Rok 2019 to 70. rocznica powrotu karmelitów na teren ich dawnego opactwa w Aylesford. Miejsca, gdzie w w lipcu 1251 roku Matka Boska objawiła się św. Szymonowi Stockowi, generałowi Zakonu Karmelitańskiego i przekazała jemu szkaplerz zakonu karmelitów oraz naukę o mocy i sile tego „habitu”. Naukę, którą potwierdzali po kolei papieże Klemens VII w 1530 roku, Pius V, Grzegorz XII, Pius XI, Pius XII, Paweł VI oraz nasz papież Polak, św. Jan Paweł II.
W 1949 roku ojciec Malachi Lynch, jako pierwszy przeor, otrzymał klucze do tego odzyskanego świętego miejsca, odebranego karmelitom przez Henryka VIII, który w XVI wieku rozpoczął kasatę klasztorów i konfiskatę ich posiadłości w Wielkiej Brytanii. Wtedy to właśnie powstał kościół anglikański, którego głową stał się monarcha angielski, a nie papież w Rzymie.
1 września to również rocznica – 80. rocznica najazdu hitlerowskich Niemiec na Polskę i początek drugiej wojny światowej. Nic więc dziwnego, że 67. pielgrzymka Polaków do Sanktuarium Maryjnego w Aylesford miała szczególną wymowę. Zgromadziła też i bardzo liczną rzeszę wiernych, którzy zjechali z Londynu, okolic i południowej Anglii w niedzielę 1 września, aby oddać hołd Matce Boskiej Szkaplerznej, a zarazem modlić się za tych wszystkich, którzy w latach wojny, na różnych frontach, na zsyłce do Rosji czy w niemieckich obozach koncentracyjnych oddali życie za Ojczyznę.
Aylesford ma dla Polaków szczególne znaczenie. Pozbawieni Ojczyzny, możliwości pielgrzymowania do Częstochowy czy Wilna przyjeżdżali do Aylesford. 67. już pielgrzymka Polaków – czyli pierwsza pielgrzymka odbyła się w 1952 roku, zaledwie w trzy lata po ponownym przejęciu miejsca przez Karmelitów. Pamiętam te nasze wyjazdy do Aylesford z rodzicami. Na początku nie korzystaliśmy z autokarów czy samochodów. Jechaliśmy pociągiem do stacji Aylesford, skąd szło się pieszo do sanktuarium. Ołtarz polowy stał na środku pustego placu; nie było kaplic, zabudowań, zaplecza sanitarnego. Były szczątki starego klasztoru i pamięć o św. Szymonie Stocku i szkaplerzu. Dla Polaków jednak to miejsce stało się celem licznych pielgrzymek, bo tu właśnie znaleźli swoje miejsce; źródło pociechy i radości w trudnym emigracyjnym życiu.
Przez lata sanktuarium rozbudowywało się, Adam Kossowski, malarz, rzeźbiarz, Sybirak, żołnierz Andersa właśnie w Aylesford rozwijał swój talent artystyczny. Na zaproszenie o. Lynch przyjechał do Aylesford w 1950 roku i przez dwadzieścia dwa lata upiększał to miejsce swoją pracą, tworząc Drogę Różańcową, kaplicę św. Józefa z Drogą Krzyżową, obraz przedstawiający objawienie św. Szymona Stock i wiele innych obrazów, które dzisiaj są częścią muzeum sanktuarium. Pracował on w ceramice, kutym żelazie i tempera; malował obrazy olejne; tworzył mozaiki i witraże.
Po zakończeniu pracy nad piękną Drogą Krzyżową w kaplicy św. Józefa tak opisał to doświadczenie: „Patrząc na te tajemnice teraz i pamiętając agonie, szaleństwa i rozkosze tej spontanicznej pracy, myślę, że moje doświadczenie i tupet przyczyniły się znacznie do świeżości i prostoty tych dzieł, które, mam nadzieję, odkupiły niektóre z ich niedociągnięć.”
W 1952 Adam Kossowski urządził wystawę swoich pracy w Londynie i taką otrzymał wzmiankę w katolickim tygodniku „Tablet”: „Adam Kossowski pochodzi z południowej Polski, gdzie spotykają się wschód i zachód. Studiował malarstwo ścienne we Włoszech, nauczał w Warszawie i cierpiał przez dwa i pół roku w rosyjskich więzieniach i obozach pracy. To bogate doświadczenie narodowości, wykształcenia i cierpienia jest oczywiste we wszystkich jego pracach. Jest on dojrzałym artystą o wielkiej witalności i wytrwałości, ale z niezbędną dyscypliną, konieczną do wykorzystania tych sił.”
Tych trochę podstawowych informacji o Adamie Kossowskim tłumaczy, dlaczego Polacy tak kochają to miejsce.
Wróćmy jednak do pielgrzymki. Przewodniczył jej ksiądz biskup Michał Janocha, warszawski biskup pomocniczy, który poprzedniego dnia był również gościem specjalnym na przyjęciu imieninowym ks. rektora Stefana Wylężka na Devonii. Ksiądz biskup w latach 1978-1982 studiował historię sztuki na Akademii Teologii Katolickiej (ATK) w Warszawie, toteż sanktuarium w Aylesford i dzieła Adama Kossowskiego były dla niego szczególnym punktem zainteresowania. Towarzyszyli mu ksiądz rektor, ks. infułat Władysław Wyszowadzki, kapelan IPAK-u, ks. kanclerz Krzysztof Tyliszczak oraz ci księża, którym udało się wyrwać z własnej parafii w niedzielny poranek. Przyjechali oni ze swoim wiernym na tę doroczną pielgrzymkę, spowiadając i uczestnicząc w koncelebrowanej mszy św. i Drodze Różańcowej.
Schemat IPAK-owskiej wrześniowej pielgrzymki do Ayelsford jest co roku bardzo podobny: Anioł Pański o godz. 12.00, okazja do spowiedzi św., powitanie prezesa IPAK-u Zenona Handzla, złożenie wieńców pod tablicą katyńską, koncelebrowana msza św. z kazaniem wygłoszonym przez głównego celebransa oraz Droga Różańcowa zakończona uroczystym błogosławieństwem. Po mszy jest czas wolny na obiad i na zwiedzanie obiektu oraz prywatną modlitwę w jednej z kilku kaplic sanktuarium.
I w tym roku było podobnie. Ksiądz biskup wygłosił piękne kazanie, oparte na Ewangelii według św. Jana, o weselu w Kanie Galilejskiej. Podkreślił znaczenie tego pierwszego cudu – na przyjęciu weselnym, radosnym, rodzinnym – który zapoczątkował publiczne życie Chrystusa. Cud ten był o tyle dziwny, że stał się na prośbę Matki Najświętszej, choć „nie nadeszła Jego godzina” i wymagał posłuszeństwa ze strony sług, którzy „napełnili stągwie wodą”, nie bardzo rozumiejąc, po co i dla kogo to czynią. Z naszym życiem jest podobnie – często też nie rozumiemy, dlaczego toczy się ono tak a nie inaczej, ale wiara nasza pozwala nam ufać w opatrzność Bożą i opiekę Matki Najświętszej.
Ponieważ pogoda była piękna, to wszystkie grupy rozłożyły swoje „pikniki” na trawie i zapanowała atmosfera radosna i wesoła.
Z żalem rozjeżdżano do domów, obiecując sobie spotkanie za rok.
Aleksandra Podhorodecka