Czy może być coś gorszego niż wojna? Oczywiście że może. Może być Brexit! Brexit to coś znacznie gorszego niż wojna, bo oznacza koniec świata – uważa wiele osób. Moja mama, która ma sporo ponad 90 lat, przeżyła prawdziwą wojnę, przetrwała okupację litewską kiedy Litwini zajęli Wilno, gdzie mieszkała, przeżyła okupację niemiecką a później sowiecką a po zakończeniu II wojny światowej przeżyła tułaczkę po spustoszonej Europie, jest ostatnio niespokojna.
Dzwoni do niej sporo młodsza krewna i wylewa swoje żale:
– Media straszą wojną, brexitem, kryzysem – co robić!? – pyta krewna. Mama próbuje ją uspokajać, tłumaczy że dziennikarze też muszą z czegoś żyć. Kiedyś znajomy dziennikarz chciał stworzyć gazetę, w której drukowano by tylko optymistyczne, dobre wiadomości. Ale okazało się, że kiedyś już taka była i bardzo szybko zbankrutowała. Amerykanie wymyślili gazetę dobrych wieści –oni zresztą wszystko już wymyślili – tylko że ludzie nie chcieli tego czytać, w każdym razie było zbyt mało chętnych i gazetę zamknięto. Dobre wieści, uczynki i same pozytywne informacje są słodkie, ale jak wiadomo, cukier w nadmiarze szybko się przejada. Natomiast mocno przyprawione dania, pikantne, słone i krwiste, oooo, one smakują. Sami przyznacie, co się lepiej wspomina z imprezy u Nowaków czy innych Smithów: słodkie desery czy główne danie? Oczywiście że alkohole. Ale zaraz potem menu: słodkie było dobre, to fakt, ale ile tego można zjeść?! A za to pieczeń z warzywami w sosie ummm…palce lizać. Szkoda że się tak szybko skończyła. Dokładnie tak samo jest z wiadomościami dobrymi i złymi. O tych drugich potrafimy długo i zażarcie dyskutować. Poza tym…to co dla jednych jest złe, dla drugich może być dobre. To tak jak ze wspomnieniami: koleżanka z biura opowiadała o filmie sprzed lat.
Wszystko się zgadzało: i tytuł, i główni bohaterowie, i miejsce oraz czas akcji. Wszystko z wyjątkiem… fabuły. Koleżanka mówiła, że świat sprzed lat wyglądał tak pięknie i kolorowo. Ja zaskoczony stwierdziłem, że chyba rozmawiamy o zupełnie innym filmie, ponieważ u mnie wszystko wyglądało jak najtańszy papier toaletowy: szare, długie i do luftu. W końcu zapytałem:
– Gdzie ty to wszystko widziałaś?
I po chwili przyszło olśnienie, wtedy, to znaczy w głębokich latach 70. ona to oglądała w telewizorze kolorowym. A u mnie w domu był jeszcze czarno-biały… I tak – można by rzecz – zostałem pesymistą, podczas gdy ona od urodzenia jest optymistką. No i mamy kolejny punkt zaczepienia do rozmowy towarzyskiej. W dzisiejszych czasach nie tylko pogoda może być pasjonującym tematem dysputy.
Wiele pasjonujących tematów leży po prostu na ulicach, a nawet można je znaleźć na słupach. Kiedyś , to znaczy przed wojną, słupy ogłoszeniowe były tym, czym dziś jest internet. Człowiek szedł ulicą, przystawał przy słupie, klikał myszką dwa razy, to znaczy zakładał okulary i czytał: ogłoszenia, obwieszczenia, reklamy itp. i już wszystko wiedział. Dziś na słupach siedzą bociany i to one nam podsuwają tematy. Nie wierzycie?
Kilka dni temu do redakcji napisała zrozpaczona mieszkanka regionu: – Ratujcie! Pomocy! Na słupie, w gnieździe bocian. Cała jego rodzina już odleciała do Afryki a on biedaczek został. Coś trzeba zrobić, jakoś trzeba go zmusić, żeby sobie poleciał… – pisała zaniepokojona czytelniczka. I to jest pesymistyczne spojrzenie na świat, Szanowna Pani. Proponuję spojrzeć optymistycznie: bocian nie odleciał, bo to bocian patriota. Bocian ukochał ten polski krajobraz: zielone bujne łąki, złociste piaski Mazowsza, niebieskie jeziora Mazur. Ten bocian postanowił – jak wieki temu Piast Kołodziej – założyć plemię prawdziwych słowiańskich bocianów, przywiązanych do Polski jak chłop pańszczyźniany do ziemi. Za kilka lat wszystkie podręczniki ornitologii będą pisać o bohaterskim bocianie ze słupa, który wbrew zwyczajom swoich przodków postanowił pozostać w Polsce na zimę a nie odlecieć do ciepłych krajów. Przetrwał jesienne słoty, zimę przetrzymał ubrany w kożuch pożyczony od żubrów a wiosną zaśpiewał piękniej niż chór skowronków i żurawi razem wziętych. To polski bocian ze słupa.
CYTAT
Kilka dni temu do redakcji napisała zrozpaczona mieszkanka regionu:
– Ratujcie! Pomocy! Na słupie, w gnieździe bocian. Cała jego rodzina już odleciała do Afryki a on biedaczek został. Coś trzeba zrobić, jakoś trzeba go zmusić, żeby sobie poleciał… – pisała zaniepokojona czytelniczka.