31 grudnia 2019, 09:33
Wybiórcze zdrowe nawyki mogą być szkodliwe
O tym, jak zadbać o swoje zdrowie i jak przetrwać sylwestrową noc bez bólu głowy na drugi dzień, z Małgorzatą Sojką, dietoterapeutką rozmawia Magdalena Grzymkowska.

Inżynier telekomunikacji i dietoterapeuta. Ciekawe połączenie profesji.

Zawsze chciałam iść na medycynę, ale w pewnym momencie zostałam nieco zniechęcona z obawy, że się nie dostanę, a że byłam bardzo dobra z matematyki wybrałam się na Politechnikę Warszawska. Mimo to temat medycyny był mi zawsze bardzo bliski, zawsze mnie ciekawiło ciało ludzkie, jak i procesy w nim zachodzące. Sama miałam rożne problemy zdrowotne, dlatego zaczęłam na własną rękę analizować, co się w środku mnie dzieje. Zrobiłam sobie testy na nietolerancje pokarmowe, zaczęłam się interesować medycyna chińską i homeopatią. To była wspaniała inspiracja do dalszego eksplorowania tematu zdrowia. Jednocześnie czułam, że to jest coś, co chciałabym robić zawodowo w przyszłości. Po przyjeździe do Londynu, do którego się przeniosłam w ramach transferu w mojej korporacji telekomunikacyjnej, poszłam na wykład otwarty w College of Naturopathic Medicine i stwierdziłam, że to jest coś dla mnie! Poszłam tam na studia i w zeszłym roku otrzymałam dyplom dietoterapeuty (Nutritional Therapist). W czasie studiów zdobyłam niesamowitą wiedzę, miałam też zajęcia kliniczne, uczyłam się pracy z pacjentami. Mając już odpowiednie kwalifikacje, założyłam swoją firmę Blossom Nutrition, gdzie prowadzę konsultacje dla osób, które chciałby poprawić swoje zdrowie i chcą to zrobić w sposób naturalny – zmieniając sposób odżywiania i styl życia. Moje zalecenia są oparte na wiedzy naukowej, właściwościach medycznych pożywienia, ale także biochemii organizmu. Terapia jest dostosowana do potrzeb indywidualnych pacjentów, równocześnie holistyczna i spersonalizowana. Ostatnio wzięłam nawet udział w Targach Medycyny Naturalnej w POSK-u, gdzie wygłosiłam wykład na temat wpływu odżywiania na zdrowie skóry. Myślę, że mój przykład pokazuje, że nie należy rezygnować z marzeń i nigdy nie jest za późno, aby zacząć robić to, co się naprawdę kocha!

Wydawałoby się, że poziom świadomości, jak należy się zdrowo odżywiać, jest obecnie dość wysoki. Czy uważasz, że wciąż jest zapotrzebowanie na takie konsultacje?

Tak, bardzo wiele osób uważa, że je zdrowo. Stosują oni pojedyncze zalecenia dietetyczne zasłyszane w telewizji, internecie lub od znajomych. Część z tych rekomendacji, również właściwych, jest stosowana wybiórczo. Osoby zakładając, że jedzą zdrowo i mając pewność co do swojej wiedzy, nie chcą poradzić się ludzi z doświadczeniem i odpowiednim wyksztalceniem, częściej słuchają opinii lekarzy, u których wizyta trwa parę minut i nie są w stanie przekazać pełnej wiedzy. Ostatnio osoba, która ma podejrzenie raka dostała rekomendacje, że ma nie jeść żadnych owoców, bo zawierają cukier. Oczywiście, banany, daktyle, owoce egzotyczne, są bardzo słodkie i takich owoców powinno się unikać. Natomiast owoce jagodowe: borówki, jagody, truskawki, maliny, jeżyny zawierają stosunkowo niski poziom cukru i są niesamowitym źródłem przeciwutleniaczy (ich intensywne kolory świadczą o obecności antyoksydacyjnych fitoskladnikow), tak bardzo potrzebnych podczas radzenia sobie z rakiem, przeciwdziałają również negatywnym skutkom promieniowania radioterapeutycznego. Nikt tej osobie nie powiedział, że powinna zrezygnować z pszenicy, która może sprzyjać podniesieniu się poziomu cukru we krwi i zakwaszać organizm, czego chcemy unikać u osób chorych na raka.

Z jakimi dietetycznymi mitami się spotkałaś wśród swoich klientów?

Ktoś mi kiedyś powiedział, że kobiecie, która miała raka piersi, polecono zredukować jedzenie warzyw kapustnych. Z wiedzy, którą posiadam to właśnie warzywa krzyżowe (kapustne) są bardzo wskazane przy ryzyku nowotworów, szczególnie tych estrogenozależnych. Zastanawiam się, czy ta kobieta prawidłowo usłyszała tę wskazówkę? I czy ktoś powiedział jej, żeby ograniczyła spożycie węglowodanów prostych (pierogów, które przygotowuje), które wpływają na nadwagę i podnoszą ryzyko raka? Kiedyś też ktoś mi powiedział, że nie je zielonych warzyw zimą, bo lekarka zaleciła, żeby nie jeść, bo są pryskane. Owszem, również jestem zwolennikiem produktów ekologicznych, ale zielone warzywa są nam bardzo potrzebne, alkalizują nasz organizm, dodają energii, działają antyrodnikowo, są wspaniałym źródłem witamin i minerałów. To była tylko pojedyncza rekomendacja dotycząca jednego produktu. A ta sama osoba miała wysoki cholesterol i nie zwróciła już uwagi, żeby ograniczyć tłusty nabiał (masło, śmietanę, tłuste sery) czy czerwone mięso lub proste węglowodany. Na każdą osobę trzeba spojrzeć kompleksowo, pojedyncza wybiórcza informacja może tak przynieść szkodę, jeśli inne aspekty w diecie nie są uwzględnione. Wydaje mi się również, że czasem do naszego ucha trafiają bardziej te rekomendacje, z których łatwiej nam jest zrezygnować. Lepiej przecież zrezygnować z kapusty niż drożdżówki!

Jaka jedną rzecz moglibyśmy zmienić w swojej diecie, aby być zdrowszymi?

Jednym z takich podstawowych zaleceń jest wprowadzenie do diety większej ilości warzyw – min. 5 porcji dziennie oraz ich różnorodności ze względu na obecność różnych fitoskładników, które obok witamin i minerałów stanowią wspaniale źródło substancji o działaniu przeciwutleniającym, przeciwzapalnym i detoksyfikujacym, wzmacniają odporność, naprawiają DNA. Moja ulubiona grupa warzyw są rośliny z rodziny krzyżowych, które wpływają na regulację hormonów w naszym organizmie poprzez stymulowanie odpowiednich genów. Indol-3-karbinol, substancja zawarta w roślinach krzyżowych wpływa na aktywność estrogenu w naszym organizmie. Estrogen może przyjmować kilka postaci biochemicznych, a ten najbardziej szkodliwy odpowiedzialny jest np. za wzrost guzów piersi. Indol-3-karbinol powoduje, poprzez ekspresje odpowiednich genów, że organizm produkuje właśnie mniej szkodliwy estrogen (2-hydroksyestron), przez co obniża produkcję tego groźniejszego (16-hydroksyestron). Spożywanie większej ilości brokułów, kapusty, brukselki czy jarmużu (pięć porcji dziennie) związane jest z redukcją ryzyka zachorowania na raka.

Po sytych świętach przychodzą sylwestrowe i karnawałowe imprezy, po których również możemy przybrać kilka kilogramów. Co robić, aby tego unikać?

Należy pamiętać, aby zachować niski indeks glikemiczny pokarmów i całego posiłku. Jako przekąski w czasie sylwestrowej nocy polecam warzywa pod każda postacią oraz produkty bogate w błonnik oraz białko. Dzięki tym składnikom cukier z potraw i napojów przyswaja się wolniej nie podnoszą tak bardzo poziomu cukru we krwi. Do ciast, bez których realistycznie patrząc trudno się obejść, proponuję zmniejszyć ilość używanej mąki poprzez drobno zmielone migdały lub pestki słonecznika, a do posłodzenia użyć namoczonych daktyli lub ksylitolu. Należy zadbać także o nasze trawienie i metabolizm. Polecam zatem przed dużym posiłkiem napić się pól szklanki wody z łyżką octu jabłkowego (pomoże w trawieniu) albo spożyć enzymy trawienne dostępne w aptekach. Są to delikatne produkty naturalne, zwykle wyciągi z ananasa lub z papai, które pomogą strawić nam duże porcje bez obciążania organizmu. Warto też z rana napić się wody z sokiem z połowy cytryny oraz łyżkę oliwy z oliwek, co pobudzi nasza wątrobę do działania. Jeśli przytrafi nam się zgaga polecam przeżuć łodygę selera naciowego, zjeść płatki migdałowe lub napić się wody z pół łyżeczką sody oczyszczonej. Definitywnie nie wolno wtedy pic herbaty miętowej, która może wzmocnić nieprzyjemny refluks poprzez działanie rozluźniające na zwężenie górne (odcinek pomiędzy przełykiem a żołądkiem).

A jeśli chodzi o alkohol, na co trzeba uważać?

Szczególnie niekorzystne dla zdrowia są alkohole zawierające dużą ilość cukru, czyli wszelkie słodkie nalewki i likiery. Sam alkohol jest już bardzo kaloryczny, dosładzanie go doprowadza do drastycznego wzrostu cukru we krwi. Najlepsze alkohole z punktu widzenia dietetycznego są to trunki takie jak wódka, tequilla czy gin. One też w mniejszym stopniu powodują, że gorzej się czujemy następnego dnia (może to być również związane z mniejsza ilością kongenerów – substancji nadającej kolor alkoholom) , choć, oczywiście, wszytko zależy od ilości spożytego alkoholu. Mocne alkohole najlepiej też pić z wodą – nie z sokami, nie z coca-colą, najlepiej je usunąć z sylwestrowego menu. Jako świetny substytut polecam wody mineralne gazowane z kilkoma listkami mięty oraz plasterkami cytryny, pomarańczy lub zielonego ogórka. Taka woda jest bardzo smaczna, odświeżająca i zdrowa, ale też pozwoli nam zachować odpowiedni poziom nawodnienia organizmu.

Co można zrobić, aby uniknąć bólu głowy następnego dnia?

Przed upojną nocą należy na pewno uzupełnić zasoby witaminy z grupy B, bo one wpłukują się pod wpływem alkoholu, zwłaszcza B1 i B12, natomiast witamina B6 pomoże nam zniwelujowąc skutki picia alkoholu. Warto też zasumplementować magnez, który zapobiega bólom głowy, ale też uspokaja i pomaga zasnąć. Najlepiej zażyć dawkę 300 mg w postaci cytrynianu albo jabłczanu wieczorem po wypiciu alkoholu oraz następnego dnia rano. Nie należy łączyć alkoholu z kofeiną, ponieważ obydwie substancje pobudzają pracę serca, ponoszą poziom ciśnienia w krwi, co może grozić palpitacjami serca lub deregulacja snu. Ważne jest też, żeby nie pić na pusty żołądek, bo wtedy alkohol szybciej się przyswaja i wchłania, w krótszym czasie się upijamy, a skutki nadużycia alkoholu będą boleśnie odczuwane przez nas następnego dnia. Na „dzień po” polecam pić wodę kokosową, która uzupełni wszystkie elektrolity. Poza tym warto na śniadanie zjeść produkty bogate w cysteinę – aminokwas, który pozwala obniżyć poziom aldehydu octowego, który jest substancją powstała w wyniku reakcji chemicznych rozkładania etanolu w wątrobie – bardziej toksyczna niż sam etanol i odpowiedzialna za tzw. ‘kaca’. Bardzo bogatym źródłem tego aminokwasu są jajka. Być może dlatego po nocy większego picia niektóre osoby czują potrzebę zjedzenia jajecznicy na drugi dzień i to nie jest wcale zły pomysł. Jest jeszcze jedna rzecz, która warto sobie zasuplementować w przypadku kaca – jest to aktywny węgiel, który pomaga eliminować toksyny z organizmu, co pomoże nam szybciej dojść do siebie. Należy też pamiętać o dużej ilości wody, która pomoże w detoksyfikacji. To co najważniejsze oczywiście to zachowanie zdrowego umiaru – życzę wszystkim wspanialej zabawy a w Nowym Roku mnóstwo zdrowia!

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

Magdalena Grzymkowska

komentarze (0)

_