W niedzielę, 13 stycznia, o godzinie 20.00 czasu polskiego podczas odliczania do „Światełka do nieba” Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy został przeprowadzony atak na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Stefan W., zwolniony z więzienia recydywista, wtargnął na scenę, gdzie zadał prezydentowi cios nożem. Adamowicz został niezwłocznie odwieziony do szpitala, lecz mimo reanimacji zmarł następnego dnia.
Ze wszystkich stron świata do Polski spływają kondolencje. Pogrzeb prezydenta Gdańska odbędzie się w sobotę, 19 stycznia. W obliczu tragicznych wydarzeń Jerzy Owsiak, lider WOŚP, postanowił zrezygnować ze swojej funkcji.
Gdy we wtorek napisałam do Anny Ciecierskiej, szefowej londyńskiego sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, czy mogłaby udzielić komentarza na temat wydarzeń, jakie miały miejsce podczas finału, odpisała: „Nie wiem, co tu jeszcze dodać oprócz najszerszych kondolencji dla rodziny i przyjaciół prezydenta… Kilkoro z nas było wczoraj pod ambasadą, sztab jest rozbity psychicznie, wszyscy ryczą…” Przekonuję ją, że tym bardziej, w obliczu tragedii, jaka miała w Gdańsku, trzeba pokazać, ile dobra udało się zrobić. I że tego by na pewno życzył sobie Paweł Adamowicz. Zgadza się na rozmowę.
Koncert w Scali
– To były dwa dni pełnego sukcesu. Podczas sobotniego koncertu w Scali w pewnym momencie musieliśmy zamknąć drzwi, było tak tłoczno. Próbowaliśmy ubłagać ochronę, ale ta pozostała nieugięta – tu chodziło o bezpieczeństwo uczestników. Dla czekających w kolejce wynieśliśmy pączki, mamy nadzieję, że nie byli za bardzo rozczarowani – mówi Ciecierska.
W Scali wystąpili brytyjskie zespoły takie jak Megasoma, Dana and The Stolen Band i Gabinet Looster oraz artyści z Polski: Voo Voo, Raz Dwa Trzy i Tomek Lipiński. Imprezę poprowadzili Krzysztof Skiba, lider zespołu Big Cyc oraz piosenkarka Nika Boon.
– Ze sceny płynęła niesamowita energia, a prowadzący podkręcali atmosferę, aby ludzie licytowali. Najcenniejszym lotem w czasie aukcji okazał się Maluch Transfer Go, który został zlicytowany za £1600. Na drugim miejscu znalazła się różowa gitara, którą ludzie licytowali, gdy ostatni zespół zszedł ze sceny. Walka była zawzięta, uczestnicy nie chcieli wyjść! W końcu instrument trafił do nowego właściciela za £1210 – opowiada.
Wśród występujących na scenie znalazł się również zespół The Charts z Leeds, który wygrał głosowanie internautów, co dało mu przepustkę do występu na scenie klubu Scala w czasie sobotniego finału w Londynie.
– Atmosfera była cudowna, ludzie świetnie się bawili – mówi Amanda Lepusińska, odnosząca sukcesy wokalistka zespołu, która w najbliższą niedzielę wystąpi w czasie finału festiwalu Open Mic w The O2 w Londynie. – Zagraliśmy największe hity Bajmu, Whitney Houston oraz O.N.A, rozgrzewając publiczność na kolejne gwiazdy. Oczywiście na początku mały stres i trema, bo występowaliśmy jako pierwsi, a ja dodatkowo przyjechałam na koncert z zapaleniem gardła i musiałam pić olej, żeby móc zaśpiewać. Ale wszystko wyszło znakomicie, jesteśmy zadowoleni – uśmiecha się artystka, która zdradza, że Orkiestra zajmuje szczególne miejsce w jej życiu.
– Jestem rówieśniczką Orkiestry, ponieważ w tym roku będę kończyła 27 lat. A pierwszy raz śpiewałam na finale WOŚP, jak miałam 7 lat w mojej rodzinnej Dubience – zaznaczyła.
Grał nie tylko Londyn
W niedzielę sala Greenford Hall w czasie wydarzenia dla dzieci również pękała w szwach.
– W połowie imprezy było bardzo dużo ludzi, baliśmy się, czy wszyscy się nie pomieszczą. Ale akurat wtedy na metę, która miała miejsce na zewnątrz budynku, zajechała parada motocyklowa, co trochę rozładowało tłum – mówi Anna Budzińska, koordynatorka wydarzenia dla dzieci. Według jej szacunków przez cały dzień przewinęło się około 2,5 tys. osób, a wśród aukcji największą popularnością cieszył się voucher na przejazd dziecka z opiekunem patrolem policyjnym – dzięki uprzejmości Kajetana Kozuba z Polish Association Metropolitan Police.
– Było kolorowo, radośnie, głośno i wesoło. Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam w zorganizowaniu tego eventu, a przede wolontariuszom i ludziom dobrej woli, których jest więcej… I dzięki którym graliśmy, gramy i będziemy grać do końca świata i jeden dzień dłużej – dodaje Budzińska.
Oprócz koncertu w Scali i wydarzenia dla dzieci w Greenford Hall finałowi w Londynie towarzyszyło wiele innych mniejszych imprez: noworoczny spacer na rzecz WOŚP, zjazd Klasyczna Polonia, spotkanie autorskie z Krzysztofem Skibą, Powrót Planszówek – Gramy dla WOŚP, impreza w Klubie Orła Białego, Lewisham dla WOŚP oraz wspomniany przejazd motocyklistów.
– Wszystkie te wydarzenia cieszyły się wielką popularnością. Zależało nam, żeby Orkiestra grała nie tylko w centrum, ale też lokalnie. I to się udało – podkreśla Anna Ciecierska.
Ale Orkiestra grała nie tylko w Londynie. Sztaby WOŚP zorganizowały finały m.in. w Edynburgu, Aberdeen czy Telford.
– Telford grało pierwszy raz z WOŚP, a pomimo to dzięki świetnej organizacji i zaangażowaniu sztabu zdołaliśmy zagrać bezpiecznie, efektywnie i efektownie. Artyści słuchali się nawzajem z przyjemnością, ludzie licytowali, dzieciaki biegały z serduszkami i wymalowanymi twarzami, po prostu pięknie – mówi Kamil Osięglewski. Jak zdradza, aukcje w Telford uzbierały ok. 3200 funtów, natomiast najdroższym przedmiotem okazała się koszulka z podpisem Roberta Kubicy, która kosztowała nabywcę 400 funtów.
– Póki co skupiamy się na błędach. Analizujemy wszystkie kroki od samego początku, żeby w przyszłym roku ich nie popełniać. Jak wiadomo, zawsze ktoś będzie niezadowolony, ale chcemy grać lepiej, wyżej, mocniej – dodaje Osięglewski.
W niedzielę w Telford ponownie występowała Amanda Lepusińska z zespołem The Charts.
– Byliśmy na scenie, gdy zaczęły spływać do nas doniesienia z kraju o tym, co się wydarzyło w Gdańsku. Gdy zeszliśmy ze sceny, jeszcze na tej pozytywnej adrenalinie, sprawdziłam telefon i po prostu nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Ogromna tragedia, kondolencje dla rodziny zmarłego – opowiada.
Orkiestra będzie grała dalej
Londyński sztab już sprzątał po swoim finale w sali na Greenford, a w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym trwało liczenie pieniędzy z puszek, gdy zaczęły z Polski spływać przerażające informacje.
– Finał to adrenalina, radosny czas, dużo się dzieje, dużo pozytywnych emocji. Więc to zderzenie nie z informacją o ataku na prezydenta Pawła Adamowicza było straszne – mówi Anna Budzińska.
– Sztab jest roztrzęsiony, a jednocześnie musimy robić swoje. Jeszcze trzeba podliczyć pieniądze, jeszcze sztab do rozliczenia, jeszcze dużo rzeczy jest do zrobienia – dodaje Anna Ciecierska.
– To nas kompletnie wybiło z pracy. Mieliśmy mnóstwo telefonów od wolontariuszy, którzy nie wiedzieli, co ze sobą zrobić. Dlatego poszliśmy pod ambasadę, by w tym momencie być z innymi Polakami – mówi Budzińska.
– Emocjonalnie nie zrozumieliśmy powagi sytuacji. To było dla nas wręcz nierzeczywiste. Nikt też nie zakładał najgorszego. Dopiero następnego, gdy prezydent zmarł to było jak grom z jasnego nieba. Ale oczywiście od razu zareagowaliśmy, wyciszyliśmy nasze social media, zawiesiliśmy wszędzie w internecie banery w odcieniach szarości. Jesteśmy myślami z rodziną oraz z gdańskim sztabem. Jesteśmy też murem za Owsiakiem, ale oczywiście rozumiemy jego decyzję o rezygnacji – tłumaczy Ciecierska.
– Dla mnie osobiście to jest wstrząs, bo ja generalnie ufam ludziom, nie posądzam ludzi i bronię się od tej postawy podejrzliwości. Tymczasem to, co się stało w Gdańsku, zachwiało znacznie tym zaufaniem. Oczywiście rodzina Pawła Adamowicza cierpi najbardziej, jednak ja również myślę o wszystkich uczestnikach finału, także dzieciach, które na własne oczy zobaczyły ten akt nienawiści i śmierć drugiego człowieka. To jest doświadczenie, które wpływa na całe życie, ta trauma zostanie w nich na zawsze – tłumaczy Budzińska.
– Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy od zawsze łączył ludzi o różnych poglądach, tym bardziej ta tragedia boli. I życzylibyśmy sobie, żeby ten akt przemocy nie został potraktowany, jako przyczynek do kolejnych politycznych przepychanek. Jednak wiemy, że Orkiestra będzie grała dalej. W tym roku w Londynie zebraliśmy 86 tysiące funtów – to są dopiero wstępne szacunkowe dane. Skupiamy się na tym, ile żyć jesteśmy w stanie za te pieniądze uratować. I wierzę, że będziemy w stanie zjednoczyć się przeciwko złu, że dobro będzie zwyciężać. Orkiestra przetrwa i będzie silniejsza – sumuje Ciecierska.
Magdalena Grzymkowska