Hogmanay w języku Scots oznacza ostatni dzień roku. Jednak na przestrzeni lat to słowo urosło do synonimu obchodów Nowego Roku, które obejmują kilka dni na przełomie grudnia i stycznia. Początki Hogmanay jako święta celebrującego pożegnanie starego i powitanie nowego roku są niejasne, ale jak twierdza antropolodzy może mieć korzenie w tradycjach nordyckich i gaelickich. Hogmany jest także jedną z wielu okazji, w czasie której Szkoci dumnie manifestują swoją odrębność narodową.
Nowy Rok ważniejszy niż Boże Narodzenie
Słowo „Hogmanay” zostało po raz pierwszy użyte w zapisie łacińskim w 1443 r. w księgach West Riding of Yorkshire jako „hagnonayse”. W języku angielskim pojawiło się w 1604 r. w zapisach Elgina jako „hagmonay”. Później kilkaktornie zmieniano zapis tego słowa, więc w historycznych zapiskach można znaleźć takie określenia jak „Hagmena”, „Hogmyna” i „Hagmane”.
Niektórzy badacze korzeni tego święta upatrują się w tradycjach pochodzących z Francji (z którą Szkocja utrzymywała w średniowieczu bliskie stosunki) lub zwyczajach goidelijskich (czyli z pobliskiej Wyspy Man). Jest również teoria nadająca świętu charakter nordycki, gdyż przypomina obchody przesilenia zimowego wśród Norseuszów oraz zwyczaje z gaelickiego święta Samhaina. I choć Wikingowie obchodzili też Yule, które później zostały przyjęte jako Dwunaście Dni Bożego Narodzenia (czyli „Daft Days”, jak nazywano je czasem w Szkocji) to święto zawsze pozostawało w cieniu Hogmanay. Kościół w Szkocji, zniechęcał do obchodzenia Bożego Narodzenia przez prawie 400 lat i stało się ono świętem publicznym w Szkocji dopiero w 1958 roku. Z kolei to Handsel Day – obchodzony w pierwszy poniedziałek nowego roku, zatem wpisujący się w obchody Hogmany – był tradycyjnie dniem, kiedy wręczano sobie świąteczne upominki, jednak we współczesnej Szkocji ta praktyka wygasła.
Wracając do Hogmany, do tej pory nie jest też jasna wymowa – inaczej to słowo przeczytają Anglicy, inaczej Szkoci z południa kraju, jeszcze inaczej mieszkańcy gór i wysp, zostawiając turystów totalnie zdezorientowanych. Różnych wersji jest tak dużo (przynajmniej dziesięć), że można uznać, że w zasadzie każda z nich może być poprawna w którymś z regionalnych wariantów. Nikt jednak nigdy nie ma wątpliwości, co to słowo oznacza.
Zasada pierwszej stopy i ogniste kule
Z Hogmanay związanych jest wiele zwyczajów, zarówno krajowych, jak i lokalnych. Najbardziej rozpowszechnionym zwyczajem jest wręczanie sobie wzajemnie symbolicznych prezentów, takich jak węgiel (najbardziej popularny podarek), butelkę whisky, shortbread’y (tradycyjne maślane herbatniki) lub black bun’y (wilgotne ciasto z owocami), które mają przynieść domownikowi szczęście. W zamian za to gościom podaje się jedzenie i napoje. Pierwotnie ten zwyczaj miał miejsce w pierwszym dniu Nowego Roku, ale z czasem tradycję wzajemnego odwiedzania się rozciągnięto aż do połowy stycznia. Istotne jest też, kto jako pierwszy przekroczy próg naszego domu w Nowym Roku (tzw. zwyczaj „pierwszej stopy” – „first-foot custom”). Największe szczęście domownikom przynoszą wysocy, ciemnowłosi mężczyźni. Z kolei w społecznościach rybackich na wschodnim wybrzeżu i Dundee był niegdyś wymóg, że „first-footersi” musieli nieść… udekorowanego śledzia.
Innym przykładem lokalnego zwyczaju Hogmanay jest „fireball swinging”, czyli huśtanie ognistymi kulami, które odbywa się w Stonehaven, w Aberdeenshire, w północno-wschodniej Szkocji. Ogniste kule robi się z siatki drucianej wypełnionej starymi gazetami, drewnem, szmatami i innymi suchymi materiałami łatwopalnymi. Kule mają średnicę do 2 stóp (0.61 m), z których każda jest przymocowana do około 3 stóp (0.91 m) drutu lub łańcucha. Gdy dzwony Starego Miasta wybijają północ, kule zostają zapalone i idą w ruch, a wyposażeni w nie śmiałkowie zaczynają nimi wymachiwać nad swoimi głowami tworząc niecodzienne, ale też dość niebezpieczne widowisko. Na koniec wszystkie wciąż płonące kule ognia są wrzucane do morza. Co roku pokaz przyciąga tysiące turystów.
W Edynburgu i regionie Fife jest tradycja procesji z pochodniami. W stolicy Szkocji odbywa się ona w przeddzień Sylwestra, 30 grudnia. W tym roku wzięło 40 tysięcy osób przemaszerowało ulicami miasta z centrum na błonia szkockiego parlamentu, nieopodal Arthur Seat tworząc malownicze morze światła.
Natomiast mieszkańcy Burghead w regionie Moray nie obchodzą wigilii Nowego Roku 31 grudnia. Ignorując kalendarz gregoriański obchodzą „stary Hogmanay” 11 stycznia. Tego dnia odbywa się parada, której punktem kulminacyjnym jest spłonięcie „clavie” – drewnianej beczki wypełnionej opałem. Początki tej tradycji są przedmiotem dyskusji badaczy, wątpiących w jej autentyczność, ale ponieważ to wydarzenie odbywa się później niż oficjalny sylwester, jest doskonałą wymówką do podwójnego świętowania.
Bez względu na położenie geograficzne typową szkocką tradycją jest zwyczaj śpiewania „Auld Lang Syne”, ze słowami wiersza Roberta Burnsa, szkockiego odpowiednika Adama Mickiewicza. Pieśń śpiewa się z innymi uczestnikami w dużym kole, trzymając się za ręce ze skrzyżowanymi na piersi ramionami, a na koniec śpiewający wbiegają do środka okręgu.
Największa uliczna impreza sylwestrowa na świecie
Podobnie jak w wielu innych miastach na świecie, największe szkockie miasta – Glasgow, Edynburg, Aberdeen, Stirling i Inverness – organizują całonocne sylwestrowe imprezy. Obchody w Edynburgu są jednymi z największych na świecie. Wydarzenie, które odbyło się na przełomie lat 1996-1997 zostało uznane przez Księgę Rekordów Guinnessa za największą na świecie imprezę noworoczną, w której uczestniczyło około 400 000 osób. Liczba ta została wówczas ograniczona ze względu na kwestie bezpieczeństwa.
Szesnaście lat temu większość wydarzeń zorganizowanych w Szkocji została w krótkim czasie odwołana z powodu bardzo silnych wiatrów i opadów deszczu. Mimo to pokaz ognistych kuli w Stonehaven odbył się zgodnie z planem i ponad 6000 osób odważyło się na jego oglądanie w burzliwą pogodę. Również wydarzenie w Aberdeen odbyło się mimo ostrzeżeń meteorologów. Obchody otworzył koncert zespołu muzyki pop – nomen omen – Wet Wet Wet (pol. „Mokry, mokry, mokry”).
Pierwszy dzień stycznia to tradycyjnie Ne’erday, w czasie którego większość Szkotów nadal świętuje Nowy Rok, zasiadając do uroczystej kolacji z tradycyjnie podawanym stekiem. Miłośnicy ekstremalnych doznań, którym nie straszne niskie temperatury Morza Północnego mogą wziąć udział w Loony Dook – w dorocznej lodowatej kąpieli w ujściu rzeki Forth w South Queensferry. Ponieważ dla niektórych jest to trzeci z rzędu dzień świętowania, aby mieć szanse na odpoczynek przed powrotem do rzeczywistości, 2 stycznia w Szkocji jest ustawowo dniem wolnym od pracy.
Magdalena Grzymkowska