10 sierpnia 2019, 12:15
Dr Mariusz Dzięglewski o powrotach Polaków do kraju: Teraz albo nigdy
Wracają do Polski z nadzieją na rozpoczęcie kolejnego etapu w swoim życiu. Co ich do tego skłania, na jakie problemy napotykają, jak się aklimatyzują w nowym-starym miejscu? Na ten temat dr Mariusz Dzięglewski, autor książki „Powroty do (nie)znanego kraju. Strategie migrantów powrotnych” opowiada w rozmowie z Piotrem Gulbickim.

Swego czasu mieszkał pan w Irlandii.

– Dokładnie w Dublinie, w latach 2005-2008, czyli jeszcze przed kryzysem. Zaczynałem od układania chipsów w sklepie, potem awansowałem „na kasę”, byłem pracownikiem biurowym, nauczycielem na zastępstwa w przedszkolu, a skończyłem jako wykładowca w School of Life Sciences (Dublin Business School). To był okres intensywnego napływu Polaków do tego kraju, który wcześniej nigdy nie stanowił punktu docelowego emigrantów znad Wisły. Młodzi ludzie z wielką energią, praktycznie od zera budowali struktury, zakładali stowarzyszenia, podejmowali setki różnych inicjatyw. Dzisiaj większość z nich ma swoje rodziny, dzieci, mniejszy bądź większy dorobek. Niektórzy wrócili nad Wisłę, chociaż większość została, ale zarówno jedni jak i drudzy nieźle sobie radzą.

Miał pan kontakt również z Polonią brytyjską.

– Od 10 lat w Londynie mieszka moja siostra, więc dużo na ten temat dowiaduję się od niej. Sam też kilkakrotnie bywałem w Wielkiej Brytanii, ale nigdy na dłużej. Cztery lata temu na cmentarzu w Nottingham udało nam się odnaleźć grób pradziadka mojej żony, który był żołnierzem w armii gen. Władysława Andersa. Od tamtego momentu, kiedy zobaczyłem setki polskich nagrobków, więcej uwagi zacząłem poświęcać naszym rodakom, którzy urodzili się na Wyspach, ale zostali wychowani w mocno patriotycznym duchu.

Brytyjska Polonia różni się od tej w innych krajach?

– Na pewno charakteryzuje ją ogromne zróżnicowanie związane z kilkoma pokoleniami, które tam emigrowały – poczynając od okresu zaraz po II wojnie światowej, poprzez lata 80. ubiegłego wieku, a kończąc na czasach po akcesji do Unii Europejskiej. Każda z tych grup tworzy własne struktury i instytucje, funkcjonuje też w innym etosie, dlatego naturalne są pewne napięcia czy nawet konflikty.

Takiej sytuacji nie ma na przykład w Irlandii, do której przybyło ponad 200 tysięcy Polaków, ale dopiero po roku 2004. W tym sensie tamtejsza społeczność jest historycznie jednolita, chociaż mocno zróżnicowana pod względem wykształcenia, wykonywanego zawodu, statusu materialnego.

Emigracyjne doświadczenia sprawiły, że postanowił pan napisać książkę?

– Nie da się ukryć, że życie za granicą odciska swoje piętno. Chciałem sprawdzić na ile to, co sam przeżyłem, koreluje z doświadczeniem innych rodaków, ilu z nich zdecydowało się na powrót i jakie są ich dalsze losy. A także jak postrzegają ojczysty kraj, czy się w nim odnajdują, w jaki sposób wykorzystują własny potencjał.

Badania prowadziłem od ponad dekady, a napisanie książki, która ma 400 stron i niedawno ukazała się na rynku, zajęło mi rok czasu. Składa się ona z trzech części. W pierwszej przedstawiam dotychczasowe prace dotyczące migracji powrotnej z różnych krajów, historię wyjazdów z Polski po II wojnie światowej, różne koncepcje teoretyczne w badaniach, a na koniec metodologię jaką sam zastosowałem. Druga część opiera się na wywiadach z 40 osobami, które po kilku bądź kilkunastu latach ponownie zamieszkały w ojczystej ziemi. Przeprowadziłem również analizę danych statystycznych, żeby uchwycić przemiany jakie zachodziły w Polsce i krajach pobytu migrantów w ostatnich 15 latach, skupiając się na takich zagadnieniach jak demografia, ekonomia, mobilność zawodowa, polityka wobec powracających, technologia, komunikacja. Pod lupę wziąłem rodaków z Irlandii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Belgii, Francji i Włoch, gdyż do nich udało mi się dotrzeć.

Ostatnia część to podsumowanie w formie autorskiej propozycji typologii powrotów. Wyodrębniłem sześć typów ze względu na różne wzory związane z doświadczeniami pobytu za granicą i procesem adoptowania się w kraju.

Z bohaterami książki spotykał się pan osobiście?

– W większości tak, ale czasami było to niemożliwe, dlatego posiłkowałem się rozmowami prze Skype’a, WhatsApp’a czy telefon. Pewna bariera w poruszaniu niektórych tematów, związanych głównie z aklimatyzacją w ojczyźnie, najczęściej znikała kiedy respondenci dowiadywali się, że sam jestem jednym z nich.

 Z jakich powodów wyjeżdżali z Polski?

– Wyróżniłbym tu dwie grupy. „Pionierzy”, czyli młodzi ludzie, którzy swoje doświadczenie emigracyjne zaczęli bardzo wcześnie, często jeszcze na studiach, w ramach programu Erasmus. W 2004 roku, kiedy skończyli formalną edukację, szalało w Polsce dwucyfrowe bezrobocie, co wiązało się z poczuciem braku perspektyw, zdobycia dobrej pracy, stabilizacji ekonomicznej.

Druga grupa to „naśladowcy” – ludzie starsi, mający rodziny, dzieci i jakąś pracę, która jednak nie dawała im satysfakcji. Czuli ciągłe zagrożenie utratą zatrudnienia, byli przepracowani i sfrustrowani, a wyjazd okazywał się jedyną szansą na zmianę rzeczywistości.

 Jednak ostatecznie zdecydowali się na powrót.

– Powodów jest kilka. Wielu badanych twierdziło, że nie chciało wychowywać swoich dzieci w innym kraju, gdyż zaczęli dostrzegać, że te coraz bardziej się w nim zakorzeniają. Na pewnym etapie, najczęściej związanym z przejściem do kolejnej szkoły, rodzice dochodzili do wniosku, że to ostatni dzwonek, gdyż za rok czy dwa powrót nie będzie już realny. W efekcie pojawiała się alternatywa „teraz albo nigdy”.

Inną przyczyną powrotów są starzejący się, wymagający wsparcia rodzice. W Polsce – w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii – jest silna presja społeczna na zapewnienie opieki w takich przypadkach, a ojca czy matki ze względu na podeszły wiek nie oddaje się do domu starców. No chyba, że w wyjątkowych sytuacjach.

Z kolei dla młodych ludzi, którzy osiedli na Zachodzie zaraz po studiach, uzyskując tam jakąś stabilizację ekonomiczną, powrót często wiązał się z przejściem z życia singlowego do bardziej ustatkowanego. W ich odczuciu lepszym miejscem do założenia rodziny jest Polska.

Mówiąc o powrotach nie można bagatelizować czynników zewnętrznych, takich jak skok cywilizacyjny i gospodarczy, który dokonał się w ciągu ostatnich 15 lat, znaczne zmniejszenie bezrobocia czy nowe rozwiązania w systemie wsparcia socjalnego. To wszystko sprzyja powrotom, ale nie jest ich bezpośrednią przyczyną.

 A Brexit?

– Można założyć, że zaważył on na odpływie wielu rodaków z Wysp, przede wszystkim dlatego, że wprowadził poczucie niepewności i braku stabilizacji, a więc elementów, których tam szukali.

W jakich regionach Polski osiedlają się powracający?

– W bardzo różnych, przy czym często w miejscach z których wyjechali, uczyli się bądź studiowali. Niekoniecznie są to duże miasta, chociaż to one oferują najlepszy dostęp do ciekawych ofert pracy.

To duża skala?

– W Polsce nie ma dokładnych statystyk w tym zakresie, natomiast według danych brytyjskich w ostatnim roku wyjechało stamtąd ponad 100 tysięcy Polaków. Nie wiadomo jednak ilu z nich zakotwiczyło nad Wisłą.

 Ten trend nadal będzie się utrzymywać?

– Na pewno większość osób, która wyemigrowała po 2004 roku, pozostanie w krajach osiedlenia. Niemniej można się spodziewać, że dobra sytuacja gospodarcza, wzrost średniego wynagrodzenia, rozwijający się rynek pracy oraz nowe rozwiązania w polityce społecznej (500+, 300+) będą sprzyjać powrotom.

 Ale nie wszyscy, którzy decydują się na ten krok, odnajdują się w polskich realiach.

– Nie da się ukryć, że różnią się one od tych na Zachodzie. I nie chodzi tu tylko o zarobki. Części osób trudno zaakceptować codzienną kulturę bycia w Polsce (nerwowość, napięcie, pośpiech, nieuprzejmość), wysokie podatki, biurokrację, brak otwartości na inność, tradycjonalizm, hierarchiczne relacje między ludźmi, szczególnie na linii szef – pracownik. Natomiast rekompensuje to fakt, że jesteśmy u siebie, blisko rodziny, przyjaciół i znajomych.

 Czasami kończy się jednak ponowną emigracją.

– Bywa i tak. Trudno jednoznacznie określić ilu osób to dotyczy, jednak wiele badań wskazuje na płynność w tym względzie. Często podejmowane są tak zwane powroty na próbę. Jeśli po kilku miesiącach okazuje się, że z różnych powodów życie w Polsce jest dla nich nie do zaakceptowania, wracają do poprzedniego kraju. Natomiast znacznie gorzej jest, jeśli w nim również się nie odnajdują. Nazywam to „rozczarowującym powrotem Zagubionego”. Chodzi o ludzi, którzy mieszkając za granicą tracą poczucie związku z ojczyzną, a jednocześnie nie czują się częścią tamtego społeczeństwa. W końcu gubią świadomość przynależności do obu krajów, a powrót w takim przypadku może być doświadczeniem wręcz dramatycznym…

 

Dr Mariusz Dzięglewski

Adiunkt w Instytucie Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, kierownik Pracowni Badań Społecznych na tej uczelni. Specjalizuje się w tematyce socjologii migracji i kultury oraz komunikowania społecznego.

Pochodzi z Lublina. Ukończył socjologię na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej, a doktoryzował się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach 2005 – 2008 mieszkał w Dublinie, po powrocie do kraju osiadł w Krakowie.

 

 

CYTAT

Cztery lata temu na cmentarzu w Nottingham udało nam się odnaleźć grób pradziadka mojej żony, który był żołnierzem w armii gen. Władysława Andersa.

Od tamtego momentu, kiedy zobaczyłem setki polskich nagrobków, więcej uwagi zacząłem poświęcać naszym rodakom, którzy urodzili się na Wyspach, ale zostali wychowani w mocno patriotycznym duchu.

 

CYTAT

Inną przyczyną powrotów są starzejący się, wymagający wsparcia rodzice. W Polsce – w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii – jest silna presja społeczna na zapewnienie opieki w takich przypadkach, a ojca czy matki ze względu na podeszły wiek nie oddaje się do domu starców.

 

CYTAT

Części osób trudno zaakceptować codzienną kulturę bycia w Polsce (nerwowość, napięcie, pośpiech, nieuprzejmość), wysokie podatki, biurokrację, brak otwartości na inność, tradycjonalizm, hierarchiczne relacje między ludźmi, szczególnie na linii szef – pracownik. Natomiast rekompensuje to fakt, że jesteśmy u siebie, blisko rodziny, przyjaciół i znajomych.

 

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_