09 sierpnia 2018, 09:53 | Autor: Anna Sanders
Eigg: Wyspa Potężnych Kobiet
Pradawni marynarze z Hebrydów ściśle przestrzegali przesądu, który polegał na tym, by na morzu   nie nazywać celu podróży po imieniu. Wierzyli, że gdy złamią to tabu nigdy tam nie dopłyną. Tak więc wyspa Rum była Wyspą Lasów, a wyspa Eigg Wyspą Potężnych Kobiet. Eigg zamieszkiwało plemię Piktów, w którym kobiety walczyły na równi z mężczyznami, a przewodziła im królowa. Dumna i silna, wymagała absolutnego posłuszeństwa. Jak była bezwzględna szybko przekonali się pierwsi misjonarze, którzy dotarli na tę wyspę.

Śpiewająca plaża

17 kwietnia 617 roku St Donnan odprawiał mszę wielkanocną w niewielkiej kaplicy zbudowanej wspólnymi siłami 52 mnichów, którzy przez lata pomału przybywali na wyspę. Na początku królowa patrzyła na ich poczynania przez palce, a nawet z pewnym zainteresowaniem. Dopiero gdy zaczęli zajmować coraz większą część jej królestwa, a ich liczba zwiększać, uznała, że stanowi to zagrożenie dla jej ludu (i jej owiec). Eigg mogło pomieścić i wyżywić jedynie określoną liczbę mieszkańców. St Donnan i jego mnisi otrzymali ultimatum: mają opuścić wyspę. W ferworze nawracania mnisi zignorowali żądania królowej. Nie bawiąc się w dyplomację władczyni pojawiła się na mszy wraz z uzbrojonymi Piktami. St Donnan widząc to poprosił ją jedynie by mógł dokończyć mszę, na co królowa się zgodziła. Po tym dała znak do masakry. Zginęli wszyscy mnisi. To poświęcenie jednak dało motywację innym i nie ocaliło Piktów przed przyjęciem nowej religii. Były to czasy, kiedy najwyższym celem było męczeństwo dla Chrystusa. Kanonizacja Donnana sprawiła, że misjonarze ze zdwojoną energią zaczęli nawracać wyspiarzy, a na Eigg szybko utworzyła się nowa wspólnota klasztorna. Co ciekawe były to prawdopodobnie mniszki: kolejne „potężne kobiety”.

Eigg to jedna z największych wysp Hebrydów Wewnętrznych, licząca sobie 9 km długości i 5 km szerokości. Łatwo ją rozpoznać wśród innych gdyż w centrum znajduje się olbrzymi granitowy masyw: An Sgurr o wysokości 393 m. Wspiąć się na niego można tylko dookoła, po wyznaczonym szlaku. Kto próbuje inaczej może mieć problemy z wydostaniem się z bagiennych wrzosowisk otaczających ten masyw. Ze szczytu są fantastyczne widoki na morze i inne wyspy. Panuje też tam przedziwna atmosfera ciszy, jakiej się już nie doświadczy na innych częściach Eigg. Masyw ten był niegdyś miejscem świętym i być może dlatego wyspa ściągała tam ludzi wiary, pustelników i poszukujących. Na północy wyspy, tuż pod  An Sgurr, znajduje się największa osada Cleadale. Mieszkano już tam w czasach neolitu. O późniejszym życiu na wyspie (XX wiek) możemy dowiedzieć się, wstępując do zawsze otwartego muzeum w starej, kamiennej chacie. Na jej podwórku krzątają się kury, zapewne część wystawy. Przez wieki bowiem, z braku łatwego dostępu do gotówki, transakcje na Eigg przeprowadzano w formie handlu wymiennego. W lokalnym sklepiku jeszcze w XX wieku wymieniano na kurze jajka towary przywożone z głównego lądu. Gdy klient mówił, że „kura siedzi na gnieździe” było to prośbą o sprzedaż na kredyt. Przy Cleadale znajduje się przepiękna, unikalna plaża. Jej śnieżnobiały piasek jest uformowany z  granulek czystego kwarcu. Gdy jest suchy, stąpanie po nim powoduje dość głośny, lekko piszczący dźwięk. Dlatego też nazwano ją „śpiewającą plażą”. Otoczona niewysokimi klifami, w których wiatr i morze utworzyły niewielkie zadaszenia, jest idealna na każdą pogodę. Gdyby na Eigg panował cieplejszy, słoneczny klimat to miejsce zapewne byłoby zabudowane szczelnie hotelami i barami. Na szczęście tak nie jest i plaża jest nadal nieskazitelnie pusta i czysta, nawet w najbardziej słoneczne dni.

Masakra w jaskini

Latem promy na Eigg przybywają prawie codziennie (prócz środy). Przywożą one zwykle jednodniowych, lub parodobowych turystów. Przystań to najbardziej zaludnione miejsce, gdzie w jednym budynku znajduje się sklep spożywczy, sklepik z pamiątkami i ładny, duży bar-restauracja,  będący też świetlicą dla mieszkańców. Można tam kupić piwo prosto z browaru, który niedawno powstał na Eigg: jest świeże, pyszne i znakomicie gasi pragnienie. Gdy jednak zapytamy, gdzie się ów browar na wyspie znajduje, odpowiedź jest zwykle wymijająca: „na północy”. Podobno dlatego, by uniknąć wycieczek, spodziewających się podobnych wrażeń jak przy zwiedzaniu dystylarni whisky, czyli próbowania „eksponatów”. Przy przystani znajdują się też zawsze czynne i darmowe toalety i prysznice, niezwykle schludne i zadbane. Stąd też możemy wyruszyć na bardzo interesującą wycieczkę do Jaskini Masakry i „Katedry”. Znajdują się one w odległości około 40 minut powolnego spaceru po wznoszących się klifach Eigg. Zejście jest dość strome, ale możliwe do pokonania. Gdy znajdziemy się już na kamienistym wybrzeżu zauważymy niewielki otwór u podnóża pokrytego zielenią klifu. To wejście do Jaskini Masakry. W wąskim przesmyku widać ciągle ślady dymu, którym wymordowano ponoć 300 mieszkańców Eigg. Schronili się oni tam przed napaścią wrogiego klanu. Niestety ich kryjówka została wytropiona, napastnicy przed wejściem rozpalili wielkie ognisko, zabierające tlen z jaskini: intensywny dym dokończył tej masakry z 1577 roku. Jeszcze całkiem niedawno znajdowały się tam całe szkielety, z których XVIII-wieczni poszukiwacze mocnych wrażeń i pamiątek zabierali czaszki. Dopiero w XX wieku pochowano je prawie wszystkie, choć eksploracje jaskini ciągle przynoszą nowe znaleziska (jak czaszka dziecka znaleziona całkiem niedawno). Dziś do jaskini wstęp jest wzbroniony, choć nie zamknięty.

Dobra energia Eigg

Otwarta i niezwykle przestronna jest jaskinia obok, zwana „Katedrą”. Tutaj, po reformacji zbierali się mieszkańcy Eigg na katolickie msze, zabronione na wyspach. Ksiądz przybywał na łodzi i przy akompaniamencie morskich fal i kropel wody, spadających ze ścian jaskini, odmawiał modlitwy.  Przepiękne miejsce z niezwykłą atmosferą. Mieszkańcy Eigg zbudowali kaplicę w XVI wieku, ale    niestety nie została ona poświęcona, być może dlatego, że dach szybko się zapadł. W jej pobliżu i wnętrzu urządzono więc cmentarz, przedzielony linią z kamienia na katolicki i protestancki. Te ciekawe, kamienne ruiny znajdują się tam, gdzie niegdyś był klasztor św. Donnana. Upamiętnia to miejsce też piękny, granitowy, rzeźbiony celtycki krzyż, który niestety złamał się i dziś spoczywa w trawie. Wyspa, jak wszystkie inne, przechodziła z rąk do rąk przez stulecia. Jej ostatnim właścicielem w latach dziewięćdziesiątych był Niemiec: „artysta abstrakcyjny” o pseudonimie Maruma. Postać wielce zagadkowa, bo nikt nie widział jego „dzieł tworzonych techniką ognia”, które wyceniał na setki tysięcy funtów każde. Nieznane są galerie ani prywatni kolekcjonerzy, którzy są w posiadaniu tych obrazów. Mimo to artysta zakupił Eigg za 1.5 miliona funtów i dopiero po wielu perypetiach i skargach mieszkańców zdołano ją od tego dziwacznego właściciela odkupić. Dziś wyspa należy do kolektywu mieszkańców, którzy jako pierwsi na świecie są całkowicie samowystarczalni pod względem źródeł energii ekologicznej i jej przetwarzania. Są bardzo dumni z tego osiągnięcia, a Eigg stawia się za przykład w tej dziedzinie. Możemy być też pewni, że powitają nas z uśmiechem i podzielą się tą energią: w każdym znaczeniu tego słowa.

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Anna Sanders

komentarze (0)

_