Przed kilkoma tygodniami katolicki świat obiegła elektryzująca wiadomość, że papież Franciszek chciałby zmienić fragment modlitwy „Ojcze nasz”: „I nie wódź nas na pokuszenie”. Zdaniem Franciszka, wers ten powinien zostać zastąpiony przez „i nie pozwól, byśmy ulegli pokusie” – informowała telewizja BBC. „Nie pozwól mi ulec pokusie, ponieważ to ja jej ulegam, a nie Bóg, który wodzi mnie na pokuszenie, a potem patrzy, jak upadam” – tłumaczył papież w wypowiedzi dla telewizji TV2000.
Czy Bóg rzeczywiście nas kusi? – zastanawiałem się rozważając historię Abrahama z dzisiejszego pierwszego czytania. Jak można wystawiać człowieka na tak potwornie trudną próbę? Jak można żądać od ojca tak okrutnego czynu? Jak w ogólne można na ludziach przeprowadzać takie nieludzkie eksperymenty?
Abraham, stary koczownik, stał u kresu życia ze świadomością, że wypełnił wszystko, o co poprosił go nieznany Bóg: porzucił rodzinną ziemię, zamieszkał w nieznanej krainie. Bezgranicznie uwierzył, zaryzykował wiele, otrzymał niewiele. Co zatem robi? Ryzykuje raz jeszcze i postanawia pójść krok dalej. Związać się z nieznanym Bogiem na śmierć i życie przez rytualny akt Przymierza.
W biblijnym opowiadaniu o Abrahamie i Izaaku nie chodzi wcale o eksperyment czy o potwierdzenie tezy, że Bóg nas kusi. W tej historii chodzi o pokazanie, na czym polega więź człowieka z Bogiem. Jeśli zaufamy Bogu, uwierzymy Jego słowu i zapragniemy pójść za tym, do czego On nas wzywa, będziemy musieli podjąć pewne ryzyko. Wówczas bowiem trzeba liczyć się z tym, że wszystko to, co uważaliśmy dotychczas za pewne, cenne i prawdziwe, może okazać się całkowicie pozbawione logiki i sensu. Idąc za Bogiem, można spodziewać się dosłownie wszystkiego, łącznie z szaleństwem. Na tym właśnie polega prawdziwe nawrócenie, o którym tyle mówimy w czasie Wielkiego Postu. To nie nasze rytuały i sposób życia sprawiają, że jesteśmy blisko Boga. To życie oczyszczone i przemienione pozwala nam być blisko Niego. To oczyszczenie i przemiana stają się możliwe tylko wówczas, gdy uwierzymy Bogu, przestaniemy czytać Ewangelią, a zaczniemy naprawdę nią żyć. I to jest właśnie metanoia – nawrócenie.
Ewangelia, a więc słowo Boże, gdy tylko zaczynamy nim żyć, przemienia nasze życie. Pokazuje to historia Abrahama, który wziął na serio słowo Boga. Pokazuje to także historia życia Maryi, która uwierzyła słowu. Pozwoliła, aby słowo przemieniło Jej życie. Pokazuje to także historia Apostołów. Przemienienie to jedno z kluczowych wydarzeń ich życia. Na górze Tabor Jezus objawił im swoje Synostwo Boże, przygotowując ich na swoją mękę. Uświadamia im konieczność ofiary z własnego życia, która to ofiara daje życie innym.
W Wielkim Poście nie chodzi jedynie o wspominanie tego, co Jezus wycierpiał za nasze grzechy. Tu chodzi o naszą teraźniejszość. Chodzi o to, by na nowo przyjrzeć się swojej relacji do Boga i poddać ją krytycznej refleksji. Po co? Po to, by na nowo Mu zaufać, zejść z błędnej drogi i bez lęku wejść na drogę, którą On wciąż na nowo mi wytycza. Chodzi o to, bym na nowo uwierzył Jego miłości – miłości Boga Abrahama, Izaaka, Jakuba i mojego Boga (tu możesz wstawić swoje imię). Chodzi o to, bym mu ufał, nawet wówczas, gdy jestem „w wielkim ucisku”, jak śpiewamy w dzisiejszym psalmie responsoryjnym.
Czy zatem Bóg, która nas kocha, również nas kusi? Tak o tym napisał Benedykt XVI: „Gdy wypowiadamy wobec Boga prośbę »nie wódź nas na pokuszenie«, mówimy Bogu: »Wiem, że potrzebne mi są doświadczenia, ażeby czysta się stała moja najgłębsza istota. Jeśli te doświadczenia pozostają w Twoich rękach, jeśli – jak to było w przypadku Hioba – pozostawiasz złu trochę wolnej drogi, to pamiętaj, proszę, o moich ograniczonych możliwościach. Nie licz za bardzo na mnie. Nie przesuwaj zbyt daleko granic, w których mogę doznawać pokus, i bądź w pobliżu z Twoją opiekuńczą ręką, gdy moja miara zaczyna już dobiegać końca«” (Benedykt XVI, „Jezus z Nazaretu. Od Chrztu w Jordanie do Przemienienia”, Kraków 2011, wyd. M, s. 147-150). Bo w tym także wyraża się miłość Boga, że – jak najlepszy rodzic – chroni On nas od tych doświadczeń, o których wie, że sobie z nimi nie poradzimy i dopuszcza na nas te, którym jesteśmy w stanie stawić czoła, abyśmy dzięki temu zrobili krok naprzód. Kluczem do owocnego przeżycia największych nawet trudności czy tragedii jest bezgraniczne zaufanie Bogu i uwierzenie tej miłości, którą On ma ku nam (por. 1J 4, 16).
ks. Bartosz Rajewski jest proboszczem polskiej parafii p.w. Św. Wojciecha na South Kensington w Londynie (Little Brompton Oratory, dawne Duszpasterstwo Akademickie). Msze św. w niedzielę 12.45 i 18.30.