„Stanowczo za mało Polaków w brytyjskiej telewizji” narzeka w liście do BBC polski londyńczyk Zyg Kowalczyk. Kopia listu ukazała się w poprzednim wydaniu „Tygodnia Polskiego”. I skomentował to pozytywnie redaktor Jarosław Koźmiński („niewidzialni Polacy” – TP 16/08/19). Daje to dużo do myślenia.
Oczywiście do pewnego stopnia zgadzam się z panem Kowalczykiem. Miło byłoby oglądać częściej naszych rodaków w mediach brytyjskich. Co prawda, może nie jest aż taki straszny brak polskich twarzy na brytyjskich ekranach jak wylicza nasz korespondent. Poza niezawodną Kasią Maderą, której też, jak pan Kowalczyk, jestem wielbicielem, jest nasz elegancki prezenter pogody, gdańszczanin, Tomasz Schafernaker, który podbija serce niejednej Brytyjki. BBC 2 miało parę lat temu całą serię programów pt. „Poland Stories”, a potem „The Poland Connection”, pokrywającą geografię Polski, wywiady z imigrantami, informacje o Holokauście, i temu podobne. Z okazji stulecia odzyskania niepodległości, BBC News Channel nadał program „The Struggle for Poland’s Future” a BBC Radio transmitowało „Poland: a Hundred Years of History” przygotowane przez historyka Adama Zamoyskiego. To same Radio 4 nadawało jeszcze „Art of Now in Warsaw” o konflikcie artystów, pisarzy i muzyków z polskim nacjonalizmem i „Still Here, a Polish Odyssey”, w którym Jayne Rogoyska relacjonowała losy dzieci polskich wywiezionych do Syberii. Parę lat temu słyszałem nagranie BBC Radio o życiu Polaków w Bradford, a w tym szczególnie rozmowy z polskimi kombatantami. Pamiętam też wyprawę „owłosionych bikerów” do Białowieży aby zakosztować smak bigosu i Żubrówki. A więc ten polski wkład do brytyjskiego eteru nie jest aż tak ogołocony.
Mamy nawet swoich celebrytów medialnych jak Rula Lenska, Tracy Ullman i Mel Giedroyc. A kto mógł nie docenić uwodzicielskich talentów Joanny Kańskiej jako Greta Grotowska w serialu komediowym BBC – „A very Peculiar Practice”, a później jako obrotna szwaczka Dorota w domu mody w serialu „Material Girl”? A więc istniejemy. Ale zgadzam się że, jak na tak wielką diasporę polską w tym kraju, jest to zbyt mało.
W liście do Tony Hall, szefa BBC, Zyg Kowalczyk zastrzega że, choć uważa że młodzi Polacy tracą na tym że nie widzą polskich prominentów na ekranie, to jednak nie popiera tzw. polityki tożsamościowej („identity politics”). W artykule w tygodniku „Spectator” pt. „Czemu tak mało Polaków w brytyjskiej telewizji?” dziennikarz Ben Sixsmith przypomina, że wiele organizacji reprezentujących mniejszości narodowe lub inne ugrupowania specjalnej troski, wywiera ciągły nacisk na mediach i na instytucjach społecznych o braku ich przedstawicieli, ale że Polacy tym się nie zajmują i nikt na to nie zwraca uwagi. Rzeczywiście nie wywieramy nacisku zbiorowego w tej sprawie, bo nie czujemy potrzeby podszywania się pod częstym hasłem „równych szans” („equal opportunities”), które są podstawą wszelkiej praktyki w rekrutowaniu nowych pracowników do urzędów państwowych czy większych przedsiębiorstw. Niby zaliczamy się do faworyzowanych kryteriów „BME – Black and Minority Ethnic”, ale nie zawsze palimy się aby do tej grupy należeć a większość organizacji posługujących się tym terminem wcale nie ma zamiaru nas do tego włączyć. Przypomina to trochę punkty za pochodzenie które przyznawano studentom pochodzenia robotniczego czy chłopskiego w PRLu. Nawet jesteśmy dumni że stajemy obok i nie włączamy się do podobnej konkurencji o etaty. Czy to słuszne podejście?
Myślę że nie. Dlaczego młodzi Polacy i Polki, starający się o etaty w instytucjach państwowych, mają na tym tracić, bo nie są zaliczeni do grup specjalnej troski? Czy to znowu nasza duma narodowa przeszkadza nam w próbie wyrównania im szans. Gdy wybrano mnie na radnego w Ealingu, po uświadomieniu sobie roli radnych hinduskich promujących swoich, uważałem to jako mój obowiązek aby uzasadniać dotacje dla polskich organizacji bo dotyczyło grup specjalnej troski, a szczególnie wówczas polskich emerytów, w większości sybiraków czy weteranów wojennych. Załatwiałem dla nich oddzielne piętro w domu starców i częściowe subsydiowanie kosztu jednego autokaru kombatantów do Monte Cassino na 45 rocznicę bitwy. Załatwiłem też na przykład, choć na krótko, wolny wynajem gmachu szkolnego dla szkoły sobotniej. A teraz, w tym wyścigu o etaty dla ludzi młodych też nie powinnyśmy stać dumnie obok i tylko narzekać.
Oczywiście nie powinnyśmy tego robić nachalnie, ale tak od czasu do czasu dyskretnie przypomnieć im o naszym istnieniu, jak to zrobił Zyg Kowalczyk. Powinna, na przykład, któraś organizacja polska napisać prośbę do BBC, czy do któryś z samorządów, a nawet do pewnych ministerstw (choćby Home Office) o informację w ramach polityki „równych szans”, dotyczącą ilości ich pracowników pochodzenia polskiego. Powołać się można na Ustawę o Wolności Informacji a będą zmuszeni przekazać nam tą statystykę. Trzeba tylko opublikować te cyfry publicznie i od razu zacznie się dyskusja, a najbardziej na tym będą zyskać Polacy starający się o posady w tych organizacjach.
Ale mam też tu inne obawy. W sprawach mediów brytyjskich, a również wobec podręczników szkolnych, Polacy mają dwie zasadnicze pretensje. Jedno, że się za mało o nas piszą i mówią, a drugie, że, jak w końcu coś piszą czy mówią, to nie po naszej myśli. Nie znosimy milczenia o nas, ale również nie znosimy krytyki. Możemy sobie pozwolić od czasu do czasu na samokrytykę, ale tylko od swoich. Od cudzoziemców nie. Mam obawę że cokolwiek ukaże się o nas, a szczególnie kiedy to ma być fabuła, albo nawet jakiś serial, będziemy od razu krytykować i pisać listy protestu. Wiem że Polacy kochają na przykład stary serial komediowy „ ’Allo, ‘Allo” który ostatnio powtarzają w telewizji. Dotyczy życia Francuzów pod okupacją niemiecką, i puenta serialu jest ta że każdy uczestnik, czy Francuz, czy Niemiec, czy Anglik, czy Włoch, jest kompletnym idiotą. Bohaterstwo ruch oporu jest iluzją, a okrucieństwo Niemców też. Śmiejemy się wszyscy do łez. A gdyby w tym serialu wystąpił równie idiotyczny Polak? A gdyby serial dotyczył komedii o okupacji niemieckiej w Polsce? Czy dalej byśmy się śmiali, czy organizowali protest przed budynkiem BBC?
Dramaty oparte o życiu tutejszych Polaków czy o historycznym tle mogłyby być równie kłopotliwe jak komedie. Już były protesty. Polski serial TVP „Londyńczycy” był bardzo niepopularny u nas. Z początku też byłem krytycznie nastawiony do tego serialu. W pierwszych odcinkach obracaliśmy się w nieciekawym świecie przestępczym eksploatującym naiwnych Polaków i zajmującym się przemytem narkotyków. Z czasem treść stała się bardziej zrównoważona, zaczęły pojawiać się postacie pozytywne, rozwijające biznesy, zakładające rodziny, a nawet kandydujące do samorządu. Trzeba było przełknąć to złe, aby docenić to co pozytywne. Gdy serial ukazał się w kanale londyńskim już nie protestowałem. Co innego serial niemiecki „Unsere Mütter, Unsere Väter” w którym AKowcy występują jako zażarci antysemici. Pisałem do ambasady niemieckiej, aby spowiadając się z winy za własne zbrodnie niemieckie nie obarczali nimi Polaków.
Cokolwiek miałoby się o nas pokazać byłoby rzeczą ważną aby scenariusz był napisany kompetentnie i sumiennie nawet jeżeli okazałby się kontrowersyjny. Autorem takiego scenariusza nie byłaby polonijna organizacja. Musiałby się wyłonić autor czy producent albo z naszego środowiska utalentowanych młodych pisarzy albo od przychylnego nam Brytyjczyka ale my byśmy mogli mieć tylko słaby wpływ na tematykę. Byłoby to zwierciadłem Polaków w Wielkiej Brytanii z różnych pokoleń w którym nie zawsze byśmy chcieli siebie oglądać. Bo gdyby Polacy wypadli w takim serialu jako wyłącznie bohaterscy, szlachetni, bojowi to, po pierwsze byłoby to nudne, a po drugie, sami wiemy, że byłoby niewiarygodne. Uznajmy nasze blaski i cienie, nawet kiedy prezentują te cechy osoby obce.
W walce z kłamstwami o nas zawsze powinnyśmy występować. Tak samo pilnujmy jeżeli jesteśmy pominięci w opisach zjawisk, w których odgrywaliśmy kluczową rolę. Ale nie możemy, nie powinnyśmy nawet, walczyć z każdą opinią wyrażoną o nas w mediach, bo są to oceny subiektywne. Nie każdy musi nas kochać, A jak nam to się nie podoba to nie piszmy do BBC że za rzadko występuje u nich tematyka polska.
Wiktor Moszczyński