Z dzisiejszym numerem „Tygodnia Polskiego” czytelnicy otrzymali od nas naklejki w formie szachownicy lotniczej. Zachęcamy do noszenia ich w klapie marynarki lub innym widocznym miejscu 15 września, w celu upamiętnienia poświęcania polskich pilotów walczących w najważniejszej bitwie powietrznej II wojny światowej.
Mimo że inicjator akcji, organizacja Hurricane of Hearts została rozwiązana, projekt przypominania o udziale Polaków w Bitwie o Wielką Brytanię poprzez symbol szachownicy lotniczej zatacza coraz szersze kręgi. Artur Błaziak, który od kilku lat jako wolontariusz pomagał w dystrybucji szachowniczek zadeklarował, że od tej chwili weźmie na siebie całą odpowiedzialność za koordynację projektu.
– Dla mnie i dla polskiego klubu „Szaniec” w Watford to jest niesamowicie ważne, bo to jest historia. W dzisiejszych czasach o tylu rzeczach się zapomina, tyle rzeczy przestaje się liczyć. A przecież musimy pamiętać o pilotach, bohaterach walczących o naszą wolność. I przekazywać tę pamięć kolejnym pokoleniom – tłumaczy.
Aby nie zapomnieli
W poprzednich latach Artur zbierał dane, koordynował część wysyłki na terenie Anglii, zajmował się kontaktem z polskimi sklepami i firmami, które wręczały szachowniczki swoim klientom.
– Zależy nam, aby nie wysyłać ich do miejsc, które nie chcą się włączyć w tę akcję, aby się nie zmarnowały. Chcemy, aby Polacy były w tym dniu widoczni, żeby rzeczywiście nosili te szachowniczki, a nie żeby się kurzyły gdzieś pod ladą – zaznacza.
Ważnym elementem projektu jest też to, aby trafić z nim do Brytyjczyków, którzy o udziale polskich lotników w Bitwie o Anglię mogą niw wiedzieć lub nie pamiętać. Dlatego pierwsze zestawy szachowniczek wraz ze specjalnym listem powędrowały do brytyjskiej rodziny królewskiej: królowej oraz par książęcych. Uprzejme podziękowania wysalał zarówno pałac Buckingham i Kensington.
– W tym roku jest również powrót do wysyłania szachowniczek do parlamentarzystów z sugestią, aby nie zapomnieli o ich 15 września – opowiada Artur.
W poprzednich latach poza granicami w Wielkiej Brytanii naklejki były dystrybuowane w Kanadzie, Danii i Niemczech oraz oczywiście w Polsce, gdzie projekt promowali celebryci: aktorzy, dziennikarze, filmowcy. Z „Tygodniem Polskim” szachownice trafiły tez do czytelników w Francji, Szwajcarii, a nawet Stanach Zjednoczonych. W Wielkiej Brytanii szachownice są wysyłane do najważniejszych instytucji i ośrodków polskich, ale nie tylko.
– Czasami zgłaszają się także osoby prywatne, że chciałyby takie naklejki otrzymać, aby rozdać wśród swoich znajomych. Niektórzy proszą o dodatkowe materiały. Na przykład w zeszłym roku jedna pani, która pracowała w councilu na północy Anglii bardzo propagowała tę akcję za zgodą swojego szefostwa – podkreśla Artur.
Polonia w Watford
Szachownice lotnicze to jednak nie jedyny pomysł jaki chodzi mu po głowie. Dlatego powstał polski klub „Szaniec”, który działał nieformalnie od kilku lat, jako grupa lokalnych społeczników. W zeszłym roku postanowili sformalizować swoją działalność. Największą akcją, jaką dotąd zorganizowali była „Kartka dla bohatera”. Zrobili też piknik charytatywny, z którego dochód był przeznaczony na hospicjum Bursztynowa Przystań w Gdańsku, planowany jest kolejny dla hospicjum Małego Księcia w Lublinie. Jako punkt honoru Artur postawił sobie także wznowienie i kontynuację projektu kwesty marcowej dla weteranów Armii Krajowej, której zaprzestano w Wielkiej Brytanii kilka lat temu. Członkowie klubu są już po rozmowach w tej sprawie m.in. ze Studium Polski Podziemnej oraz Polską Misją Katolicką. Z planowych akcji jest też odnalezienie rozsianych po całej Anglii grobów Polaków walczących w czasie II wojny światowej, szczególnie poza dużymi skupiskami polskiej emigracji, o których istnienie niewiele osób wie. Arturowi marzy się także możliwość organizowania wycieczek dla lokalnej społeczności: takich historycznych jak na przykład wizyta w bunkrze RAF-u lub integracyjnych, jak chociażby wspólny wyjazd na plażę i oglądanie słoni morskich
– Ponadto robimy kiermasze świąteczne, wielkanocne i bożonarodzeniowe, połączone z warsztatami dla dzieci. Nasz klub jest też podstawa sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Watford – wymienia Artur.
– Polonia w Watford jest raczej dojrzała, reprezentuje pokolenie 30-40-lataków. Jest też trochę młodzieży, choć moim zdaniem za mało. Młodzi, którzy całe życie lub większość życia spędzili w Wielkiej Brytanii nie angażują się tak bardzo w polskie projekty. Dlatego naszym celem jest między innymi aktywizować pokolenia nastolatków i młodych dorosłych. Jeśli będziemy im pokazywać, że można działać razem, to może oni też zaczną wychodzić z inicjatywą? – zastanawia się.
Magdalena Grzymkowska