30 listopada 2018, 09:09
Artyści Andersa na scenach i estradach

Nie ma lepszego miejsca w Londynie na pokazanie kolejnej odsłony albumu prezentującego dorobek artystycznych naszych rodaków, którzy po wojnie zostali na emigracji, niż właśnie ambasada polska – powiedział konsul Mateusz Stąsiek w niedzielę podczas promocji albumu „Artyści Andersa”, który doczekał się już swojej drugiej części dotyczących polskich emigracyjnych artystów scenicznych i estradowych.

Konsul Stąsiek w swoim przemówieniu z tej okazji przypomniał, że jedna z sal reprezentacyjnych budynku przy Portland Place nosi imię właśnie generała Władysława Andersa.

– W lutym tego roku mogliśmy się zapoznać z dorobkiem artystów malarzy, dziś możemy podziwiać dokonania artystów scen i estrad. Nie byłoby tego dorobku, gdyby nie upór generała, który oprócz dbania o należyte przygotowanie żołnierskie 2. Korpusu, kładł ogromny nacisk na rozwój polskiej oświaty, kultury i sztuki – podkreślił konsul. To właśnie dzięki staraniom generała Andersa każdy mógł rozwijać posiadane talenty artystyczne. To właśnie dzięki niemu życie kulturalne polskiego Londynu po wojnie było tak obfite. I to właśnie z inicjatywy generała powstała Polska Fundacja Kulturalna, która za niecałe 2 lata będzie świętować 70-lecie działalności.

– Warto przy tej okazji wspomnieć, że w chwili przybycia do Wielkiej Brytanii armii Andersa działał już w Londynie Związek Artystów Scen Polskich za granicą, który dzięki świeżej krwi rozwinął się i przetrwał do dnia dzisiejszego. Przed dwoma tygodniami w ambasadzie z okazji setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości występowali aktorzy teatru Scena Polska UK, co pokazuje, ze idee przyświecające artystom walczącym o wolna Polskę, są żywe także i dzisiaj –  dodał konsul.

To było moje dzieciństwo

Na premierze pojawiła się również minister Anna Maria Anders, córka generała i największej gwiazdy emigracyjnej estrady Ireny Anders , znanej także jako Renata Bogdańska.

–  Artyści Andersa to można powiedzieć moje dzieciństwo. Może nie do końca ta część, bo w niej mówimy o działalności artystów z lat 40. i 50., ale już szykujemy się na kolejny album, który będzie ściśle nawiązywał do moich lat młodości, bo będzie dotyczył rozwoju polskiej kultury na Wyspach po wojnie – zdradziła minister.

– Mówię o tym, ze to moje dzieciństwo, bo wielu z tych artystów znałam osobiście. Gdy pytają się mnie, jak wyglądały moje lata dziecięce, to z jednej strony były takie bardzo poważne, polityczne, a z drugiej wesołe, pełne spotkań kulturalnych, które często odbywały się u nas w domu – wspominała minister w swoim przemówieniu, jednocześnie zauważając, ze ten wycinek polskiej historii pozostaje nieco zapomniany świadomości historycznej głównego nurtu w Polsce.

–  Ludzie nie mają o tym pojęcia. Nie wiedzą kim, był Marian Hemar, nie wiedzą, kim był Ref-Ren. To wynika również z tego, że przez lata komunizmu Polacy nie mogli być dumni ze swojej polskości. My tutaj mieliśmy tutaj nasza małą Polskę. Naszą sztukę, nasze książki, nasze teatry, nasze gazety. Jako senator uważam, że jednym z najważniejszym naszym obowiązków wobec historii jest przekazywanie jej kolejnym pokoleniom, ale także pokazywanie na świecie, jak wielką rolę Polacy odgrywają w Europie od czasów II wojny światowej  – zaznaczyła minister Anders, składając podziękowania na ręce przedstawicieli Polskiej Fundacji Kulturalnej, a szczególnie Jarosławowi Koźmińskiemu, za kultywowanie pamięci o polskiej emigracji.

Nie tylko album

To właśnie redaktor Jarosław Koźmiński pozostaje spiritus movens tego przedsięwzięcia, jakim jest album oraz wystawa, która można oglądać w Galerii POSK. To on opracował materiały do książki, bogatej w bezcenne fotografie oraz opatrzył komentarzem merytorycznym. W czasie niedzielnego wieczoru zaprezentował zarys historyczny teatrów żołnierzy, w którym przedstawił garść faktów i ciekawostek, jak choćby ta, że pierwsze przedstawienia teatralne odbyły się już w październiku 1939 roku w Rumunii w obozie dla internowanych żołnierzy i cywilów.

Po tym treściwym wykładzie nastąpiła projekcja filmu dokumentalnego o artystach scenicznych generała Andersa, z którego dowiadujemy się miedzy innymi, że pierwszym polskim filmem, nie były jak się powszechnie uważa „Zakazane piosenki”, ale „Wielka droga” zrealizowanego w niezwykle trudnych warunkach tuż po wojnie, już w 1946 roku. Film opowiada historię wywiezionej na Syberię pary Polaków, którzy trafili do formowanej przez gen. Andersa armii i wraz z nią przeszli szlak bojowy.

Na niedzielnym spotkaniu obecny był także Michał Szymanowicz, producent filmu „Artyści Andersa”, który wcześniej pracował przy produkcjach takich jak „Wołyń”, „Tajemnice Państwa Podziemnego” oraz „Nie było żadnej nadziei… Powstanie w getcie warszawskim”.

– Jestem bardzo szczęśliwy i wdzięczny, że miałem okazję pracować przy kolejnym historycznym filmie, tym razem pokazującym artystyczne działania naszych rodaków, którzy tworzyli pozytywny wizerunek Polski i Polaków za granicą. I mam nadzieję, że odświeży ten nieco zapomniany fragment historii – powiedział.

Wieczór uświetnił niezwykle energetyczny popis pianistycznych umiejętności Łukasza Krupińskiego, który uwiódł publiczność swoim brawurowym wykonaniem utworów Fryderyka Chopina.

Mamy w rękach skarb

– Kiedy spotkaliśmy się w lutym na promocji pierwszej części albumu, snuliśmy plany, że może następna część będzie miała miejsce w przyszłym roku. Udało się szybciej, a to dzięki wielkiemu wsparciu ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jak również darczyńców i instytucji prywatnych, m.in. brytyjskiego funduszu inwestycyjnego CVC Capital Partners – zaznaczył Paweł Zarzycki z ramienia Towarzystwa Projektów Edukacyjnych, pod którego auspicjami przy ścisłej współpracy z PFK powstał album, wspomniana wystawa, a także film.

– Dla mnie z perspektywy  osoby urodzonej i wychowanej w Polsce, armia Andersa jest nie zwykłym ewenementem, bo nie zapominajmy, że ponad 30% ludności wyprowadzonej ze Związku Sowieckiego to byli cywile, a wśród nich artyści, którzy tworzyli i zagrzewali do walki. Coś co dla potomków emigracji wojennej jest normalne, o czym opowiadali im rodzice czy dziadkowie, dla nas, ludzi z Polski jest to coś absolutnie wyjątkowego – dodał Zarzycki.

– Przez 123 lata Polacy walczyli o wolną Polskę. Teraz my troszczymy się o polski dorobek Polski. Polska Fundacja Kulturalna ma to szczęście, ze ma u siebie pracowników, którzy chcą to robić – mówił w imieniu PFK Włodek Mier-Jędrzejowicz. – W tym miejscu prośba do Państwa, że jeżeli są Państwo w posiadaniu wartościowych materiałów historycznych, aby się z nimi dzielić, a także  aby interesować się i wspierać działalność Polskiej Fundacji Kulturalnej, która wydała do tej pory ponad 500 książek, wydaje dalej „Tydzień Polski”, a wcześniej „ Dziennik Polski”. Ale prosimy też, aby tę nasza działalność wspierać również finansowo. Ponieważ mamy w rękach skarb, o który musimy dbać, aby on nie popadł w zapomnienie i aby była również świadomość jego istnienia nie tylko tu na wyspach, ale i w Polsce – sumował Mier-Jędrzejowicz.

Magdalena Grzymkowska

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_