08 lutego 2019, 08:41 | Autor: admin
Zaczęło się polonezem
Bramę wjazdową i budynek, do którego przybywają goście, oddziela szeroki pas zieleni. Poprzecinany ścieżkami, skrywa nawet niewielkie jezioro. Ten rozległy teren The Hurlingham Club – bo o nim mowa – to położone w sercu Fulham, prestiżowe miejsce spotkań towarzyskich i wydarzeń sportowych. Sobotniego wieczoru klub rozbłysnął biało-czerwonym światłem i otworzył swe progi dla gości 47. Balu Polskiego. Patronat nad balem objął ambasador RP Arkady Rzegocki.

– W Londynie jestem od dwóch i pół roku, dla mnie jest to więc trzecia edycja balu. Ponownie widać wielkie zaangażowanie organizatorów, ogromną pracę włożoną w przygotowania. Bal Polski to nie tylko wydarzenie, które kontynuuje tradycje polskich bali niezłomnej emigracji, należy pamiętać też o jego historycznych elementach. Co roku wybierany jest istotny temat przewodni, tym razem jest to dwusetlecie urodzin Stanisława Moniuszki, ojca polskiej opery i chcielibyśmy aby kompozytor był jeszcze bardziej znany tu, w Wielkiej Brytanii – powiedział „Tygodniowi” Arkady Rzegocki.

Nie tylko dla Polaków

Wieczór zainaugurowano lampką szampana i rozpoczęciem Cichej Aukcji, gdzie oprócz obrazów i rękodzieła można było powalczyć m.in. o książkę  Dermota Turinga XYZ z podpisem autora czy kurtkę-pilotkę prosto z planu filmowego „Dywizjonu 303”. O taneczną oprawę zadbał zespół folklorystyczny „Mazury”, który sam ma niemały powód do świętowania, gdyż w tym roku obchodzi 70-lecie powstania. Energiczny taniec zachwycił publiczność, a ta oprócz niepodważalnych umiejętności podziwiała również misternie przyozdobione stroje „Mazurów”.

– Dokładamy wszelkich starań, aby nasze kostiumy odzwierciedlały autentyczne, polskie stroje ludowe. Nasze rodziny, przyjaciele i my sami wkładamy mnóstwo serca i pracy w ich tworzenie – przyznał jeden z tancerzy. W rytm poloneza, pod przewodnictwem zespołu, goście rozpoczęli zajmowanie miejsc przy gustownie nakrytych stolikach. Co zaskakuje i jednocześnie cieszy, to różnorodność osób które kolejno zasiadały do stołów. Oprócz stałych bywalców, pojawiło się wiele nowych twarzy. Młodsi, starsi, brytyjscy Polacy i polscy Brytyjczycy. Na przemian słychać było język polski i angielski.

–Jest to jedno z tych wydarzeń, które pięknie integruje starszą i młodszą polonię, integruje Polaków, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii z tymi, którzy mieszkali w Polsce a dodatkowo jednoczy Polonię z Brytyjczykami. Wśród gości mamy przecież wiele wybitnych osobistości ze środowiska brytyjskiego – podsumował ambasador.

Po serii toastów i wysłuchaniu hymnów narodowych Polski i Wielkiej Brytanii, oficjalnie otwarto 47. Bal Polski w Londynie. Charytatywną galę poprowadził znany polski aktor Rafał Królikowski, któremu partnerowała żona, Dorota Mirska-Królikowska.

– Nie miałem do tej pory okazji prowadzić tego typu spotkań, czy to dla Polonii czy w kraju. Lubię spontaniczność, może to sprawia, że czasami łamię protokół, ale uwielbiam jak ludzie wokół mnie się bawią, lubię sprawiać ludziom radość. Swój zawód traktuję po części jak przygodę, gdzie mogę spotkać wspaniałych ludzi, wybitnych twórców teatralnych, filmowych artystów, ale też widzów, którzy pragną kontaktu, są ciekawi tego co mój zawód ze sobą niesie. Obecność swoją i żony na tym balu traktuję właśnie jak jedną z takich przygód.

Do przyjęcia propozycji poprowadzenia balu aktora skłonił przede wszystkim szczytny cel imprezy ale również możliwość spotkania się z Polonią, zobaczenia Londynu, zwiedzenia ciekawych miejsc. Wraz z małżonką planują przy tej okazji odwiedzić parę galerii i muzeów i chłonąć atmosferę Londynu.

Dobra zabawa w imię dobrej sprawy

„Bawiąc się wspomagaj potrzebujących” – takie motto przyświeca gali balowej, podczas której zbierane są fundusze na pomoc organizacjom potrzebującym wsparcia finansowego. W tym roku dochody z aukcji trafią do Domu Dziecka w Przybysławiach, gdzie zaplanowano remont łazienek, ale również do Fundacji Misia Wojtka w celu wsparcia budowy pomnika niezwykłego niedźwiedzia, pupila wojskowego szlaku gen. Andersa. Środki finansowe posłużą również na przetłumaczenie na język polski filmów fundacji Coram Family and Childcare Trust, która poprzez swoje publikacje i materiały stara się pomagać rodzinom mieszkającym w Wielkiej Brytanii, udzielając im porad i informacji na temat opieki nad dziećmi.

Wśród tegorocznych darczyńców, dość nietypowo,  znalazła się Jenny Madalura, brytyjska artystka filipińskiego pochodzenia. O balu dowiedziała się od polskiej przyjaciółki Kasi.

– Historia obrazu, który przekazałam na aukcję charytatywną wiąże się z pewnymi niemiłym doświadczeniem z mojego życia. “Scent Enigma” powstał w ramach terapii kolorami po tym, jak u mojego starszego syna wykryto białaczkę. Na szczęście syn wrócił do zdrowia a ja pomyślałam, że oddanie obrazu, by wspomóc innych potrzebujących, byłoby miłym gestem.

Jak poinformowali organizatorzy, 47. Bal Polski zebrał ponad £40,000, z czego większość otrzyma Dom Dziecka w Przybysławicach. Ostateczna kwota zostanie potwierdzona wkrótce.

Przy jazzowych dźwiękach The London Swing Orchestra i największych szlagierach polskiej muzyki rozrywkowej serwowanej przez Dj Waldemara Rudnika, najbardziej wytrwali goście bawili się do godziny trzeciej nad ranem.

Przeglądając archiwalne roczniki „Dziennika” i relacje  na temat Balu Polskiego z poprzednich lat, nie sposób nie zauważyć, że jego oblicze się zmienia. Na przestrzeni lat impreza miała charakter środowiskowy. Na balowej sali z łatwością  można było się dopatrzeć twarzy wielu społecznych działaczy zaangażowanych w rozwój polonijnego środowiska i jego życia. Dziś bal idzie w stronę imprezy o charakterze towarzyskim, w progach The Hurligham Club przeważają ludzie, którzy odnoszą sukcesy zawodowe pracując na rynku brytyjskim. Co pozostaje szczytne i niezmienne, to realizacja charytatywnego celu, chęć niesienia pomocy współrodakom a także sama integracja środowiskowa Polonii brytyjskiej.

– Spędziłam cudowny wieczór w bardzo przyjaznej atmosferze, było mi miło choć trochę poznać polską kulturę. Przy moim stoliku siedzieli fantastyczni ludzie, m.in. siostry Kruszyńskie, projektantki sukienki, którą można było wylicytować, jak i para, która zdecydowała zaręczyć się na balu. Dużo się działo. Trafił mi się również wybitny tancerz, bawiłam się wspaniale. A proszę mi uwierzyć, nie było łatwo tańczyć jive’a w balowej sukni i dwunastocentymetrowych szpilkach!– dodała Jenny.

Natalia Głaz

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_