“Polacy odjeżdżają. Początek końca największego okresu migracji w historii Wielkiej Brytanii” – stwierdza “The Economist”, przytaczając fakty: liczba przyjezdnych z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, a głównie Polski, spadła niemal do zera. W ciągu roku (marzec 2016-marzec 2017) przyjechało 59 000 osób z ośmiu państw przyjętych do Unii Europejskiej w 2004 r., ale w tym samym czasie opuściło Wielką Brytanię 46 000.
Na zmniejszenie się liczby imigrantów z tej części świata, jak stwierdza autor artykułu, składa się kilka przyczyn. W pierwszej kolejności to dewaluacja brytyjskiej waluty (obecnie za 1 funta otrzymuje się poniżej 5 złotych). Towarzyszy temu stały wzrost poziomu życia w Polsce – od 2004 r. polski PKB wzrósł o około 50%, podczas gdy brytyjski utrzymuje się na tym samym poziomie. Na decyzje Polaków ma również wpływ Brexit – wciąż nie wiadomo jak będą traktowani obywateli państw Unii, gdy Wielka Brytania ją opuści. Brexit został przez część brytyjskiej prasy uznany jako przyzwolenie na ksenofobię. W tekście podkreśla się, że o złej atmosferze wokół imigrantów pisze w tonie alarmistycznym zarówno prasa brytyjska jak i polska.
Czy rzeczywiście jest tak źle? No, z pewnością coś się jest nie tak, skoro na szybie jednego z polskich sklepów w Peterborough zamieszczone zostało ogłoszenie: “Being you is not a crime. Targeting you is” – w ten sposób miejscowa policja stara się zachęcić Polaków do zgłaszania wszelkich przestępstw nienawiści.
Nie zawsze są to zbrodnie, ale na przykład dyskryminacja. Jeszcze nie wiadomo jak rozwiąże brytyjski rząd status tych, którzy już w Wielkiej Brytanii mieszkają, a już część Europejczyków, w tym Polacy, odczuwają nieprzyjemne skutki: przy staraniu się o pracę, wynajmowaniu mieszkań, a najdotkliwiej, gdy chcą otrzymać pożyczkę na zakup domu.
Tygodnik podkreśla, że Polacy stali się największą zagraniczną społecznością, czemu sprzyja wysoka dzietność wśród polskich matek – w zeszłym roku w Anglii i Walii urodziło się 22 382 polskich dzieci. O roli dzieci w integrowaniu różnych społeczności mieszkających obok siebie we współczesnej Wielkiej Brytanii mówi inny artykuł zamieszczony w tym samym numerze “The Economist”. Autor tego tekstu zwraca uwagę na rolę najmłodszych w integrowaniu się osób o różnym pochodzeniu etnicznym i opisuje obrazek sprzed szkoły: matki stoją w podzielonych językowo grupach, a dzieci biegają między nimi, nie zwracając uwagi na to skąd pochodzą ich szkolni koledzy. Obserwuję podobne zjawisko, patrząc na szkołę podstawową położoną naprzeciwko mojego domu.
Ten prestiżowy tygodnik oceniając krytycznie działania rządu brytyjskiego od czasu referendum, w jednym z wydań w styczniu tego roku zamieścił artykuł, w którym stwierdza, że nowa imigracja wzbogaciła wyspiarskie życie. Najlepszy przykład to jedzenie – pierogi są obecnie na trzecim miejscu po Tikka masala (danie hinduskie) i fish and chips (pochodzenia żydowskiego) jako najpopularniejsze dania. Choć na Wyspach nie ma gett etnicznych, jak nowojorski Harlem, czy paryskie banlieues, to nie należy łudzić się, że wszystko układa się dobrze. Może nadszedł czas – stwierdza tygodnik – aby odejść od wielokulturowości na rzecz asymilacji. I znowu w tym procesie ogromną rolę odgrywają dzieci, zwłaszcza z mieszanych małżeństw, które chętnie widzą na świątecznych stołach dwanaście potraw wigilijnych, a w pierwszy dzień świąt chętnie jedzą indyka. “W tych niespokojnych czasach niech różnorodność tego kraju będzie powodem do domu” – podsumowuje swe rozważania autor artykułu.
Nadal nie wiadomo jak będą wyglądały przepisy imigracyjne, gdy Brexit stanie się faktem. Wszystko wskazuje na to, że będą one preferencyjne dla dobrze wykształconych, świetnie znających język angielski profesjonalistów. Ci “gorsi” będą mieli prawo przebywać w Wielkiej Brytanii tylko czasowo. Tak dzieje się obecnie w Polsce w odniesieniu do Ukraińców – otrzymują krótkoterminowe pozwolenia na pracę i jeżdżą. Ten sam los może spotkać Polaków, albo sprowokuje ich do wystąpienia o brytyjskie obywatelstwo. W pierwszej połowie 2017 r. ponad 4000 Polaków wystąpiło o przyznanie im obywatelstwa, trzykrotnie więcej niż w porównywalnym okresie poprzedniego roku. I trudno się temu dziwić, skoro tym Polakom, którzy zwrócili się do Home Office o sprecyzowanie ich przyszłego statusu poradzono, by podali adresu e-mail z informacją, że jeśli coś będzie wiadomo, to zostaną poinformowani. Pojawiają się głosy (mam nadzieję nieprawdziwe), że nisko wykwalifikowani pracownicy mieszkający nawet od lat w Wielkiej Brytanii otrzymają miesiąc na opuszczenie kraju. Jedyna dla nich pociecha to fakt, że w Polsce jest coraz większe zapotrzebowanie na pracowników wszelkich branży (na wielu sklepach w Warszawie są wywieszki “Zatrudnimy od zaraz”), a szczęścia można szukać także w innych krajach Unii Europejskiej.
Zwolennicy Brexitu marzyli o bardziej zjednoczonym Królestwie, a może okazać się ono jeszcze bardziej podzielone i ksenofobiczne, bo choć w 2016 r. imigracja była o 81 000 niższa niż rok wcześniej, to przede wszystkim omijać zaczęli Wielką Brytanię obywatele państw unijnych. Przewidzieć obecnie jak będzie wyglądało podejście do imigrantów po Brexicie jest bardzo trudno i wcale nie jest powiedziane, że Brytyjczycy będą zadowoleni ze skutków podjętej przez siebie decyzji.
Katarzyna Bzowska
gość
wracać….? do czego? do pensji 2100zł brutto? błagam…. z tego nie da się ani założyć rodziny, iść na swoje, posiadać dzieci, utrzymać rodziny, opłacać czynsz i media, odziać się i jeszcze jeść…. to tragedia jak cały ten okrągły stół z wałęsą i agenturą wojskową szkoloną w zsrr okradł naród i nadal to robi, z pomocą pożytecznych idiotów z peło…