyś to liczyłem. Wyszło mi, że współpracowałem z przedstawicielami z około czterdziestu krajów. Teraz możliwe, że byłoby jeszcze więcej. Swoją wiedzą dzieliłem się konferencjach od Kolumbii po Chiny. Aktywnie wspieram też polskie inicjatywy w sferze światowego dziedzictwa, m.in. blisko współpracuję z Krakowem, który jest miastem partnerskim Edynburga czy z koleżankami i kolegami z Lublina. Nigdy nie odmawiałem udziału w projektach związanych z Polską, ponieważ czułem, że zaciągnąłem pewien dług wobec swojego kraju.

Dług?

– Wydaje mi się, że na pewnym poziomie emocjonalnym, jeżeli ktoś zajmując się dziedzictwem, problemami pamięci czy tożsamości, naprawdę wierzy w to, co robi, to prędzej czy później zadaje sobie takie pytanie. Poza tym wykształcenie politologiczne, które wyniosłem z Polski, otworzyło w mojej karierze wiele furtek. Dzięki temu dostałem się na studia w Szkocji, dzięki temu też dostałem pracę. Na co dzień zajmuję się w praktyce ochroną dziedzictwa brytyjskiego i międzynarodowego. Dlatego zwłaszcza na początku czułem pewien dysonans. Dzisiaj już inaczej do tego podchodzę.

Szkocja stała się twoim domem?

– Nawet to nie to. Dzisiaj czuję się po prostu Europejczykiem i obywatelem świata.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_