20 sierpnia 2019, 09:39 | Autor: admin
Bunhill Fields: Cmentarz Odszczepieńców
W roku 1549 na mokradła i puste pola okolic obecnego Islington zaczęły zajeżdżać pełne furmanki. Ich ładunek wysypywano do płytkich rowów i pokrywano cienką warstwą ziemi. Furmanek było około tysiąca, a ich ładunkiem…masy ludzkich kości. Starczyło tego by uformować niewielkie wzgórze, które nazwano Bone Hill, dziś Bunhill. Kości zaś pochodziły z ogromnego ossarium przy londyńskiej katedrze Św. Pawła, które wyburzono jako przejaw „papizmu”. Były to bowiem czasy reformacji, która rozstawała się ze wszelkimi doktrynami katolickimi. Jedną z nich było przestrzeganie nakazu zachowania ludzkich kości zebranych z cmentarzy, by gdzieś w świętym miejscu czekały na zmartwychwstanie.

Interes Pana Tindala

W roku 1665 wybuchła w Londynie plaga dżumy. Zarząd miasta zdecydował na grzebanie zwiększającej się ilości ofiar w masowych grobach na Bunhill. Znów pojawiły się furmanki z ciężkimi ładunkami. Teren otoczono murem, ale kościół anglikański nie konsekrował tego cmentarza, ani też potem nie przeprowadzał tam pogrzebów. Wynajem gruntu przejął niejaki pan Tindal, którego dalekowzroczny biznesplan przyniósł spore zyski. Na swoim terenie zezwalał bowiem na pochówki coraz liczniejszych nonkonformistów: odszczepieńców z kościoła anglikańskiego. Ponadto jego cmentarz był otwarty dla każdego nieboszczyka, którego rodzina była w stanie wnieść stosowne opłaty. Na mapie z roku 1746 oznaczono to miejsce jako „Tindal’s Burying Ground” czyli „Miejsce Pochówków Tindala”. Pierwszy nagrobek pojawił się w 1666 roku, najstarszy, istniejący do dziś pochodzi z roku 1678. Potem grunt Tindala już systematycznie wypełniał się grobami metodystów, baptystów, ateistów i innych denominacji. Kwakrzy odkupili jednak kawałek gruntu i zrobili tam swój osobny cmentarz. W roku 1830 Bunhill było znane jako „Campo Santo Odszczepieńców”. Pochowano tam między innymi Johna Bunyan (1628-1688), autora „Wędrówki Pielgrzyma”, którą napisał siedząc w więzieniu za wygłaszanie kazań niezgodnych z naukami kościoła anglikańskiego. Ta alegoria życia chrześcijańskiego doczekała się 1500 wydań i przetłumaczono ją na prawie wszystkie języki świata. Spoczywa tam też Daniel Defoe, autor „Robinsona Cruzoe” i około 500 innych książek i broszur. Zmarł on w nędzy i z niespłaconymi długami w roku 1731. Razem z nim spoczywa jego żona i synowa. Nagrobki obu pisarzy były bardzo skromne. Dopiero w XIX wieku postawiono imponujące monumenty. Defoe ma teraz wysoki obelisk, a Bunyan wspaniały katafalk ze scenami z jego powieści.

Cmentarni celebryci

Miejscem, do którego ciągną największe pielgrzymki w Bunhill jest grób Williama Blake (1757-1827): artysty wizjonera, poety, malarza z niesamowitą siłą przekazu. Jego wielbiciele mają jednak problem ze składaniem hołdu swojemu idolowi, na cmentarzu znajdują się bowiem dwa nagrobki Williama Blake. Tak jak Defoe i Bunyan, Blake zmarł w nędzy. Jego skromny nagrobek odnaleziono w setną rocznicę śmierci, gdy znacznie wzrosła popularność artysty. Ufundowano wtedy nowy kamień, na którym dopisano imię żony, pochowanej osobno. Nagrobek postawiono bliżej monumentu Daniela Defoe, prawdopodobnie dlatego, żeby zaoszczędzić zwiedzającym błądzenia wśród grobów w celu poszukiwania cmentarnych celebrytów. Niedawno jednak Towarzystwo Przyjaciół Williama Blake zaczęło poszukiwania oryginalnego miejsca pochówku poety. Odnaleziono je dzięki dokumentacji cmentarza. Na tym miejscu położono bardziej ozdobny kamień, który odsłonił jeden z wielbicieli: pisarz Filip Pullman. Tak więc nagrobki są dwa, co powoduje zagubienie odwiedzających, tym bardziej, że ta sytuacja nie jest nigdzie na cmentarzu wyjaśniona. Nie zawsze jednak o szczególnym znaczeniu grobu decyduje sława i dokonania nieboszczyka. Bywa i tak, że wystawiony pomnik przyciąga zwiedzających artystycznym walorem, ciekawym napisem. Taki na pewno jest masywny grobowiec Damy Mary Page (zm. 1728, w wieku 56 lat), na którym wyryto dość zdumiewający napis: „W ciągu 67 miesięcy puszczano z niej wodę 66 razy. Wypłynęło z niej 240 galonów wody a ona znosiła to bez trwogi i skargi”. Grób ten jest umieszczony na liście zabytków jak „pierwszy zarejestrowany przypadek zespołu Meigsa”. Biedna Mary Page cierpiała bowiem na guz jajnika, o długiej i skomplikowanej nazwie: włókniakotoczkowiak, co powodowało zespół objawów, między innymi wodobrzusze. Napis na grobie ma świadczyć o sile jej wiary w tym cierpieniu. Dziś przeszłaby krótką operację wycięcia guza, po której wyzdrowiałaby całkowicie… Kolejnym cmentarnym zabytkiem jest imponujący pomnik kaznodziei Henry Huntera (zm. 1801). Co ciekawe wartość tego monumentu jest związana głównie z…. materiałem, z którego został wykonany. To Coade stone, bardzo wytrzymała forma ceramiki, z której powstało mnóstwo rzeźb i ozdobników w czasach wiktoriańskich. Wynalazczyni i propagatorka tego materiału, Elanor Coede (1733- 1821) jest zresztą pochowana w pobliżu, w znacznie mniej ostentacyjnym grobie.

Peabody Trust

Do cmentarza Bunhill Fields dojdziemy ze stacji w Islington poprzez osiedle, które zdumiewająco przypomina śląskie familioki, w nieco wyższym i bardziej zadbanym wydaniu. To osiedle należące do Peabody Trust wybudowane w roku 1898. Jest to najstarsza organizacja tego typu w Londynie założona przez amerykańskiego filantropa w roku 1862. George Peabody nigdy nie zapomniał swojego bardzo ubogiego dzieciństwa w Ameryce i do końca życia był niezwykle oszczędny w stosunku do siebie i swoich krewnych. Żyjąc bardzo skromnie przeznaczał jednak ogromne sumy na projekty charytatywne. Jednym z nich było zapewnienie tanich mieszkań dla ogromnej rzeszy ludzi żyjących w slumsach Londynu. Patrząc dziś na to miasto zapominamy, że wspaniałe kamienice, kościoły i muzea były budowane dla niewielkiej warstwy społeczeństwa. Wystarczy przeczytać opisy Dickensa czy też Orwella, żeby dowiedzieć się o nędzy panującej wśród większości. Peabody przeznaczył na swój projekt zapewnienia tanich mieszkań ogromną wówczas kwotę 650 tysięcy funtów. Dziś dzięki tej fundacji istnieje około 55 tysięcy mieszkań, niestety gdy sprawdzimy ceny wynajmu to nie są już one wcale takie tanie. Z drugiej strony Bunhill Fields znajduje się pierwsza świątynia Metodystów oraz Muzeum Johna Wesley. Miejsce warte zobaczenia, którego historię poznamy w kolejnym artykule. Choć trudno w to uwierzyć na niewielkiej przestrzeni Bunhill Fields pochowano aż 123 tysiące osób! To niezwykle rzadki przykład miejskiego, zatłoczonego cmentarza, który ostał się w centrum Londynu. Dziś jest to zielona przestrzeń gdzie chętnie robią przerwy na lunch pracownicy pobliskiego City.

Tekst i zdjęcia Anna Sanders

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_