Nigel Kennedy jest dla mnie praktycznie rodziną, przyjaźnił się blisko z moim Tatą i ze mną. Współpracowaliśmy wiele razy od moich młodych lat i Nigel zawsze czuwał nad moim rozwojem i artyzmem. Natomiast mój Tata, Jarek Śmietana, był i jest dla mnie moją najważniejszą inspiracją – opowiada Alicja Śmietana, skrzypaczka, kompozytorka i aranżerka w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.
Jak się zostaje wirtuozem gry na skrzypcach? Jakie cechy osobowości trzeba mieć? Oprócz tego ze oczywiście ważne są talent i ciężka, mozolna praca, długie godziny ćwiczeń, codziennie od 5 roku życia…
– To pytanie, na które bardzo ciężko odpowiedzieć jednoznacznie. Na pewno ciężka praca jest ważnym elementem, ale nie tylko. Ważna jest osobowość, która w przypadku ludzi z ogromnym talentem uwidacznia się jeszcze bardziej na scenie. Ważna jest szczerość w grze oraz pasja, miłość do gry, miłość do ekspresji i umiejętność wyzbycia się z konwenansów i hamulców na scenie, brak strachu przed ryzykiem i rozszerzanie horyzontów. Nie tylko swoich, ale również publiczności.
Na studia wybrała Pani London, w którym mieszka Pani do chwili obecnej. Dlaczego zdecydowała się Pani na emigrację?
– Studiowałam nie tylko w Londynie, ale również we słynnej Kronberg Academy pod Frankfurtem oraz także w Krakowie. Łączyłam wiec trzy uczelnie, mieszkając w tym czasie w Londynie. Nie lubię używać słowa emigracja, ponieważ świat jest w tej chwili dużo mniejszy niż kiedyś. W Polsce jestem jak najczęściej się da, czasem zdarza się, że jest to raz w miesiącu i Polska jest dla mnie bardzo ważna. Nigdy nie czułam się jak emigrant, a od dziecka zostałam przyzwyczajona do uczucia, że jestem obywatelem świata, a granice nie stanowią problemu. To sprawa mentalności nie mająca nic wspólnego z sytuacjami dotyczącymi paszportów i innych przyziemnych problemów. Londyn wybrałam z wielu względów, jest to miasto bardzo fascynujące i tętniące nieograniczoną energią. Ma w sobie wszystko, każdy rodzaj muzyki, kultury, sztuki, architektury, natury, a jednocześnie jest w „centrum świata”, do którego łatwo się fizycznie dostać i wydostać, co w moim zawodzie – mieszkając „na walizce” – jest bardzo istotne. Daje mi wiele energii i fascynuje.
A polskie uczelnie nie dają szansy na rozwój artystom?
– Polskie uczelnie muzyczne są na bardzo wysokim poziomie i kształcą fantastycznych instrumentalistów, ale sama scena muzyczna nie jest już w Polsce aż tak bogata i tak wszechstronna. W moim świecie i moim życiu byłoby niemożliwe odciągnąć tyle, gdybym została tam na stałe. Ilość projektów na najwyższym poziomie jest tu w Londynie ogromna. Ale jestem w Polsce na tyle często, że nie odczuwam braków.
Współpracuje Pani z Nigelem Kennedym w ramach Orchestra of Life.
– Nigel, który jest dyrektorem artystycznym orkiestry, poprosił mnie wiele lat temu o wspólne stworzenie z nim orkiestry składającej się z ludzi wszechstronnych, niebojących się przygód i – strasznej czasem dla klasycznych muzyków – improwizacji. Nigel jest dla mnie praktycznie rodziną, przez przyjaźń z moim Tatą, mamą oraz ze mną patrzę na niego przez inny pryzmat niż ludzie, którzy widza w nim ekscentryka. Jest osobą o gigantycznym talencie i niesamowitych pokładach energii i bardzo cieplej osobowości. Poza sceną jest dokładnie taki jak na scenie, bo jego osobowość jest taka sama w muzyce jak i poza nią. Współpracowaliśmy wiele razy od moich młodych lat i Nigel zawsze czuwał nade mną, moim rozwojem i artyzmem. Był dla mnie wsparciem i inspiracją i zawsze pozostanie jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Orkiestra była chyba naturalnym dla niego wyborem i jest zespołem bardzo unikatowym, mimo, ze w tej chwili grającym tylko specjalne projekty. Właśnie ukazała się nowa płyta Nigela, na której – z „orkiestry” gram tylko ja i dwie koleżanki Sonja Schebeck i Beata Urbanek-Kalinowska. Także przyjmuje ona różne formy i kształty.
W swojej twórczości łączy Pani różne gatunki i style muzyczne, bawi się Pani formą. Stąd to już niedaleko do własnych kompozycji. Jak to się stało, że zaczęła Pani komponować? Co jest dla Pani najpiękniejszego w komponowaniu?
– Łączenie gatunków wynika z wszechstronności, która zawsze była dla nas ważna w sytuacjach zarówno domowych jak i scenicznych. Słucham różnej muzyki i jazz, klasyka, rock czy pop jest dla mnie tak samo fascynujący, jeśli jest na wysokim poziomie kompozycyjnym i produkcyjnym. A komponowanie wynikło z chęci jeszcze szerszego rozwinięcia mojej muzycznej strony jako aranżera, czym zajmuje się od dawna i co stanowi chyba bazę muzyki którą pisze. Praktycznie żaden projekt w tej chwili nie obędzie się dla mnie bez zagrania własnych aranży. Jeśli chodzi o kompozycje to jest to po prostu naturalna kolej rzeczy dla każdego chyba muzyka, który ciągle szuka. Są to na razie dla mnie początki, ale jest to bardzo fascynująca ścieżka, którą będę pieczołowicie rozwijać.
Jest Pani zwyciężczynią wielu konkursów. Która z otrzymanych nagród jest dla Pani najcenniejsza i dlaczego?
– Konkursy nigdy nie stanowiły dla mnie najważniejszej części mojego życia i kariery. Niektóre były oczywiście pomocne w młodych latach, jednakże nigdy nie brałam w większości udziału a idea konkurowania w muzyce była dla mnie, dla mojego Taty i dla wielu z moich nauczycieli ideą niemuzyczną. Ale oczywiście wszystkie nagrody i stypendia umożliwiły mi rozwój i pracę nad sobą w takiej formie w jakiej były, wiec mogę śmiało powiedzieć, że wszystkie były jednakowo ważne.
Analogicznie do poprzedniego pytania: grała Pani na wielu prestiżowych scenach na licznych festiwalach przed międzynarodową publicznością. Który z występów jest dla Pani najcenniejszy i dlaczego?
– Tych koncertów w tej chwili było bardzo wiele, ale chyba najważniejszymi były występy jako solistka w legendarnych salach koncertowych jak Royal Albert Hall, Carnegie Hall, filharmonia w Berlinie z artystami takimi jak Nigel, Gidon Kremer, Simon Rattle czy Gustavo Dudamel. To sale, które budzą respekt i zawsze doprowadzają do tego ze czuje się specjalnie i czuje ogromną satysfakcję. Ale analogicznie staram się nie myśleć o tym w takich kategoriach. Każdy występ powinien być tak samo ważny i na każdym powinno się dawać z siebie wszystko.
Pani ojciec Jarek Śmietana to sławny gitarzysta jazzowy, zdobywca licznych nagród, w tym Fryderyka. Jaki to miało wpływ na Pani muzykę? Czy ojciec w jakiś sposób Panią inspiruje? Może czasem podpowiada, pomaga w aranżacjach lub interpretacji utworów?
– To pytanie, na które w odpowiedzi mogłabym napisać książkę. Tata był i jest dla mnie moją najważniejszą inspiracją i miał od najmłodszych lat wpływ na wszystko, co związane z moją muzyczną osobowością. Ponieważ jego odejście sprawiło, że w duszy pozostaje u mnie wielka przepaść, której nie da się wypełnić niczym, aranże i interpretacje jego utworów są jedyną w tej chwili rzeczą, która sprawia, że czuje się bliżej niego i jego muzycznego ducha, który ciągle nade mną jest, w każdej chwili niezależnie, gdzie jestem i co gram. Poza sceną oczywiście również.
Czego możemy się spodziewać po czerwcowym koncercie w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym? Czy usłyszymy Pani autorskie kompozycje?
– Będzie to koncert nadzwyczajny, przede wszystkim ze względu na wszechstronność. W koncercie wezmą udział wielkie gwiazdy jak Karen Edwards, Yaron Stavi czy Asaf Sirkis oraz kwartet smyczkowy składający się z wybitnych improwizujących muzyków. Artyści Ci znani są z bycia muzycznymi kameleonami, co stanowi dla mnie idealne tło do stworzenia wymarzonych aranży. Usłyszeć będzie można coś dla każdego: od polskiej muzyki klasycznej i innych polskich kompozycji popowo-rockowych (również ze względu na obchody rocznicy odzyskania niepodległości) w nowej jazzowej odsłonie przez kompozycje światowe, jazzowe standardy, blues, muzykę popularna i inne gatunki, które będziemy łączyć w spójną całość. Na pewno nie zabraknie kompozycji mojego Taty i wszystkie utwory będą zaaranżowane przeze mnie specjalne na tę okazję. Jest to swojego rodzaju kolaż rzeczy muzycznie dla mnie najważniejszych, które stworzyły mnie taką, jaką jestem. Zapraszam wszystkich bardzo serdecznie na koncert nadzwyczajny w nadzwyczajnej serii „Tomasz Furmanek zaprasza”.
Koncert Alicji Śmietany odbędzie się 29 czerwca, w Sali Teatralnej POSK-u, o godz. 20:00.
Bilety £18 na Eventbrite – link: https://bit.ly/2rJ6Ezs oraz w kasie POSK-u od 15 czerwca 2018 w godz.19:00-21:00 (rezerwacje: 07583 969 014 lub w kasie: 0208 742 6419/6420). W dniu koncertu kasa bedzie otwarta od godz. 18:00.
Dla czytelników „Tygodnia Polskiego” mamy do rozdania 3 bilety.
Wystarczy poprawnie odpowiedzieć na pytanie konkursowe:
Jak nazywa się orkiestra, która Alicja Śmietana współtworzy z Nigelem Kennedy’m?
Odpowiedzi prosimy zgłaszać mailowo: konkurs@tydzien.co.uk lub telefonicznie: 0 20 8222 8777