– Propagowanie modnych obecnie religii wschodu to odgórny program, za którym stoją siły chcące zniszczyć chrześcijaństwo – mówi dominikanka, siostra Michaela Pawlik, która przez 13 lat pracowała z chorymi w Indiach. A potem, po powrocie do kraju, zgłębiała tajniki prania mózgów potencjalnych adeptów hinduizmu.
Koło Myśli Niezależnej w Londynie nie zwalnia tempa. Raz po raz organizacja prowadzona przez Elżbietę Listoś zaprasza na spotkania z Polonią osoby głoszące poglądy sprzeczne z obecnymi trendami poprawności politycznej. Tym razem nad Tamizę zawitała siostra Michaela z wykładem „Religie wschodu a chrześcijaństwo. System kastowy w Indiach”.
Wegetacja pariasa
Od lat walczy z powszechnie lansowanym w Polsce poglądem, że wszystkie religie są dobre, bo wszystkie prowadzą do Boga i od Niego pochodzą.
– To są slogany, które ludzie bezwiednie powtarzają, a niektórzy nawet w to wierzą. Bez zastanowienia i logiki – mówi dzisiejszy gość, zadając pytanie: – „Jeśli rzeczywiście byłoby prawdą, że ten sam Bóg jest Kriszną i Jezusem jednocześnie, to który z nich jest prawdziwy?”. Bo przecież obaj głosili zupełnie coś innego – jeden mówił o reinkarnacji, a drugi, że umieramy tylko raz. To zasadnicza sprzeczność, dlatego twierdzenie, że nieważne jaką religię wyznajemy, byle być dobrym człowiekiem, jest z gruntu nielogiczne. Owszem, brzmi ładnie, tylko co to konkretne oznacza, jeśli pojmowanie Boga i wartości jest w nich diametralnie różne.
29-letnia Zofia Pawlik – bo wtedy była jeszcze osobą świecką – wyjechała jako wolontariuszka do Indii w 1967 roku, podejmując pracę w katolickim ośrodku dla trędowatych w Kamakerai, gdzie duszpasterską posługę pełnił misjonarz, pallotyn Adam Wiśniewski. Pracowała jako pielęgniarka, poznając tamtejszą kulturę, wiarę, zwyczaje. Z czasem ukończyła socjologię, studiując na Uniwersytecie w Mysore, a następnie Uniwersytecie Karnatak w Dharwad. Od podszewki doświadczyła na czym polega hinduizm, który cały czas podtrzymuje system kastowy, mimo że konstytucja kraju jest mu przeciwna. Jednak dla wiernych religia pozostaje na pierwszym miejscu, bo „tak mówi odwieczne prawo”.
– Raz leczyłam młodego mężczyznę, który trafił do nas w fatalnym stanie. Okazało się, że z głodu jadł korę, gdyż jego pan nie płacił mu za pracę, jaką wykonywał. Oburzona poszłam porozmawiać z owym pracodawcą chcąc wyjaśnić sprawę, a ten nie ukrywał swojego zdziwienia twierdząc, że niepotrzebnie ratuję nieszczęśnikowi życie, bo przecież jak umrze jego dusza wstąpi w nowe ciało i będzie to dla niego lepsze niż wegetacja pariasa – mówi siostra Michaela, wyjaśniając, że według hinduizmu tym mianem określa się osobnika, który ma ludzki kształt, ale zwierzęcą duszę i jest „nieczysty”.
Naszyjnik z trupich głów
Niedzielny wieczór, zgromadzeni w Sali Malinowej Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego nie kryją zainteresowania tematem. Dominikanka, mimo skończonych 80 lat, tryska energią i pogodą ducha. A nie miała łatwego życia. Przez dwie dekady zmagała się z gruźlicą kręgosłupa, z czego 6 lat jako dziewczynka przeleżała w gipsie w sanatoryjnym łóżku.
Jak przyznaje, dziś ma poczucie, że choroba miała swój sens, gdyż dzięki niej mogła wiele rzeczy przemyśleć, zrozumieć, przewartościować. Takie doświadczenie, jeśli zostanie prawidłowo wykorzystane, stanowi udział w cierpieniu zbawczym Jezusa Chrystusa.
Później, gdy stanęła na nogi, ukończyła szkołę pielęgniarską, pracowała w tym zawodzie w Polsce, by wyjechać do wspomnianych już Indii. Po 13 latach pobytu tam, w 1980 roku wróciła nad Wisłę i dopiero wtedy wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi w Zielonce koło Warszawy – żeby uzdrawiać nie tylko ciało, ale też duszę. Katechizacja i demaskowanie zagrożeń płynących z ulegania religiom wschodu stało się celem jej życia. Uczęszczała na spotkania grup propagujących hinduizm w Polsce, rozmawiała z ludźmi, od środka poznawała jak to wszystko działa.
– Pewnego razu trafiłam na medytację przy muzyce. Zajęcia były prowadzone po hindusku, więc Polacy nawet nie wiedzieli, że modlą się do tamtejszych bożków. Niektórzy z nich nawet porównywali naszą Czarną Madonnę i boginię Kali, zupełnie nie mając pojęcia jaki jest faktyczny wizerunek tej ostatniej. Pokazano im wyidealizowane zdjęcie, tymczasem w oryginale ma ona naszyjnik z trupich głów, spódniczkę z uciętych rąk, depczę Sziwę, w jednym ręku trzyma trójząb, a w drugim obciętą głowę. Nie mówiąc już o wężach, które zwyczajowo towarzyszą indyjskim bożkom – mówi dzisiejsza prelegentka, podkreślając, że tragedią jest to, iż Polacy często nie znają faktów, nie sięgają do źródeł, a przez to są podatni na manipulacje. Nawet najbardziej absurdalne. Bo kto z tych, którzy modlą się do Kriszny wie, że miał on 16100 żon, z których doczekał się 180 tysięcy synów? Poza tym słynął z tego, że wabił kobiety piękną muzyką graną na flecie o północy i zaspokajał je seksualnie bardziej niż ich mężowie. Kriszna jest traktowany jako bóg ojciec i na tym przykładzie dobitnie widać, jak różne jest rozumienie boskości oraz moralności w hinduizmie i chrześcijaństwie.
W płomieniach ognia
Moda, zauroczenie, szukanie nowych wrażeń? Religie wschodu są coraz bardziej popularne wśród społeczeństw zachodu. Dlaczego tak się dzieje? Siostra Michaela nie ma wątpliwości: – To zaplanowane działanie, gdyż doktryna tej wiary odpowiada siłom, które chcą kreować przyszłość świata. Hinduizm zapewnia rządzącym władzę absolutną, przechodzącą z pokolenia na pokolenie, bez żadnej kontroli zwierzchniej. Liczy się tylko to, żeby być w odpowiedniej kaście. Dlatego szewc płodzi szewczyka, śmieciarz śmieciarzyka, krawiec krawczyka, a maharadża maharadżyka. Nie ma odstępstw, dziecko dziedziczy duszę i pozycję po ojcu. Ludzie z najniższych sfer muszą przyjąć ten podział mając nadzieję, że w przyszłości, po reinkarnacji, będą mieć lepsze życie. W ten sposób kółko się zamyka.
Ale nie dla wszystkich jest to normalne, budząc sprzeciw światlejszych jednostek. Żyjący w latach 1891-1956 prawnik, polityk i działacz społeczny Ambedkar publicznie podpalił Księgę Manu stwierdzając, że religia, która dopuszcza, iż można dotknąć zwierzę, ale nie pariasa, jest jedynie szyderstwem. A płynący z niej nakaz, żeby biedny pozostał biednym, nie mogąc zmienić kasty w której się urodził, sprawia, że to już nie jest religia, tylko przestępstwo.
– Hinduizm sączy się do głów i umysłów na różne sposoby. Jednym z nich jest z pozoru niewinna joga. Owszem, zaczyna się miło, od gimnastyki, co samo w sobie nie jest niczym złym, ale potem następuje przejście w etap oddychania. I tu rodzą się problemy – mówi siostra Michaela, dowodząc, że zmienia ono chemiczny skład we krwi. Sztuczne hamowanie oddechu powoduje bowiem, że dwutlenek węgla zalega we krwi, a to prowadzi do różnych komplikacji w organizmie. W efekcie mogą nastąpić zaburzenia koncentracji, halucynacje, duszność, lęk, niepokój, apatia, drażliwość, senność i wiele innych poważnych schorzeń. To oddziałuje również na pracę mózgu, wywołując złudne doznania potęgowane przez powtarzane w kółko niezrozumiałe słowa i frazy. Uczucie wznoszenia się nad ziemią czy latania w kosmosie pozornie może robić wrażenie, tyle że w taki stan można się też wprowadzić za pomocą różnych używek.
– To nie ma nic wspólnego z szukaniem drogi do Boga. Nasza katolicka modlitwa nie polega na wdechach i wydechach, hamowaniu czy przyspieszaniu oddychania. Joga bazuje na manipulacji ciałem człowieka, dlatego nie ma tam miejsca dla duchowego rozwoju – mówi dominikanka, podkreślając, że odrębną sprawą jest wegetarianizm. Stanowi on wstęp do przejścia na hinduizm, odrzuca mięso pod wszelką postacią opierając jadłospis na warzywach, bo przecież nie można spożywać zwierzęcia w którym może znajdować się dusza ojca czy dziadka.
Rozum, wola, nieśmiertelność
Wierzenia, wyznawcy, doktryny. Religii na świecie jest wiele, czy jednak można mieć pewność, która z nich jest prawdziwa? Dominikanka przekonuje, że tak – katolicyzm.
– Dla mnie największym argumentem za tym jest postać Jezusa Chrystusa. Gdy porównamy jego życiorys i dokonania z drogą Kriszny, Buddy i innych, to jak można wierzyć, że są oni bogami wcielonymi? – zastanawia się dzisiejszy gość, uwypuklając jeszcze jeden aspekt. Jeśli Bóg miał stać się człowiekiem, to nie mógł pojawić się na ziemi znienacka, dlatego prorocy znacznie wcześniej zapowiadali jego nadejście, podkreślali, że narodzi się z dziewicy, że będzie cierpieć, by ostatecznie zmartwychwstać. No i czyny, jakich dokonał – wskrzeszenia umarłych, zamiana wody w wino, uciszenie burzy… Życie Jezusa i jego nauka są perfekcyjne, a w Biblii wszyscy ludzie mają duszę na podobieństwo Boga, są równi bez względu na status majątkowy czy pochodzenie. Liczy się rozum, wola, nieśmiertelność.
– W katolicyzmie mamy tylko jedno życie, dlatego jest ono tak cenne i nie zgadzamy się na aborcję czy eutanazję. Dziecko w łonie matki posiada duszę nieśmiertelną, więc powinno mieć szansę dalszego rozwoju duchowego i wzrastania w łasce. Owszem, człowiek umiera, cierpi, błądzi, ale może to wszystko ofiarować Bogu – tłumaczy siostra Michaela…
Piotr Gulbicki