Synagogi, miejsca religijnych spotkań wyznawców judaizmu, raczej nie kojarzą się z przepychem, organami i witrażami. Zwykle są to budynki skromne, w których ozdoby nie powinny w żaden sposób odrywać wyznawców od modlitwy. Zupełnie inne są pod tym względem synagogi w Budapeszcie. To pełne światła, przestrzeni i kolorów budynki, z fasadami, które bardziej przypominają mauretańskie pałace i meczety niż proste domy modlitwy. Są to absolutnie fascynujące miejsca, gdzie znajdziemy romantyczną, rzadką wizję świątyni żydowskiej, w której zupełnie naturalnie może poczuć się bywalec bogato zdobionych katolickich kościołów.
Organy, chóry i kazalnica
Synagoga na ulicy Dohany jest obecnie największą synagogą w Europie, a w chwili jej ukończenia (1859) była największą na świecie. Pomieścić może trzy tysiące wiernych. Budynek projektował znakomity architekt z Wiednia: Ludwig Forster. Fasada jest w stylu neomauretańskim, z kopułami, filigranowymi zdobieniami, niczym wspomnienie o pałacu w Alhambrze. Wnętrzem zajął się Węgier – Frigyes Feszl, który swoje romantyczne fascynacje oraz kościelne wizje przeniósł do tej niezwykłej synagogi. To chyba jedyne miejsce gdzie Żydzi modlili się przy muzyce organowej, śpiewały chóry, a rabin wygłaszał kazania ze zdobionej kazalnicy. Oburzenie ortodoksyjnych wyznawców wywołał fakt, że zrezygnowano z przepierzenia pomiędzy częścią męską i żeńską. Synagoga powstała na miejscu domu, gdzie urodził się Teodor Herzl zwany „ojcem Izraela” a fundatorami jej byli zwolennicy asymilacji żydowskiej zwani „neologami”; w owym czasie wpływowa część budapesztańskich wyznawców judaizmu. Żydzi zaczęli osiedlać się na Węgrzech około 1250 roku. Wtedy to panujący król Bela IV przeniósł stolicę do Budy- części obecnego Budapesztu i zachęcił ich licznymi przywilejami. Wnieśli ze sobą swoje majątki i umiejętności. W czasie okupacji tureckiej i za rządów Habsburgów stali się nacją niepożądaną i nękaną licznymi pogromami i deportacjami. W roku 1873, gdy powstał Budapeszt, ludność żydowska liczyła 45 tysięcy osób. W latach 1930 stanowili oni 5% mieszkańców stolicy (200 tysięcy). Ta mniejszość jednak była trzonem elity miasta. Wyróżniali się sukcesami w handlu, na polu nauki, sztuki. Należała też do nich ponad połowa działających przedsiębiorstw. Studenci żydowscy stanowili aż jedną czwartą kursantów na uniwersytetach i to z nich wywodziła się większość budapesztańskich lekarzy, prawników, muzyków, dziennikarzy. Po Pierwszej Wojnie Światowej Węgry straciły większość swoich terytoriów a wraz z nimi część rdzennej ludności. To sprawiło, że zaczęły narastać nastoje antysemickie, a kraj poparł politykę Hitlera i Mussoliniego. Mimo tego, aż do roku 1944, Węgrzy nie zgadzali się na wysyłanie ludności żydowskiej do Auschwitz. Gdy jednak gubernatorem został Adolf Eichmann w ciągu 56 dni wysłano tam prawie pół miliona osób. Co trzeci zamordowany w tym obozie koncentracyjnym pochodził z Węgier. Do roku 1945 50% populacji żydowskiej i nie tylko, została brutalnie zlikwidowana. Gdy nastał komunizm Żydzi znaleźli się na wielu prominentnych stanowiskach, jednak odrzucali oni judaizm, na rzecz nowej komunistycznej „religii”: ateizmu. Z okresu Drugiej Wojny pochodzi niewielki „Ogród Pamięci” przy synagodze, gdzie w masowych grobach pochowano ponad 20 tysięcy osób. Bardzo ciekawe jest muzeum w osobnej części budynku. Znajdziemy tam piękne, stare judaica czyli przedmioty kultu oraz z życia codziennego mieszkańców Budapesztu. Prześliczne wycinanki, filigranowe pojemniki na przyprawy i poruszające zdjęcia. Na tyłach „rośnie” srebrna wierzba. To pomnik ofiar Zagłady. Na każdym z jej listków wypisane jest jedno nazwisko, małe wspomnienie wielkiej tragedii.
Tysiąc litrów wina
Niedaleko od synagogi na ulicy Dohany remontowana jest inna bóżnica. Równie zdobna fasada na ulicy Rumbach wyróżnia się wieżyczkami- minaretami i prawie islamskimi rzeźbieniami. Wewnątrz kryją się kolumienki i koronkowe nawisy rodem z Alhambry, niestety na razie nie do obejrzenia. Możemy jednak zajrzeć do synagogi na ulicy Kazinczy. Tutaj schodzili się bardziej ortodoksyjni wyznawcy. Powstała ona w roku 1913 i wyraźnie widać w niej wpływy art nouveau. Jasny błękit sufitu sprawia, że czujemy się jak pod pogodnym niebem. Światło filtrowane przez witrażowe okna pogłębia wrażenie jasności i lekkości. Malowane we wzory kolumny dodają radosnych wrażeń i przyjemności przebywania w tym kolorowym wnętrzu. Synagoga mieści się w części Budapesztu gdzie znajdziemy wiele koszernych restauracji a także świetnych, nietuzinkowych barów gdzie kwitnie nocne życie miasta. Tuż przy znanym Szimpla czyli „ruin bar” jest jedyna w Budapeszcie łaźnia rytualna – mykwa. Nad jej ponownym uruchomieniem czuwał specjalista Hasyd z Nowego Jorku, który kursował pomiędzy USA a Budapesztem każdego tygodnia. Wyegzekwował on bardzo ścisłe reguły. Tak więc łaźnia używa tylko naturalnej wody deszczowej, zbieranej z dachu oraz ze źródła wywierconego w ogrodzie. Owo źródło musiało być najpierw oczyszczone i dlatego wlano tam…1000 litrów czerwonego wina! Jak wspominałam Żydzi byli znaczną częścią elity biznesowo- kulturalnej przedwojennego Budapesztu. Już za życia wielu z nich fundowało sobie wspaniałe grobowce. Stary cmentarz przy ulicy Salgotarjani to obecnie bardzo modne miejsce do zwiedzania, znajdujące się poza głównym nurtem turystycznych atrakcji miasta. Warto się tam wybrać by doświadczyć rzadkiego obecnie, autentycznego „pejzażu romantycznego”. W części wydzielonej murem, za wejściem z niezwykle ciekawym ohelem czyli kaplicą pogrzebową, znajdują się wspaniałe ruiny grobowców. Projektowane przez najlepszych architektów mauzolea, w granicie i marmurze, ozdobione na eleganckie acz wyszukane sposoby, stanowią świadectwo niespotykanego i nieprzewidywalnego przemijania. Wiele z nich ma połamane płyty, przez które można zajrzeć do środka. Spowite bluszczem nagrobki ustawione ciasno obok siebie: są one jakby lasem pamięci. Jest to nieduży cmentarz, lecz wrażenie pozostawia niezapomniane. Inny, bardzo skromny, ale poruszający pomnik poświęcony żydowskim mieszkańcom Budapesztu znajduje się tuż przy Dunaju, który przecina miasto. Łatwo go pominąć wpatrując się we wspaniały budynek Parlamentu. To 60 par butów uwiecznionych w rdzawym metalu. Obuwie w fasonach z lat 1930-40 należące do dzieci, kobiet, mężczyzn: eleganckie, rozdeptane, sportowe i na obcasie. W tym miejscu węgierskie brygady faszystowskie ustawiały Żydów i opozycjonistów. Więźniom kazano się rozbierać do naga i tak byli rozstrzeliwani tuż nad nurtem rzeki. Bezwładne ciała wpadały do wody porywane przez rwące prądy. Pamięć o zabitych jednak tkwi nie tylko w takich pomnikach. Piękne synagogi Budapesztu dają świadectwo raczej nie Zagładzie, ale wspaniałej i ciekawej kulturze obywateli stolicy Węgier wyznania mojżeszowego. Kolorowe i odnowione są nadzieją na wzajemny szacunek i zrozumienie oraz docenienie najlepszych wartości jakie ma do zaoferowania każda religia. Ich radosne kolory dają poczucie ludzkiej wspólnoty mimo wszystko.
Tekst i zdjęcia: Anna Sanders