Inverness jest portem leżącym przy ujściu rzeki Ness do zatoki Moray Firth w Morzu Północnym. Z Londynu najszybciej można się tu dostać samolotem, podróż pociągiem będzie trwała ponad 8 godzin. Historycznie miasto to było jedną z głównych twierdz ludu Piktów. Do chrześcijańskiej Europy Inverness włączył w roku 565 opat Kolumba z Iony, który nawrócił piktyjskiego króla. A na początku XII wieku Inverness zyskało prawa miejskie, czyniąc je jednym z najstarszych miast w Szkocji. To tu znajdował się zamek (obecnie zrekonstruowany), w którym zgodnie z dramatem Szekspira Makbet krwawo zemścił się na Duncanie. Jednak to, co najbardziej przyciąga turystów z całego świata, to zgoła inna historia…
Ile prawdy w legendzie?
Inverness stanowi dobrą bazę wypadową na Loch Ness – jezioro wąskie (średnio 1,6 km) i długie na 38 kilometrów, stanowiące największy zbiornik wody słodkiej na Wyspach Brytyjskich. To właśnie jezioro stało się domem dla Nessie, baśniowego stwora, który jest jedną z najbardziej znanych zagadek kryptozoologii.
Uważa się, że pierwsze pisane wzmianki o potworze zawarł Adamnan w „Żywocie św. Kolumby” datowanych na ok. 700 n.e., gdzie opisał, jak świątobliwy mąż uratował przed kreaturą jednego z okolicznych wieśniaków. Później o zwierzęcym kształcie wyłaniającym się z osnutego mgłą jeziora pisał w XVIII wieku podróżnik Richard Franck oraz na przełomie XIX i XX wieku reporterzy „Glasgow News” i „Northern Chronicles”.
Sprawa rzekomej bestii nabrała międzynarodowego rozgłosu w 1933 roku za sprawą relacji właścicieli hotelu w Drumnadrochit, którzy dokładnie opisali potwora na łamach „Inverness Courier”. Tego samego roku kilkanastu naocznych świadków potwierdziło istnienie wodnego zwierzęcia. Jednak niejednorodne opisy tego stworzenia spowodowały, że nie dawano im wiary, a jego istnienie poddano w wątpliwość. Według jednych potwór przypominał wieloryba, zdaniem drugich rybę, jeszcze inni twierdzili, że Nessie to nic innego jak wielki wąż.
Z 12 listopada 1933 pochodzi pierwsze zdjęcie przedstawiające ponoć potwora z Loch Ness. Mieszkaniec Foyers sfotografował coś, co zgodnie z jego relacją było stworzeniem o dużym tułowiu i długiej, wyprostowanej szyi. Fotografia wraz z jego świadectwem ukazała się w „Daily Mail”. W grudniu 1933 roku Malcolm Irvine sfilmował obiekt, który określił jako zwierzę długości 5 metrów. Film wyświetlono w Londynie, a „The Times” zawarł opis filmu, na którym ponoć były widoczne garby stworzenia, przesuwającego się z lewej na prawą stronę kadru. Niestety film nie zachował się w całości do czasów obecnych.
W kolejnych latach regularnie ukazywały się mniej lub bardziej wiarygodne zdjęcia i filmy dokumentujące istnienie potwora. Rozwiązanie zagadki stało się też obiektem licznych wypraw i badań naukowych prowadzonych przez m.in. szanujące się uniwersytety z Cambridge, Birmingham i Chicago oraz instytucje takie jak British Museum czy New York Aquarium. Jedna ostatnich ekspedycji została zorganizowana w latach 90. przy współpracy telewizji BBC, Discovery Channel, Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, Freshwater Biological Association i amerykańskiej firmy specjalizującej się w elektronice morskiej Simrad. Podczas trwania projektu Urquhart zanotowano kilka odczytów sonarowych, które nie zostały dotychczas wyjaśnione. Inżynier firmy Simrad opisał jeden z sygnałów, jako o wiele za duży, aby była to jakakolwiek znana ryba.
Mimo to większość naukowców pozostaje nieprzekonanych. Doniesienia osób, które zapewniają, ze potwora widziały tłumaczy się istniejącymi zwierzętami lub zjawiskami. I tak Nessie może być przerośniętym węgorzem, delfinem lub jesiotrem, słoniem, który w latach 30. XX wieku uciekł z wędrownego cyrku, kłodą pływającą po powierzchni jeziora lub po prostu halucynacją, którą potęguje ludzka psychika i wiara w ludowe podania.
Jedno jest pewne: potwór stał się ważną częścią popkultury – pojawia się w literaturze, muzyce, filmach, serialach i co do Szkocji przyciąga turystów z całego świata. A lokalni przedsiębiorcy tylko zacierają ręce. W miasteczku Drumnadrochit znajduje się tematyczny park rozrywki poświęcony potworowi, w którym na każdym kroku można sobie zrobić zdjęcie z plastikowym potworem. Niestety galopujący kicz skutecznie rujnuje tajemniczy, nieco mistyczny klimat tego niezwykłego miejsca.
Kość niezgody
Najlepszym punktem do obserwacji jeziora Loch Ness jest zamek Urquhart – bo jeśli nie uda nam się wypatrzeć potwora, to przynajmniej można dowiedzieć się czegoś o wojnach angielsko-szkockich i powstaniach jakobińskich. Można tu dojechać z Inverness w ok. pół godziny autobusem podmiejskim linii 919.
Nad zamkiem musi wisieć klątwa, gdyż od początku swojej 1500-letniej kariery aż po dziś dzień jest on w wielu aspektach kością niezgody. Pierwsze wzmianki na temat tej lokalizacji pojawiają się w latach 562-586. Od tego momentu historycy zaczynają się kłócić. Niektórzy są zdania, że w tym miejscu swoją twierdzą miał założyć książę Bridei, syn Maelchona, władcy północnych Piktów. Inni uważają, że posiadłość była własnością piktyńskiego szlachcica imieniem Emchath.
Niektóre źródła podają, że Wilhelm I Lew, który podczas swego długiego panowania podporządkował sobie całą Szkocję, miał tu swoją siedzibę. Po jego śmierci zamek był świadkiem licznych buntów przeciwko jego następcy. Ostatnia z tych rebelii została stłumiona w 1229 roku i aby utrzymać pokój, Aleksander II przekazał zamek w posiadanie swojemu giermkowi, Thomasowi de Lundinowi.
Ale nie było dane tej fortyfikacji cieszyć się spokojem. Gdy ustały szkockie wojny domowe, w 1296 roku zamek został zdobyty przez króla Anglii Edwarda I. To wydarzenie uznaje się za początek wojen o niepodległość szkocką, które trwały nieregularnie do 1357 roku. Przez kilka lat zamek przechodził z rąk do rąk, raz będąc pod panowaniem Anglików, innym razem Szkotów. Jednym z najdzielniej broniących twierdzy właścicieli był Sir Robert Lauder of Quarrelwood, który odpierał inwazję Anglików niemal do ostatnich dni, w czasie gdy pozostał jednym z pięciu nie zdobytych zamków w Szkocji. Przez następne dwieście lat Urquhart był regularnie atakowany przez lordów z klanu MacDonald of the Isles, potężnych władców półniezależnego królestwa w zachodniej Szkocji. W końcu w wyniku licznych konspiracji, podbojów, zdrad i innych zwrotów akcji zamek trafił do szkockiej szlacheckiej rodziny Grantów.
Kiedy król Jakub VII został obalony w rewolucji 1688 roku, Ludovic Grant Freuchie opowiedział się po stronie Wilhelma. Jego dwustu rycerzy w zamku Urquhart było w stanie przez wiele miesięcy odpierać ataki jakobitów – zwolenników wygnanego króla Jakuba. Oblężenie trwało do maja 1690 roku, kiedy w akcie desperacji rycerze wysadzili główną bramę, aby zapobiec ponownemu zajęciu zamku przez jakobitów.
Tak zakończyła się historia szkockiej twierdzy, którą później okoliczna ludność stopniowo okradała z dobrej jakości kamienia. Pozostałości zamku zostały okrzyknięte symbolem romantycznej walki o wolność, a na tle malowniczego jeziora stały się motywem przewodnim prac wielu szkockich artystów. Uroku tym ruinom nie można odmówić i to chyba jedyna rzecz, co do której każdy się zgodzi.
Magdalena Grzymkowska