30 lipca 2018, 08:59
Selfie Fridy Kahlo

Od ponad miesiąca wystawa Fridy Kahlo (1907-1954) w Victoria & Albert Museum przyciąga tłumy zwiedzających. Z racji na ilość dziennikarzy zainteresowanych wystawą trzeba było urządzić aż dwa jej prasowe otwarcia. Wszystko by móc obejrzeć po raz pierwszy w Europie pokazywane „osobiste skarby” (od ubiorów i biżuterii po buteleczki medykamentów) meksykańskiej artystki, o której, w chwili gdy umierała w 1954 roku, mało kto na świecie jeszcze słyszał. Nie zmieniło się to właściwie przez następne trzydzieści lat. Gdy w latach 70-tych studiowałem historię sztuki jeszcze o niej nie wspominano.

Dziś jest sztandarową postacią, bożyszczem i niemal „świętą” feminizmu, inspiruje modę, a utożsamiająca się z Fridą gwiazda Madonna jest największą prywatną kolekcjonerką jej sztuki. Dzisiejszy status i popularność Fridy Kahlo uosabia głębokie zmiany współczesnej sztuki i kultury. Z jednej strony odkrycie jej i jej sztuki jest manifestacją ponad wiek już trwającej walki o równouprawnienie kobiet, wyrażonej tu zapoczątkowaną w latach 70-tych XX wieku kampanią domagającą się rewizji historii sztuki i przypomnienia twórczego dorobku kobiet-artystek; z drugiej strony twórczość Fridy świadome podkreślająca meksykańskie inspiracje i korzenie jej sztuki uosabia inny proces aktualnych przemian – porzucanie wąskiej europocentrycznej perspektywy skupionej na sztuce Zachodu, na rzecz szerszego globalnego spojrzenia włączającego tradycje spoza Europy.

Sztuka Meksyku, szerzej odkryta w XX wieku ma tu swoje ważne i szczególne miejsce. Nasze nią zainteresowanie nie ogranicza się do czasów prekolumbijskich; obejmuje też sztukę XX wieczną ściśle związaną z meksykańską rewolucją 1910-20 roku, nowatorską przez podkreślanie społecznej roli sztuki, w tym sztuki popularnej o ludowych korzeniach. Frida Kahlo żyła i tworzyła w samym centrum tej nowo formułowanej meksykańskiej kultury, choć aż po połowę lat 1980-tych widziano w niej przede wszystkim tylko żonę Diega Rivery, najsłynniejszego meksykańskiego twórcy monumentalnych murali.

Sama Frida, jak muraliści w pełni utożsamiając się z ideami meksykańskiej rewolucji (nawet datę swych urodzin zmieniła na datę wybuchu rewolucji) kulturową specyfikę Meksyku postrzega w połączeniu rodzimych indiańskich tradycji prekolumbijskiej przeszłości, z kulturą i religią hiszpańskich konkwistadorów. Dosłownie szuka i delektuje się tym wymieszaniem w samej sobie, córce niemieckiego emigranta i Meksykanki, w której płynęła tak krew Indianina dziada Fridy, jak i hiszpańskich przodków jej babki. Gdy w meksykańskich muralach Rivery i jego kolegów sam twórca i jego osobiste doznania schodzą na plan dalszy wobec społecznego i politycznego przesłania adresowanego do szerokiej publiczności monumentalnego dzieła sztuka Fridy Kahlo ma nieporównywalnie bardziej osobisty, wręcz autobiograficzny charakter. Przeważająca ilość jej obrazów to różnego rodzaju autoportrety i metaforyczne wizerunki plasujące ją w otaczającym świecie. Tworząc poszukuje siebie, a zarazem pełna zdeterminowania świadomie nieustannie samą siebie kreuje. O tym opowiada obecna wystawa.

Gdy pokaz Kahlo w Tate Modern w roku 2005 zaprezentował widzom jej malarski dorobek, obecny pokaz w Victoria & Albert patrzy szerzej. Nie kładzie nacisku na same obrazy (choć szereg ich, obok niedawno odkrytych rysunków też tu oglądamy), ale chce mówić o jej twórczej postawie wykraczającej poza sztukę, o nieustannym działaniu Fridy w materii własnego życia, o świadomym kreowaniu samej siebie jako żywym wcieleniu głoszonych przez siebie ideałów meksykańskiej niezależności i samostanowienia.

To co na wystawie oglądamy to najbardziej osobiste pozostałości po Fridzie -od jej biżuterii, strojów i rodzinnych fotografii , po medykamenty , protezy i gorsety jakie podtrzymywały przy życiu jej ciało – rzeczy jakie kilka lat po jej śmierci (a na kilka miesięcy przed własnym zgonem w roku 1957), Diego Rivera kazał zamurować w jednym z pomieszczeń Casa Azul, willi, w której oboje mieszkali w Coyoacán na przedmieściach meksykańskiej stolicy. Po niespełna 50-latach, w roku 2004 sądowa decyzja pozwoliła by przedmioty te mogły ponownie ujrzeć światło dzienne. Po trwającym kilka lat katalogowaniu pokazano je publiczności najpierw w Meksyku, a obecnie po raz pierwszy w Europie w Londynie.

Muzeum Wiktorii i Alberta nie jest miejscem celebrowania czystej sztuki, ale nade wszystko sztuki użytkowej, sztuki ściśle włączonej i splecionej z życiem – taka jest tez obecny pokaz. Prezentuje Fridę w kontekście przedmiotów i dokumentów jej niełatwego życia, przedmiotów które jak dowodzi wystawa świadomie używała dla kreowania swojego wizerunku niezależnej twórczej kobiety – artystki – meksykanki.

Kahlo imponuje swą determinacją i wolą pełnego zaistnienia w obliczu paraliżujących przeżyć jakie przyszło jej doświadczyć. Najpierw choroba Heine-Medina jaką przeszła we wczesnym dzieciństwie sprawiła, że jej prawa noga stała się krótsza i znacznie słabsza. Kalectwo, z którego kpili i żartowali inni odizolowało ją od rówieśników, ale zbliżyło do ojca, interesującej postaci niemieckiego emigranta, który osiedliwszy się w Meksyku i poślubiwszy Meksykankę zafascynowany nową ojczyzną parał się fotografią. Dzięki ojcu i gronu jego przyjaciół Frida weszła w świat książek, filozofii i intelektualnych dyskusji. Pomagała też w studio. Przyjęta (jako jedna z nielicznych młodych dziewczyn) do elitarnej szkoły planowała początkowo zostać lekarzem. Uniemożliwiła to kolejna katastrofa. We wrześniu 1925 roku zderzenie z samochodem autobusu jakim 17-letnia Frida wracała ze szkoły omal że nie pozbawiło jej życia. Z połamanymi żebrami, obiema nogami, obojczykiem i żelaznym prętem jaki naruszając kręgosłup przeszył jej biodra, kilka miesięcy spędziła w szpitalu, na resztę życia skazana na długie okresy leczenia i liczne operacje. Wszystko to nie złamało jednak jej woli pełnego uczestniczenia w życiu, odwrotnie podjęła rzucone jej wyzwanie. Zawsze aktywna w roku 1927 zdecydowała się wstąpić do komunistycznej partii Meksyku, gdzie spotkała Riverę, a rok potem została jego żoną. Sztuka, która początkowo była raczej jej hobby, niż pasją i powołaniem, okazała się tym co mogła i potrafiła robić nawet leżąc w szpitalu, gdzie w roku 1925 namalowała swe pierwsze oleje. Początkowo myślała o ilustrowaniu książek medycznych (czego śladem są tak częste w jej rysunkach i obrazach anatomiczne schematy i motywy). Na co dzień obcując ze sztuką Diega musiała w niej jednak zwyciężyć wola tworzenia swojej własnej sztuki i celu tego ostatecznie dopięła. Wśród przedmiotów zgromadzonych na wystawie a pochodzących z jej domu obok książek i fotografii oglądamy też sporą kolekcję malowanych na blasze ludowych meksykańskich „retablos”, wotywnych dziękczynnych obrazów relacjonujących dramatyczne wypadki i cudowne uzdrowienia. To ważne inspiracje jej własnej sztuki. Oddzielną salę, szczególnie ważną dla pokazania świadomego kreowania przez Fridę swego wizerunku (a zarazem i manifestacji podkreślanego przez związku z rodzimą ludowa kulturą), wypełniają stroje Fridy. To na co dzień noszone przez artystkę eklektyczne kombinacje kolorowych i wzorzystych elementów tradycyjnego ludowego stroju Meksykanek różnych prowincji. Te pasiaste reboza (szerokie prostokątne szale), długie wzorzyste spódnice i luźne haftowane bluzy, tryskające bogactwem i radością wzorów i kolorów nie tylko musiały zwracać uwagę na Fridę, ale i umożliwiały też jej ukryć kalectwo i niedomagania ciała. Uzupełniają je przykłady jej wspaniałej biżuterii w której elementy kamiennych pre-kolombijskich naszyjników kombinowane bywają z elementami tworzonymi przez współczesnych zaprzyjaźnionych z Fridą i Diego artystów. Podobnie jak swe wyszukane codzienne stroje celebruje i swoje przemyślne i nawiązujące do tradycyjnych fryzury, chętnie pozując też do fotografii z których najsłynniejszymi są chyba prezentowane na wystawie kolorowe zdjęcia jednego z jej kochanków Nicolasa Murray’a.

W dzisiejszych czasach manii „selfies”, obsesyjnego niepokoju i troski o własną tożsamość i publicznie prezentowany obraz samego siebie, wystawa karze nam spojrzeć na Fridę Kahlo. jaką znamy, na jeszcze jedno świadomie konstruowane dzieło jej samej.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Andrzej Maria Borkowski

komentarze (0)

_