29 grudnia 2017, 09:10
Polacy w Brook House:

Nie jesteśmy krystaliczni, ale traktuje się nas jak najgorszych kryminalistów

Tragicznego finału nie było – po interwencji „Tygodnia Polskiego” i konsulatu polskiego w Londynie udało się odwieść Józefa Siemieńczuka od próby samookaleczenia, o czym pisaliśmy w poprzednim numerze. Po wielu wymianach mailowych oraz rozmowach (również prywatnych, ponieważ część osób była już na urlopach) znalazło się kilka osób, którym los zatrzymanego Polaka nie jest obojętny, wśród nich byli konsul Michał Mazurek, Jan Żyliński i Anna Kolczyńska z ramienia inicjatywy „Książę pomoże” oraz Anna Jańczuk z organizacji Poles in Need.

Sadness Jittery Depression Man Anger29

Mimo okresu świątecznego i wszechobecnie panującego rozprężenia natychmiast zareagował też wicekonsul Radosław Gromski, który nadał sprawie właściwy bieg, a nowa wicekonsul Martyna Lesica wysłała oficjalne pismo do władz ośrodka Brook House Immigration Removal Centre w Gatwick koło Londynu, w którym poinformowała o niebezpiecznych zamiarach zatrzymanego Polaka, jak również skontaktowała się z nim telefonicznie.

Zasada 35

W wyniku tej interwencji 24 grudnia Józef Siemieńczuk trafił na oddział psychiatryczny, do izolatki, gdzie był pod ochroną strażników przez całą dobę. Nie spotkało się to aprobatą Polaka, lecz w tych okolicznościach był to jedyny sposób, aby chronić jego życie i zdrowie.

– To było groteskowe, bo jak obiecałem, że nic sobie nie zrobię to mnie wypuścili – mówi sam osadzony. Wcześniej miał spotkanie z przedstawicielem Home Office, jednak jak twierdzi nie było ono owocne.

– Ja chciałem znać odpowiedź tylko na jedno pytanie: dlaczego tu jestem? A on mi powiedział, że nie może mi na to pytanie odpowiedzieć.

Jak się okazało w przypadku Józefa Siemieńczuka można było zastosować przepis, który uruchamia specjalną procedurę w ministerstwie spraw wewnętrznych. Chodzi o Rule 35 z aktu The Detention Centre Rules 2001, który mówi o tym, że każdy przypadek osoby, której stan zdrowia prawdopodobnie ucierpi z powodu dalszego przetrzymywania lub warunków uwięzienia, musi zostać oficjalnie zgłoszony i rozpatrzony.

Problem polega na tym, że takich przypadków jest więcej. Na przykład Piotr Gertner, od wielu lat cierpi na depresję, a Paweł Szklarek był przeziębiony 3 razy w przeciągu ostatniego miesiąca. Jednak w ich przypadku zasada 35 nie działa. Aby ją zastosować musi być poważne zagrożenie życia lub zdrowia, podejrzenie stosowania tortur lub zamiar popełnienia samobójstwa.

Dura lex, sed lex

Jak się dowiedział „Tydzień Polski”, Józef Siemieńczuk ma na swoim koncie 11 wyroków skazujących. Wszystkie oprócz ostatniego były w zawieszeniu.

– Wszystkie za brak ubezpieczenia, bo jeździłem samochodem po tym, jak zabrano mi prawo jazdy. – zaznacza Józef.

– Nie jesteśmy krystaliczni, doskonale o tym wiemy. Ale nie jesteśmy też zagrożeniem dla tego społeczeństwa. My pomagaliśmy budować to społeczeństwo, a traktuje się nas jak najgorszych przestępców. Zabrano nam wszystko, łącznie z dostępem do naszych konta bankowych. Ciekawe jest też to, że nasz criminal record zarówno Home Office jak i konsulat mogli uzyskać od ręki, natomiast to, że opłacaliśmy wszelkie składki i podatki musieliśmy udowodniać, dostarczając payslipy. Podobnie było z historią mojego leczenia – dodaje Polak.

Zatrzymani Polacy, z którymi rozmawiał „Tydzień Polski”, skarżą się na warunki panujące w ośrodku. Wśród nich są drobne niedogodności, jak i poważne niedopatrzenia. W celu naświetlenia tej sprawy, napisali list, który publikujemy obok. Polacy pod nim podpisani planują dostarczyć go do Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich. List został też przekazany konsulatowi w Londynie.

Magdalena Grzymkowska

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_