W ostatnich latach zapanowała moda na Jerzego Stempowskiego, który za życia wydał niewiele w formie książkowej, doczekał się w blisko 50 lat po śmierci, publikacji większości dorobku, a badacze wciąż mają pole do popisu – być może ktoś ma w swoich prywatnych archiwach jego listy, bo wysyłał je częściej niż skończone dzieła do wydawców. Jerzy Stempowski był przede wszystkim epistolografem. I właśnie w listach snuł w nich plany tego, co miał zamiar napisać w innej formie.
Grono wielbicieli twórczości Stempowskiego rośnie z każdą wydaną pozycją.
Należę od dawna do tego grona. I nic dziwnego, że gdy przeczytałam w ostatnim XLIII tomie “Pamiętnika Literackiego” recenzję Anny Frajlich “Powrót Owidiusza” poświęconą książce Jacka Hajduka “Fantazje mimowolnego podróżnika”, przy pierwszej nadarzającej się okazji rzuciłam się na tę książkę. Praca Hajduka tym bardziej interesująca, że dotyczy najpoważniejszego niezrealizowanego dzieła Stempowskiego.
Frajlich pisze: “Fascynujące źródła, znakomicie przeprowadzony dowód/przewód poparty jest zarówno teoretycznie jak i faktograficznie. […] Imponujące badania przeprowadzone w Raperswilu, Krakowie, Paryżu umożliwiają nam wgląd w psychikę pokolenia Stempowskiego […]Hajduk, detektyw najlepszych – istniejących tylko w literaturze – szkół śledzi/analizuje, w których latach projekt Owidiusza pojawia się w korespondencji z różnymi osobami zainteresowanymi tematem Owidiusza, a kiedy zmienia się w projekt antologii na temat emigracji”.
Także zamieszczona na tylnej okładce książki Hajduka opinia Andrzeja Stanisława Kowalczyka, autora biografii Stempowskiego, który przygotował do druku kilka wyborów jego listów, zachęca do przeczytania książki: “Jakaż to współczesna, pulsująca życiem książka! Lektura Stempowskiego skłania Jacka Hajduka do sformułowania pytań, których wagi na co dzień nie czujemy. Z wielkimi pytaniami o przyszłość kultury europejskiej i kultury polskiej sąsiadują pytania o kondycję każdego z nas z osobna, o wybór wartości, o kształt relacji z najbliższymi osobami, o więź ze wspólnotą. […] Jacek Hajduk tropi intencje Stempowskiego, błyskotliwie analizuje jego eseje i listy, lecz nie poprzestaje na zabiegach interpretatora. Na kanwie ujawnionych wątków pisze własne dzieło, będące świadectwem doświadczeń, lektur i przemyśleń”.
Przeczytałam tę niewielką książeczkę z rosnącym rozczarowaniem. Spodziewałam się po niej czegoś więcej – miałam nadzieję, że autor puścił wodze fantazji i spróbował napisać pracę o Owidiuszu zamiast Stempowskiego. Do takich oczekiwań skłaniały też tytułowe “Fantazje”. A cóż znalazłam? Analizę tych fragmentów listów Stempowskiego do różnych osób, w których wspomina on o zamierzonym dziele, a także, zachęcające, komentarze korespondentów.
Książka, w moim przekonaniu, ma dwie wady. Pierwsza, to analiza projektu Stempowskiego zawarta w korespondencji z poszczególnymi osobami. Mamy więc, po kolei, rozdziały poświęcone wymianie listów z Marią Dąbrowską (aż trzy), Jerzym Giedroyciem, Krystyną Marek i Lidią Winniczuk; pojawiają się też inni korespondenci. W rezultacie za każdym razem cofamy się w czasie do początku samego pomysłu pisania o Owidiuszu aż do końca korespondencji z wymienioną osobą. Ze względu na to, że Stempowski w listach do różnych osób pisał mniej więcej to samo, pojawiają się powtórzenia, których udałoby się uniknąć gdyby przedstawić rodzenie się pomysłu i jego porzucenie na osi czasowej, uwzględniając to, co w tych listach było odmiennego.
Druga wada, już techniczna, to brak przypisów, które ograniczone są jedynie do przedstawienia autorów i tytułów cytowanych książek. W “Fantazjach” pojawia się wiele nazwisk mało znanych osób, które w życiu Stempowskiego odegrały ważną rolę. O niektórych z nich, jak na przykład, o Stanisławie Vincenzie, czy Ignacym Wieniewskim, dowiadujemy się trochę w tekście. Inni pozostają nieznani. Tylko ci, którzy znają życiorys Jerzego Stempowskiego wiedzą, że wymieniona w liście do Gustawa Herlinga Grudzińskiego pani Dieneke to Holenderka, pisarka i malarka, żona Szwajcara Henri Tzaut; w domu państwa Tzautów Stempowski spędził ostatnie lata życia. Jeśli chodzi o przypisy, to wzorem mogą być wydawnictwa Archiwum “Kultury”, starannie pod tym względem opracowywane. W książce Hajduka brakuje też indeksu nazwisk.
Najciekawsze w “Fantazjach” są te partie, w których Jacek Hajduk przemawia własnym głosem, gdy pisze o współczesnej kultury, o problemach uchodźców/emigrantów, gdy z badacza zmienia się w reportażystę. Wyjątkowo udany jest rozdział o pobycie w Rzymie. Ale i tu wkradła się drobna nieścisłość, której łatwo było uniknąć. Gdy odwiedza mieszczące się przy Piazza Remuria Pontificium Collegium Polonorum, pisze: “Podobno w połowie lat czterdziestych minionego wieku pomieszkiwał tam Jerzy Giedroyć i stamtąd zawiadywał rodzącym się Instytutem Literackim”. Otóż w “Autobiografii na cztery ręce” podane są dwa rzymskie adresy – pierwszy to hotel “Massimo d’Azeglio”, a później pensjonat przy Piazza di Spagna. O Pontificium Jerzy Giedroyc nie wspomina.
Również ciekawe są rozważania o tym, jak nienapisana książka o Owidiuszu miała wyglądać i jak jej koncepcja zmieniała się, a wreszcie – dlaczego Stempowski pomysł zarzucił. Tych fragmentów jest w moim przekonaniu zbyt mało i giną między licznymi cytatami.
O Owidiuszu Stempowski pisał że był pierwszym znanym w historii wygnańcem, poetą-emigrantem, zesłanym do położonego na krańcach Cesarstwa Rzymskiego miasta Tomi, współczesnej Konstancy. Owidiusz czuł się tam nieszczęśliwy, bo przyszło mu żyć wśród barbarzyńców – Greków, Getów i Sarmatów. Podobnie czuł się Stempowski w powojennej rzeczywistości. Przywiązany do szerokich równin Ukrainy swego dzieciństwa, czuł się wygnańcem nie tylko z rodzinnego kraju, ale także ze świata, w którym się wychował i wyrósł. A był to świat kultury antycznej, greki i łaciny.
Dla mnie książka Jacka Hajduka jest jakby wstępem do zarysowanego przez autora tematu. Mam nadzieję, że autor nie porzucił swego bohatera, że odbędzie podróże także do innych miejsc z nim związanych, jak Brno i Sulmona, czy dolina Dniepru i opowie o nich w kontekście Stempowskiego, patrząc okiem współczesnego człowieka, dojrzewającego intelektualnie w XXI wieku. Książka o Stempowskim pokazuje, że Hajduk równie dobrze czuje się w archiwach, gdzie udało mu się odnaleźć synopsis niezrealizowanego filmu o Owidiuszu, jaki napisał Stempowski, jak i chodząc, niespiesznie, po tych samych ulicach co bohater jego książki.
—————
Jacek Hajduk, “Fantazje mimowolnego podróżnika” (Wojnowice 2016).
Katarzyna Bzowska