Yarmouth to jedno z głównych miast na Isle of Wight. Tutaj przybywają promy samochodowe z Lymington, Hampshire i stąd można zacząć podróż po wyspie. Jest to jedno z najmniejszych miast w Zjednoczonym Królestwie (865 mieszkańców), za to może się poszczycić najdłuższym drewnianym molo w Europie (186 m długości) oraz „duchem żaglowca”. Ten statek duchów podobno pojawia się tuż przed wschodem słońca. Nosi nazwę „Bouldnor” i widziano go już kilkakrotnie. Ta zjawa z przeszłości może mieć coś wspólnego ze słynnym mieszkańcem Yarmouth, Admirałem Robertem Holmes (1622-1692)
Awanturnik i podróżnik
Admirał ma swój niezwykły grobowiec w miejscowym kościele: ostentacyjny, wielki i zajmujący całą boczną kaplicę. Naturalnej wielkości figura z białego marmuru jest strojna w królewskie szaty. To dlatego, że rzeźba miała przedstawiać króla Francji. Wieziono ją oraz jej twórcę na dwór królewski, by tam nadać jej rysy Ludwika IV. Niestety wiek XVII nie był zbyt bezpieczny dla wszelkiej żeglugi, a szczególnie tej przez kanał La Manche. Nie tylko toczyły się wojny, ale i grasowali „zalegalizowani” piraci w rodzaju Admirała Roberta Holmes. Przechwycił on statek, znalazł niedokończoną rzeźbę i zmusił twórcę by twarz pomnika przedstawiała jego samego. W chwilach wolnych od pozowania Holmes wyskakiwał na szybkie wojenne wyprawy. Jak na przykład do holenderskiego portu Vlie, gdzie zaskoczył nie spodziewających się ataku mieszkańców. Spalił wtedy 180 statków oraz pobliskie miasto Terschelling. Mógł tak sobie grasować bezkarnie pod warunkiem, że oddawał jedną trzecią łupów do królewskiego skarbca. Możemy sobie wyobrazić jak bardzo wzbogacił się na tym procederze. Pamiętnikarz Samuel Pepys wielokrotnie wytykał mu absolutnie ostentacyjne bogactwo. Złośliwie też zastanawiał się, czy przywieziona przez Holmesa małpa nie jest jego nieślubnym potomkiem. Admirał przywiózł zwierzaka z Afryki dokąd się wybrał, by zbadać czy pogłoski o „górach złota” są prawdziwe. Dotarł do Gwinei i Zielonego Przylądka, ale rozczarowany powrócił jedynie z małpą. Od 1667 do swojej śmierci w 1692 Holmes był gubernatorem wyspy. Oprócz wspaniałej siedziby na Isle of Wight miał także domy i dwory w Londynie, Windsor i Bath. Mimo awanturniczego trybu życia i powodzenia u pań Holmes pozostawił po sobie tylko jedną córkę: Mary (matka nieznana). Dbał bardzo o dziewczynę i ustanowił ją wyłączną dziedziczką całej swojej fortuny. Zgodnie z wolą Holmesa, poślubiła ona jego bratanka. Jego wnuk Thomas, w przeciwieństwie do dziadka dzielił się bogactwem. Ustanowił i wspomagał wiele organizacji charytatywnych, które działają na wyspie po dziś dzień. Thomas także dobudował kaplicę dla marmurowej rzeźby z korpusem króla i rysami twarzy swojego dziadka.
Pomyłka pijanego kapitana
Yarmouth uzyskało prawa miejskie w 1135 roku. Kamienne podwaliny zbudowali Normanowie w typowym dla siebie planie kratkowym. Kościół pod wezwaniem Apostoła Jakuba (St James) to jeden z najstarszych budynków miasta. Powstał on już w 1107 roku, ale kilkakrotnie spalili go Francuzi podobno wywożąc zrabowane dzwony do Cherburga. Najstarsze są kamienne kolumny wspierające ceglane łuki, z których każdy ma inny kształt i wielkość! Warto także zatrzymać się przy kazalnicy. Znajduje się tam klepsydra zamontowana w roku 1614. Przesypujące się ziarnka piasku wyznaczały czas kazania. Wyżej, na drewnianej balustradzie pod organami są powieszone dość nietypowe obrazy z XVII wieku przedstawiające sceny biblijne. Wypożyczyła je kościołowi rodzina Allanby z Cumberland. W centrum Yarmouth prócz kilku bardzo starych i przytulnych pubów znajduje się także ratusz miejski z 1763. Tutaj przechowywano najważniejsze dokumenty z historii miasta. Urządzano także przyjęcia z okazji przybycia znaczniejszych statków i ich załóg. Po jednej takiej imprezie, w roku 1784, pewien kapitan bardzo już podchmielony zabrał pojemnik z ratusza. Myślał, że znajdzie tam więcej wina na poranne poprawiny. Już na statku odkrył, że są tam tylko jakieś księgi i papiery, które rozczarowany wyrzucił za burtę. I tak zaginęły najcenniejsze i najstarsze dokumenty dotyczące miasta Yarmouth. Nie wiemy więc na pewno, czy obronny fort, którego potężne mury widać już z promu był wybudowany przez Henryka VIII, czy też tylko przez niego wzmocniony i rozbudowany. W letnich miesiącach można tam zajrzeć i podziwiać olbrzymie armaty oraz umocnienia. Fort był w posiadaniu wojska aż do zakończenia Drugiej Wojny. W roku 1876 obok tych umocnień otwarto najdłuższe w Europie drewniane molo. Miało ono aż 207,5 m długości. Odbudowano je zupełnie niedawno w nieco skróconej wersji. Można zrobić sobie bardzo miły i wygodny spacerek po tym drewnianym mostku donikąd, albo też przysiąść z wędką, co robią liczni mieszkańcy. Podobno ryby dobrze tam biorą.
Awanturnik naukowy
Nazwa Yarmouth pochodzi od saksońskiego „eremue”. To słowo oznaczało błotniste ujście rzeki Yar. Dziś cała okolica należy do chronionego obszaru o szczególnym, naturalnym pięknie (Area of Outstanding Natural Beauty). Są tam ciekawe i wygodne trasy spacerowe, szczególnie droga-most nad ujściem. W bliskiej odległości znadują się też kolejne stare fortyfikacje: Fort Victoria, gdzie znajdziemy także inne lokalne atrakcje. Należy do nich Planetarium, ze znakomitymi pokazami w teatrze multimedialnym oraz wystawa poświęcona Robertowi Hooke. Ten nieco zapomniany uczony urodził się w pobliskiej wsi Freshwater. Był jednym z licznych dzieci pastora i przez wiele lat zmagał się z nędzą, wątłym zdrowiem i mało mu przychylnym środowiskiem. Jednak pod koniec życia zdobył i sukces i majątek. Zajmował się filozofią naturalną, mechaniką i architekturą. Udoskonalił mechanizm zegara, mikroskopu i wielu innych naukowych instrumentów. Żył w mniej więcej tym samym okresie co jego imiennik Robert Holmes. I podobnie jak on wdawał się w liczne awantury, ale ze środowiskiem naukowym (między innymi z Newtonem), co zapewne przyczyniło się do licznych, niepochlebnych opinii o jego pracach i nim samym. Warto się zapoznać z jego osiągnięciami i ciekawym życiem. Pobliski Tapnell Farm Park to miejsce gdzie dobrze wybrać się z dziećmi. Mogą się tam one pobawić ze zwierzętami zagrodowymi i pobiegać za miniaturowymi kangurami: wallabies. Yarmouth to miasteczko, skąd pochodzą dwie z najciekawszych i najbardziej znanych postaci na wyspie Wight. I choć niewielkie, ma tak jego sławni mieszkańcy, dużo charakteru i energii. Skromne, miejskie zabytki doskonale harmonizują z naturalnym pięknem okolicy, którą zapewne dobrze znali i awanturniczy podróżnik i równie zapalczywy naukowiec.
Tekst i zdjęcia: Anna Sanders