14 października 2017, 10:11
Ostrzeżenie

Późnym wieczorem w domu pani Haliny zadzwonił telefon:

– Jak dobrze, że cię zastałam! Słuchaj, musisz mi pomóc!! – głos w słuchawce był mocno poddenerwowany.

– Halo? Co takiego? – zaskoczona pani domu wydobyła z siebie tylko kilka słów.

– Jestem w kłopotach, mam problem, musisz mi zaraz pomóc, Halina!! – ciągnął głos w słuchawce nerwowym tonem.

– Ale o co chodzi? Kto mówi? – odezwała się pani Halina próbując zebrać myśli.

– Co ty?! Nie poznajesz, Halina, jak możesz?! – zabrzmiały pretensją słowa ze słuchawki.

– Irenka?! – wykrztusiła niepewnie pani Halina.

– No pewno, że Irenka – potwierdził szybko głos. – Słuchaj, Halina, mam kłopoty, musisz mi zaraz pomóc!! Pomożesz?! Proszę!! Musisz mi pomóc! Błagam! – gorączkowa natarczywość głosu po drugiej stronie nieustępliwie wzmagała tempo i emocje rozmowy.

– Irenko, ja dla ciebie wszystko. Co mam robić? – wciąż zdekoncentrowana pani Halina próbowała uspokoić swoją rozmówczynię…

…nie wiedząc, że właśnie padła ofiarą oszustki, która w następnych kilku zdaniach opowie jej o jakichś swoich tarapatach, z których wyzwolić może ją jedynie pani Halina – pieniędzmi.

Wyłudzenie to oszustwo stare jak świat. Jednak wciąż wraca w coraz nowych postaciach. W tym wypadku to wypatrzona w polskiej restauracji, w polskim sklepie albo na polskiej mszy w kościele czy nawet wytypowana z książki telefonicznej osoba, która – w ocenie oszustów – powinna być w podeszłym wieku (bierze się pod uwagę imiona popularne wiele lat temu), i ta starsza osoba jest przekonywana, że dzwoni np. jej krewna, która jest w pilnej potrzebie finansowej.

Pomysłowość oszustów nie zna granic.

Ofiara (przykładowa pani Halina) sama uwiarygodniła swoją rozmówczynię podpowiadając jej imię (Irenka?!). Zmieniony głos przestępcy tłumaczą chorobą czy nerwami. Potem zapowiadają, że po pieniądze przyjdzie ktoś w ich zastępstwie i faktycznie niedługo po rozmowie telefonicznej czy nawet podczas jej trwania do drzwi puka opisana osoba, by odebrać kopertę.

Wszystko dzieje się szybko, jest tak zaaranżowane, by ofiara nie zdążyła ochłonąć z emocji, zebrać myśli i racjonalnie, na trzeźwo ocenić sytuację. Tempo niezwykłych wydarzeń i towarzysząca temu ekscytacja nakłaniają do szybkiej „pomocy w tarapatach”. Ofiara poddana presji psychologicznej daje się nakłonić oszustowi do „udzielenia pożyczki”. Co więcej, daje się przekonać do przekazania pieniędzy partnerowi oszusta – nieznajomej osobie, widzianej po raz pierwszy w życiu.

Raz jeszcze warto podkreślić, że opowieści i preteksty, jakie tworzą i wykorzystują przestępcy, bywają bardzo różne, a ich pomysłowość w tym zakresie nie zna granic, dlatego nagła prośba o pożyczkę zawsze powinna wzbudzić w nas czujność.

Zdarza się, że telefonujący oszust nawet nie wskazuje żadnego celu, na który potrzebuje pieniędzy, nie opisuje w jakie wpadł kłopoty, ale zyskuje zaufanie ofiary prosząc o dyskrecję wobec innych członków rodziny. Oszust zna ich imiona, kilka szczegółów z ich życia. Skąd? No właśnie… skąd! Naciągacz dokonuje rozpoznania w środowisku ofiary – wie jakich ona ma znajomych, z kim i gdzie się spotyka. Czasem oszustowi pomocna jest niedyskretna kelnerka z polskiej restauracji, czasem długi język psiapsiółki…

PS: Piszę o tym, bo tajemnicą polonijnego poliszynela jest historia znanej w środowisku pani, która niedawno stała się ofiarą podobnego oszustwa.

Jarosław Koźmiński

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Jarosław Koźminski

komentarze (0)

_