Ktoś kiedyś powiedział, że nasz Bóg jest Bogiem drugiej szansy. Myślę jednak, że w rzeczywistości jest Bogiem siedemdziesięciu siedmiu szans, czyli nieskończonej cierpliwości. Mimo to, coraz częściej rodzi się we mnie pytanie, czy wystarczy Mu tej cierpliwości, gdy patrzy na to, co robimy ze światem, który nam powierzył w gospodarowanie, a który traktujemy jak swój prywatny folwark? Żyjemy w czasach, kiedy świat znalazł się w stanie podgorączkowym. Tak dużo się dzieje i tak wiele wydarzeń domaga się rozsądnej interpretacji. Wiele wydarzeń wskazuje na to, że zbliżamy się do kresu naszej cywilizacji. Niektórzy chcą tu zrzucić winę na termometr, albo na niewidzialną rękę „nie wiadomo kogo”. Nie tędy jednak droga.
Właśnie o kondycji naszej planety i sytuacji człowieka myślę dzisiaj, gdy słyszę słowa: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, aż okopię go i obłożę nawozem; i może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz go wyciąć”. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują bowiem na to, że za kilkanaście lub – najdalej – kilkadziesiąt lat nasz świat zostanie „wycięty w pień”. Nie, nie dokona tego Bóg. My sami, naszymi rękami każdego dnia wycinamy świat, w którym żyjemy. Podejmujemy małe i wielkie decyzje, które nieuchronnie prowadzą do zagłady. W „Orędziu na Wielki Post 2019” papież Franciszek napisał, że „chodzi tutaj o grzech, który sprawia, że człowiek uważa siebie za boga stworzenia, czuje się jego absolutnym panem i używa go nie tak, jak chciał tego Stwórca, ale w swoim własnym interesie, ze szkodą dla stworzeń i innych ludzi”.
Powietrzem zawierającym toksyczne opary oddychamy wszyscy. Płuca prawaków, lewaków, osób głęboko wierzących i zagorzałych ateistów są dokładnie takie same. Zwolennicy diety bogatej w mięso oraz spalania dużej ilości węgla często próbują dowieść, że dbałość o środowisko naturalne ma swoje korzenie w ideologiach i grupach wrogich Kościołowi. Zasoby ziemi nie są nieograniczone i czas ich wyczerpania się (lub raczej wyczerpania przez nas, ludzi) nieuchronnie nadchodzi. Kończy się nie tylko ropa i węgiel, ale przede wszystkim zasoby wody pitnej. Zanieczyszczenie powietrza na skutek palenia w piecach wszystkim, czym się da, przyczynia się do poważnych chorób, zwłaszcza dzieci (także tych mieszkających jeszcze pod sercami matek) i seniorów. Gigantyczny wir plastikowych śmieci na Oceanie Spokojnym jest pięć razy większy niż Polska. Coraz częściej zachowujemy się destrukcyjnie nie tylko wobec nas samych, ale także wobec bliźnich i innych stworzeń, uważając, że możemy ich używać według własnej woli. Świat jest nami, naszym postępowaniem i myśleniem, coraz bardziej zmęczony. Spalamy dużo więcej tlenu, niż możemy i powinniśmy. Zostawiamy wciąż po sobie za dużo śmierci i cierpienia. Czy wystarczy Bogu cierpliwości do nas i do naszych działań? Bogu pewnie tak, ale światu na pewno nie.
Można się zastanawiać, co to wszystko ma wspólnego z Wielkim Postem. Otóż ma! W dzisiejszej antyfonie przed Ewangelią Pan mówi: „Nawracajcie się, bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 4, 17). Nasze nawrócenie ma być również nawróceniem ekologicznym. Polega ono na zmianie naszego stosunku do świata przyrody. Przypomina papież Franciszek: „Pościć to znaczy uczyć się zmieniać nasz stosunek do innych i do stworzeń: przechodzić od pokusy »pożerania« wszystkiego, celem zaspokojenia naszej chciwości, do umiejętności cierpienia z miłości, która może wypełnić pustkę naszego serca” („Orędzie na Wielki Post 2019”). A w swojej „zielonej” encyklice „Laudato si’” tłumaczy, że kryzys moralny, ekologiczny oraz ludzka chciwość są ze sobą sprzężone i – jeśli się nie opamiętamy – pociągną nas na dno. Szymon Hołownia, którego gościmy dzisiaj w naszej parafii, w swojej najnowszej książce „Boskie zwierzęta”, pisze: „Jedyną realną ofiarą, jaką musielibyśmy ponieść, by zejść z drogi, którą – ze słuchawkami w uszach – zdążamy ku śmierci, i wrócić na drogę ofiarowanego nam przez Stwórcę życia, byłaby korekta smaków. Rezygnacja z – broń Boże, nie całego, ale choćby odrobiny – komfortu”. Czyż nie do tego zachęca nas każdego roku Wielki Post?
Niech słowa św. Bonawentury będą dla nas zachętą i inspiracją do „ekologicznego nawrócenia”: „Otwórz więc oczy, nakłoń duchowe uszy, rozwiąż swe usta i przyłóż swoje serce, abyś we wszystkich stworzeniach zobaczył, dosłyszał, pochwalił, ukochał, uszanował, uwielbił i uczcił swojego Boga, by przypadkiem nie powstał przeciw tobie cały świat”.
ks. Bartosz Rajewski jest proboszczem polskiej parafii p.w. Św. Wojciecha na South Kensington w Londynie (Little Brompton Oratory, dawne Duszpasterstwo Akademickie). Msze św. w niedzielę 12.45 i 18.30.