11 marca 2018, 10:35
Ksiądz Rajewski: Sekret życia

Jaki jest sekret życia? Co przynosi nam szczęście? Podwyżka? Awans? Przejście na emeryturę z okrągłą sumą pieniędzy zaoszczędzonych na koncie? Może wygrana w loterii i przeprowadzka do wspaniałej rezydencji z basenem? Chyba raczej nie. Dodatkowe zera na koncie nie sprawiają, że jesteśmy bardziej szczęśliwi. To prawda, nikt nie chce być biedny, ale kiedy już zaspokoimy podstawowe potrzeby: jedzenia, dachu nad głową i edukacji, nie dokupimy sobie szczęścia za pieniądze.

Dzisiejsza Ewangelia jest częścią większej perykopy, w której św. Jan przedstawia nam spotkanie poszukującego szczęścia dostojnika żydowskiego – Nikodema z Jezusem. Ich rozmowa jest bardzo interesująca. Dlaczego? Ponieważ Nikodem reprezentuje każdego z nas. Rozterki Nikodema to rozterki świata. Od wieków usiłujemy właściwie opisać nasze życie i jego cel. Usiłujemy znaleźć dla siebie kierunek i sens życia. Otaczającą nas rzeczywistość czasem postrzegamy jako dobrą i pełną nadziei, innym razem jako beznadziejną i złą. Zapominamy jednak o czymś bardzo ważnym. Zapominamy, że Bóg jest naszym Ojcem. Nie tylko zachowuje się jak ojciec – opiekuje się nami, karmi nas, daje nam pogodę, chroni. Jest Ojcem – to znaczy rodzi nas, przekazuje nam Swoje życie.

Wielki Post jest dobrym czasem, by – między innymi – przypomnieć sobie i innym o miłości Ojca. Samo przypominanie to jednak zbyt mało. Abstrakcyjna nauka o Bożej miłości nadaje się jedynie na rekolekcje dla pobożnych kleryków. Nie wystarczy przypominać ludziom o Bożej miłości do świata, aby zwrócili się ku Bogu. Codziennie przecież poruszamy się wśród ludzi, dla których zdanie z dzisiejszej Ewangelii: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16) jest kompletnie bez znaczenia. W świecie, w którym żyjemy, brak Boga nie jest już dłużej odczuwalny jako brak. Zatracenie Boga prowadzi nas do życiowej pustki, której konsekwencją jest utrata kierunku, celu i sensu życia. Co zatem możemy zrobić? Jak doświadczyć Bożej miłości? Jak przekazać tę miłość innym, by nie było tylko abstrakcją?

Kiedyś ludzie szukali rozwiązania tej kwestii u Boga i duchowych przewodników (zob. Nikodem i jego nocna wizyta u Jezusa). Ostatnio zwracają się ze swoimi rozterkami do wróżek, wątpliwej proweniencji charyzmatyków i coachów. „Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił” (Ef 2, 8-9)) – mówi dzisiaj do nas św. Paweł. Doświadczenie Bożej miłości także jest łaską. Wystarczy się na nią otworzyć, to znaczy stworzyć Bogu warunki do działania. Sekret polega na odnalezieniu Boga w chwili obecności. To uważne słuchanie Jego słowa. To spotkanie z Nim w sakramencie pojednania i pokuty („Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu”). To gorliwa modlitwa, by obdarzył nas doświadczeniem Jego miłości. To zanoszona do Niego prośba, by obdarzył nas życiem z Ducha, którego owocami są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 5, 19-23). To uświadomienie sobie, albo przywołanie z pamięci serca tych wszystkich życiowych sytuacji, kiedy Bóg nam się objawiał, odmienił nasz los, dał poznać Swoją moc, wyprowadził z opresji. Czytamy o tym w Księdze Powtórzonego Prawa: „Tylko się strzeż bardzo i pilnuj siebie, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy, by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnuków” (Pwt 4, 1. 5-9). To właśnie jest tworzenie odpowiedniego klimatu, odpowiednich warunków, by „na własnej skórze” przekonać się o autentyczności Jezusowego zapewnienie, że Bóg naprawdę kocha świat, a w tym świecie kocha także mnie.

Tworzeniu takiego klimatu to także sprawy bardziej przyziemne. Oprócz wyżej wspomnianych środków duchowych, bardzo ważne są nasze małe gesty i codzienne sytuacje. Rozkoszować się każdą minutą życia. Kochać Boga mimo wszystko. Wiedzieć, kiedy odpuścić. Modlić się za innych. Czekać, aż mąż wróci do domu. Cieszyć się, gdy żona wraca z pracy. Dawać sobie drugą szansę. Dawać szansę wszystkim. Wziąć na ręce noworodka. Śmiać się, kiedy jest się szczęśliwym. Płakać, kiedy jest się smutnym. Ustępować. Wkładać ukochanej liścik do pudełka na drugie śniadanie. Podać niższą cenę, niż ktoś się spodziewa. Uśmiechać się. Upiec ciasto. Przynieść komuś kwiaty. Nigdy do końca nie dorosnąć. Nigdy do końca się nie zestarzeć. Wpuścić samochód na swój pas. Pójść na spacer, gdzie nogi poniosą. Nie potępiać. Motywować. Cieszyć się z nadchodzącej wiosny.

To właśnie jest sekret życia. To jest odpowiedź na nasze rozterki. Uwierzyć, że „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Uwierzyć Miłości Ojca, zaufać, pozwolić Mu działać. Doświadczyć w swoim życiu Bożej miłości, troski, czułości i delikatności. Wielki Post to najlepszy na to czas. Najlepszy, by narodzić się z Boga; by otrzymać od Niego nowe Życie.

ks. Bartosz Rajewski jest proboszczem polskiej parafii p.w. Św. Wojciecha na South Kensington w Londynie (Little Brompton Oratory, dawne Duszpasterstwo Akademickie). Msze św. w niedzielę 12.45 i 18.30.

www.dalondon.org.uk

www.facebook.com/DALondon.org.uk

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Bartosz Rajewski

komentarze (0)

_