Isle of Wight często jest określana mianem: „Anglia w miniaturze”. Faktycznie, znajdziemy tam wszystkie atrakcje tego kraju na niewielkiej przestrzeni. Są tam łagodne zielone wzgórza, dramatyczne klify, dwory i prastare zamczysko, wioski jak malowane, urokliwe miasteczka a nawet cała kolekcja…duchów. Królowa Wiktoria tak ukochała Isle of Wight, że przyjeżdżała tu regularnie przez 50 lat i w końcu zmarła w swojej rezydencji Osborne. Narodowy poeta Anglii Lord Tennyson układał swoje strofy snując się po nadmorskich ścieżkach wyspy, bo tylko tam mógł znaleźć „prawdziwe natchnienie”. Wielkim atutem Isle of Wight jest także to, że krótka przeprawa promem daje wrażenie prawie kontynentalnej wakacyjnej podróży. Znajdziemy się przecież na zupełnie innym lądzie…
Marmotinto i marconigram
Najbardziej znany i spektakularny widok na wyspie roztacza się z Alum Bay. Tam w roku 1764 rozegrał się geologiczny dramat. Wysoka biała skała u końca klifu, podmywana falami z hukiem zapadła się w wodę pozostawiając ostre, sterczące resztki zwane „The Needles”. Najlepiej jest je obejrzeć z pokładu małego stateczku, który podpływa regularnie do tych skał i umieszczonej przy nich solidnej latarni morskiej. Widok ten jest szczególnie atrakcyjny w sierpniu. Wtedy to w każdy czwartek strzelają w górę widowiskowe fajerwerki. Ze statku też znakomicie widać słynne kolorowe piaski Alum Bay. To rzadkie i fantastyczne zjawisko jest spowodowane obecnością rud żelaza w różnych stopniach utlenienia. Kolorów naliczono 21, wystarczająco dużo by kreować z nich obrazy. Było to bardzo modne hobby w XVIII i XIX wieku zwane „marmotinto”, a przywędrowało do Europy z Japonii. W salonach pod szklanymi szybkami artyści i amatorzy układali niezwykłe obrazy: portrety, pejzaże i martwą naturę. Jak możemy się domyślać niewiele tych dzieł przetrwało do czasów dzisiejszych. Jeśli jednak mamy natchnienie i cierpliwość możemy udać się do pracowni-sklepu znajdującego się w kompleksie turystycznym na szczycie klifów. Tam dostaniemy piasek do stworzenia własnej, niepowtarzalnej pamiątki (zwykle w buteleczce) z Alum Bay. Miejsce to jest również znane z tego, że mieszkał tam przez wiele lat Gugielmo Marconi. W XIX wieku zainstalował on 40-metrową antenę, dzięki której mógł nawiązać łączność radiową ze statkami w pobliżu wyspy. W roku 1898 wysłano stamtąd pierwszy telegram zwany wówczas „marconigramem”. Wydarzenie to upamiętnia obelisk przed kawiarnią. Co ciekawe w tej okolicy budowano też…rakiety kosmiczne. Na szczęście odpalono je już w Australii. Ze szczytu klifu na brzeg morza zawiezie nas kolejka linowa. Możemy też zejść po dość stromych i niewygodnych schodkach, z których widoki są nieporównanie mniej spektakularne.
Wiewiórki i duchy
Prócz obleganej przez turystów Alum Bay na wyspie znajduje się mnóstwo innych przepięknych zatok. Wiele z nich miała w wiktoriańskich czasach promenady i spacerowe mola, których większość niestety została zniszczona przez sztormy. Przy Ventnor Beach ocalały jeszcze kolorowe domki przebieralnie, a w Yarmouth zrekonstruowano długie molo, z którego możemy oglądać przybywające i odpływające na wyspę promy. Linia wybrzeża Isle of Wight liczy sobie 92 km. Na tak długiej trasie możemy znaleźć naprawdę urokliwe zakątki a w nich mnóstwo prehistorycznych skamielin. W Compton Bay i Yaverland są nawet zachowane w kamieniu ślady dinozaurów. W lasach i zagajnikach wyspy możemy odkryć przyczynek do dumy i chwały wyspiarzy: czerwone wiewiórki, które wyginęły na głównym lądzie. Otoczone są one tutaj prawie kultem, przy drogach co chwila napotkać można znaki z tym sympatycznym gryzoniem, którego jednak w rzeczywistości zobaczyć bardzo trudno. Tak zresztą jak i szeroko reklamowane duchy wyspy. Jest ich tutaj podobno rekordowa ilość w związku ze szczególnym położeniem i „sprzyjającą atmosferą”. Najwięcej paranormalnych zjawisk zanotowano w Knighton Georges Manor, uwieczniono je zresztą w programie telewizyjnym. Budynek ten już nie istnieje, ale historię ma faktycznie ponurą. W roku 1202 schronił się tam jeden z morderców św. Tomasza Becketta, potem było już tylko gorzej. Samobójstwa, zbrodnie, szaleństwo kolejnych mieszkańców wskazywało na „złe moce”. W końcu ostatni właściciel George Bisset własnoręcznie podpalił a następnie wyburzył dwór, by nie dostał się on w spadku… córce, która wbrew jego woli poślubiła miejscowego pastora. Dziś w tę ponurą rocznicę gromadzą się przy Knighton (niedaleko od miejscowości Newchurch) pasjonaci spirytyści oczekując w napięciu na pojawienie się… zjawy budynku dworu. Co ciekawe wielu z nich potrafi dokładnie opisać fantom tej budowli.
Retro atrakcje
Fantomy i duchy pokutują też podobno w pięknym ogrodzie botanicznym Ventnor. 100 lat temu był tam szpital dla chorych na gruźlicę, który wyburzono w 1964 roku. Obecnie na 22 akrach pod wysokim klifem znajdziemy kolekcję rzadkich i subtropikalnych roślin. Jest to najbardziej „gorący” ze wszystkich ogrodów w Wielkiej Brytanii i warto tam zajrzeć by zobaczyć znakomicie rosnące palmy, bananowce i kaktusy. Na Isle of Wight jest mnóstwo „niszowych” atrakcji takich jak Garlic Farm, niedaleko Newchurch. Jak sama nazwa wskazuje gwiazdą jest tam czosnek, w każdej postaci. Nie do wiary na ile sposobów można przyrządzić te wonne i zdrowe cebule. W sklepiku przy farmie znajdziemy czosnek wędzony, piklowany w melasach, olejach i wspaniałych sosach chutney. W kawiarni możemy spróbować dań zainspirowanych tym warzywem a także… lodów i piwa czosnkowego! Wokół farmy jest też kilka bardzo przyjemnych tras spacerowych. Na wyspie znajduje się też dystylarnia dżinu (Seaview), winnice (Brading), oraz kilka browarów. Można to wszystko zwiedzać i oczywiście smakować. Kto jednak szuka spokoju i wyciszenia powinien udać się do jednego z niewielu na Wyspach Brytyjskich klasztoru benedyktynów: Quarr Abbey (koło Ryde). Jest to miejsce modlitwy i kontemplacji grupy mnichów, którzy chętnie udostępniają swój teren zwiedzającym. Można tam zakupić hodowane przez nich warzywa i owoce, a prowadzona przez benedyktynów kafejka to prawdziwa oaza świeżości i naturalnego, sezonowego jedzenia. Na wyspie znajdziemy też wyjątkowy, strzechą kryty kościół (Freshwater Bay). Jest ich tylko sześć w całym Zjednoczonym Królestwie. Dla miłośników historii jest do zwiedzenia fantastyczny zamek Carisbrooke i dom poety Tennysona oraz inne zabytki. Dla rodzin z dziećmi najstarszy w Anglii park rozrywki: Blackgang Chine założony jeszcze w 1843 roku. Isle of Wight ma w sobie staroświecki urok wiktoriańskich wakacji i jest znakomitym miejscem na spokojny, spacerowy weekend. I choćbyśmy tam bywali często, to zawsze odkryjemy nowe, wciąż nieznane zakątki i atrakcje „miniaturowej Anglii”.
Tekst i zdjęcia: Anna Sanders