29 grudnia 2019, 09:00
Triumfalny powrót do Wigmore Hall
Od kiedy zabłysła gwiazda Jakuba Józefa Orlińskiego na festiwalu w Glyndebourne ostatniego lata, jego popularność na Wyspach Brytyjskich rośnie w dużym tempie. W sobotę 14 grudnia odbył się jego recital w Wigmore Hall, który wypełnił salę koncertową po brzegi. Rozentuzjazmowana publiczność kazała polskiemu kontratenorowi bisować aż kilka razy.

Jakub Józef Orliński / 28FOT.: JIYANG CHEN

Jakub Józef Orliński wystapił po raz pierwszy w Wigmore Hall w ubiegłym roku, w koncercie poświęconym 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Wraz z pianistą Pawłem Bielem wykonał wówczas swe ulubione arie i pieśni, w tym cykl Pawła Łukaszewskiego do poezji Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Bilety były wyprzedane z wyprzedzeniem, bowiem Orliński już wtedy budził międzynarodowe zainteresowanie jako zwycięzca „2016 Metropolitan Opera National Council Auditions”. Swą pozycję jako wybijającego się na dużą popularność artysty umocnił później w Glyndebourne występami w tytułowej roli w operze „Rinaldo” Jerzego Fryderyka Haendla.

Charyzma i lekkość stylu

Jak to bywa z punktami zwrotnymi w zawodach artystycznych, Orliński miał najpierw kontrakt, by śpiewać w produkcji „Rinalda” drugoplanową rolę, ale okazało się, że odtwórczyni tytułowej postaci musiała wycofać się z występów z powodów prywatnych i w ten sposób rolę główną zaproponowano polskiemu kontratenorowi. Recenzje dla naszego śpiewka były świetne, np. w „The Stage” napisano, że wschodząca gwiazda, polski kontratenor Jakub Józef Orliński wykonuje tytułową rolę w sposób zróżnicowany, pełen energii i z ogromną charyzmą.

Słowo „charyzma” jest tu nieprzypadkowe. Orliński zdecydowanie ją ma, a jako człowiek nie tylko muzycznie utalentowany, ale i niezwykle wysportowany, atletyczny, (świetny tancerz w stylu breakdance!), o nadzwyczajnej urodzie i oczywiście wybitnym głosie, przyciąga wielką uwagę. Jest pewny siebie w atrakcyjny sposób, ma dobre wyczucie publiczności, swobodny styl i poczucie humoru, a pomiędzy wykonywane arie umie wpleść kilka trafnych i zabawnych słów do odbiorców koncertu. (Oczywiście zyskuje tym dodatkowo ich sympatię.)

Nasz śpiewak (i tancerz) tryska energią, zatem nie dziwi fakt, że znajduje on jeszcze czas na aktywność w mediach społecznościowych. Jak sam mówi w nagraniach youtube, cieszy go szczególnie fakt, że poza typowym gronem odbiorców, przyciąga do opery młode pokolenie. Wydaje się to zjawiskiem nie tylko pożytecznym dla przyszłości opery, ale i nadzwyczajnym w tym sensie, że Orliński śpiewa repertuar nie zawsze znany i popularny, tym bardziej że mowa tu o muzyce baroku, w której się specjalizuje.

Twarze miłości

W programie tegorocznego koncertu w Wigmore Hall pojawiło się oczywiście nazwisko Haendela, sztandarowego twórcy barokowych oper, w tym aria z „Orlanda”, zaś resztę programu wypełniła muzyka takich kompozytorów, jak Cavalli, Boretti, Bononcini, Predieri, Hasse, Conti, Matteis, Orlandini, Mattheson. Słuchaliśmy arii oddających różne aspekty miłości i towarzyszące im emocje: od największego szczęścia po szaleństwo, rozpacz i gniew. Naszemu śpiewakowi, którego głos zachwycał barwą, siłą i elastycznością – od niskich do najwyższych dźwięków w kontratenorowym rejestrze – towarzyszył również świetny zespół Il Pomo d’Oro, grający na historycznych instrumentach. To właśnie z tym zespołem Orliński nagrał swój debiutancki album „Anima Sacra” (2019), który zdobył Opus Klassik Award.

Kolejne wydawnictwa tego nadzwyczajnego artysty nagrane z Il Pomo d’Oro obejmują „Facce d’amore” oraz „Agrippinę” Haendla, z udziałem Joyce DiDonato. W dalszych planach są nagrania z zespołem L’Apreggiata i Christiną Pluhar. Po ostatnim koncercie Orlińskiego w Wigmore Hall, który nosił tytuł jego najnowszej płyty, „Facce d’amore”, ustawiła się kolejka melomanów do jej zakupu, a potem po autograf bohatera koncertu. Krąg jego wielbicieli, tak jak jego kariera, najwyraźniej wciąż się powiększa.

Agnieszka Okońska

FOT.: JIYANG CHEN

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Agnieszka Okońska

komentarze (0)

_