Jesteśmy świadkami zmian w branży finansowo-technologicznej, ale prawdziwa rewolucja dopiero przed nami – przewiduje Seweryn Bidołach, kontraktor przy projektach informatycznych, w rozmowie z Piotrem Gulbickim.
Na początku bieżącego roku miała wejść w życie dyrektywa unijna PSD2.
– Póki co, nie wszystkie instytucje finansowe się do tego przygotowały, ale myślę, że to kwestia najbliższych miesięcy. A będzie to miało przełomowe znaczenie, gdyż wiąże się z naszymi danymi, które dotąd były wykorzystywane tylko przez banki. Dzięki owej dyrektywie oraz Open Banking, to konsument będzie decydować o swoich aktywach transakcyjnych – będzie mógł je wykorzystać w dowolny sposób, na przykład udając się do firmy działającej w branży FinTech (Financial and Technology), żeby tam uzyskać korzystniejsze warunki niż do tej pory.
Banki będą musiały zagwarantować innym podmiotom możliwość realizowania płatności ze swoich rachunków na zlecenie klienta i udostępnić jego dane, nawet te sprzed wielu lat. Krótko mówiąc, stracą pozycję jedynych usługobiorców.
To poważnie osłabi ich monopolistyczną pozycję.
– Takie jest główne założenie. Największe korzyści mają uzyskać klienci oraz średnie i małe przedsiębiorstwa – głównie ze względu na fakt, że zwiększy się konkurencyjność. Do tej pory rotacja między bankami była raczej znikoma, gdyż przedstawiane przez nie oferty w praktyce są do siebie bardzo podobne. W długiej perspektywie taka dywersyfikacja będzie zdrowa dla gospodarki.
I zapobiegnie kryzysom ekonomicznym?
– Myślę, że w znacznym stopniu, Zauważmy, że źródłem kryzysu, który rozpoczął się w 2007 roku, była zbyt duża wiarygodność banków odnośnie udzielania kredytów hipotecznych. Skutki tego dobitnie unaoczniły, jak znaczący wpływ na gospodarki krajów na całym świecie mają wielkie korporacje finansowe.
Innym przykładem może być działalność Bernarda Madoffa, właściciela potężnego funduszu hedgingowego. W 2005 roku stworzył on piramidę finansową, w której zostało poszkodowanych 13 tysięcy indywidualnych inwestorów. FinTech ma zapobiec tego typu sytuacjom, będąc alternatywą dla wielkich rynkowych graczy.
Zmiany zachodzą już od dłuższego czasu.
– Są wdrażane stopniowo od wielu lat. Chociażby rozwój telefonów komórkowych, za pomocą których można obecnie rozwiązać wiele spraw, a nie tylko dzwonić. Albo przekazy pieniężne czy kantory wymiany walut. To właśnie efektem tego procesu było powstanie nowej konkurencyjnej branży, której składowymi elementami są Open Banking oraz Blockchain.
W Otwartej Bankowości, jak już wspomniałem, chodzi o dywersyfikację procesów biznesowych i tworzenie łańcuchów wartości, które obsługiwane są przez wiele podmiotów. Banki mogą stać się platformami, poprzez które firmy będą realizowały na rzecz klienta zlecone operacje. Z kolei Blockchain to publiczny i jawny rejestr do którego dostęp może uzyskać każdy.
Na bazie tych nowości trzy lata temu powstał bank Revolut. Określam go tym mianem, chociaż w istocie nie jest on bankiem w dosłownym tego słowa znaczeniu, niemniej posiada pełną funkcjonalność nowoczesnego banku, zarządzanego z poziomu aplikacji mobilnej połączonej z kartą Mastercard. Dzięki temu klient może otworzyć konto nie wychodząc z domu, posiadać na nim środki w różnych walutach, wykonywać darmowe przelewy międzynarodowe, a także używać jednej karty do płatności za granicą, korzystając z międzybankowego kursu wymiany, bez marży i dodatkowych opłat.
Te procesy będą finalnie prowadzić do zaniku klasycznych banków?
– Nie sądzę, niemniej ich rola znacznie się zmieni. Nie będą już usługodawcami, jak to jest obecnie, a raczej ograniczą się do roli nadzorcy przeprowadzanych transakcji. Taka kontrola zawsze musi istnieć.
Mówi się za to o całkowitym wycofaniu pieniędzy w formie gotówki, na rzecz wykonywania wszystkich transakcji online.
– Myślę, że to tylko kwestia czasu. Rozwój płatności telefonami komórkowymi, które zawsze mamy przy sobie, jest wygodnym rozwiązaniem i systematycznie się zwiększa. A dodatkowo można w tym niewielkim urządzeniu trzymać dane z kilku kart jednocześnie, przez co nie trzeba ich wszystkich nosić ze sobą. Tak, w nieodległej przyszłości zapewne transakcje dokonywane gotówką przejdą do historii.
A kryptowaluta, czyli popularne w ostatnich kilku latach wirtualne pieniądze?
– Wydaje się, że początkowa moda na nie powoli mija. Duże spadki wartości kryptowalut oraz ilość ataków hakerskich na różnego rodzaju giełdy pokazują, jak bardzo niebezpieczne jest to rozwiązanie. Niemniej wirtualnej waluty nie można lekceważyć, potrzeba jednak jeszcze trochę czasu, żeby opracować takie regulacje i technologie, które usprawnią transakcje internetowe i zwiększą bezpieczeństwo.
FinTech jest bardzo popularny na Wyspach.
– Przed głosowaniem w sprawie Brexitu około 80 proc. firm z tej branży swoje siedziby albo oddziały miało w Londynie. Trudno powiedzieć jak to wygląda obecnie, jednak, co wiem z własnego doświadczenia, ciągle dużo się tu dzieje. I przypuszczam, że niewiele się zmieni w tym względzie po opuszczeniu Unii przez Wielką Brytanię. Charakterystyczny jest fakt, że wszystkie znaczące banki na Wyspach otwierają swoje akceleratory żeby przygotować się na finansową rewolucję, która niedługo nastąpi.
Jak na tym tle wygląda Polska?
– Nie dysponuję konkretnymi danymi na ten temat, ale słyszałem, że nad Wisłą jest przynajmniej kilka firm działających w tym sektorze. Na razie to niewielki odsetek w stosunku do tego, co dzieje się w UK i innych krajach Europy.
Na przykład jakich?
– Niemczech, Francji, państwach skandynawskich. Tu ciekawostka. W ubiegłym roku rozgrywany w Londynie Hackathon, który razem z moim zespołem wygrałem, był organizowany przez firmę umożliwiającą dostęp do wirtualnych kart płatniczych. Są one takie same jak plastikowe z tą różnicą, że można nimi płacić tylko telefonem komórkowym albo wpisując dane w Internecie. Prekursorem płatności bezgotówkowej jest Szwecja, w której dokonuje się do 20 proc. tego typu transakcji.
Hackathon to forma rywalizacji…
– …podczas której ludzie związani z rozwojem oprogramowania (informatycy, graficy, twórcy interfejsów, menedżerowie projektów) muszą rozwiązać określony problem związany z projektowaniem. Hackathony trwają zazwyczaj dzień bądź dwa, a ostateczne efekty oceniane są przez ekspertów z danej dziedziny. Za ubiegłoroczne zwycięstwo otrzymaliśmy nagrodę w wysokości 5 tysięcy funtów, a później zdobyliśmy dodatkowe środki, 20 tysięcy euro, na pokrycie wydatków związanych z programem pilotażowym bazującym na naszym MVP. Miał on umożliwić przetestowanie i dokonanie rzeczywistych transakcji finansowych w integracji z systemem bankowym, w oparciu o wirtualne karty płatnicze. Chcieliśmy je wdrożyć w firmach, gdzie zamiast rozliczeń gotówkowych można by w prosty sposób wygenerować kartę i dać pracownikowi. Stworzony system w czasie rzeczywistym informował o wszystkich transakcjach dokonywanych przez pracowników, co miało zwiększyć zaufanie i kontrolę nad wydatkami w małych i średnich przedsiębiorstwach.
Niestety, jak to bywa przy start-upach, nie wszystko udało się wykonać, po drodze pojawiło się sporo trudności, dlatego zawiesiłem projekt, ale zdobyte wówczas doświadczenie pozwoliło mi zbudować koncept na całkowicie nowe rozwiązanie, nad którym obecnie pracuję, pod nazwą Feebuster. Ma ono pomóc kontrolować wydatki za subskrypcje internetowe – dzięki notyfikacji w czasie rzeczywistym i płatnościom kartami wirtualnymi użytkownicy będą mogli oszczędzić swoje pieniądze za usługi z których i tak nie korzystają. Aplikacja, którą sfinalizujemy w przeciągu kilku miesięcy, umożliwi zarządzanie wszystkimi subskrypcjami z jednego miejsca. Użytkownik w prosty sposób będzie miał możliwość je sprawdzić i zdecydować za pomocą jednego kliknięcia czy nadal jest zainteresowanych daną usługą…