To jeden z symboli Londynu. O codziennym życiu Westminster Abbey Piotrowi Gulbickiemu opowiada Róża Włodarczyk, menedżer działu obsługi zwiedzających w tym słynnym angielskim opactwie.
Obiekt nazywany jest kościołem parafialnym narodu.
– I trudno się z tym określeniem nie zgodzić. To fascynujący zabytek, z bogatą przeszłością i pozycją w życiu monarchii oraz brytyjskiego społeczeństwa. Praktycznie każdy znajdzie tu coś dla siebie, począwszy od miłośników poezji, literatury, sztuki czy architektury, po historię, militaria, politykę i oczywiście religię.
Oprócz koronacji królewskich to także miejsce pochowków, nie tylko monarszych. Spoczywają tu wybitne osobistości, z różnych dziedzin życia, wśród których są między innymi Samuel Johnson, Karol Dickens, Rudyard Kipling, Karol Darwin, Issac Newton, Ernest Rutherford czy niedawno zmarły Stephen Hawking.
To także źródło fascynujących historii kobiet. Pochowano tu Elżbietę I, Krwawą Mary, a także Aphrę Behn, jedną z pierwszych przedstawicielek płci pięknej, która zarabiała na życie jako pisarka w połowie XVII wieku.
Katedrę charakteryzuje duża różnorodność.
– Bardzo duża, dlatego, mimo że pracuję tu już 10 lat, praktycznie codziennie odkrywam coś nowego. Moim ulubionym miejscem jest średniowieczna kapliczka St Faith’s Chapel, w której nic się nie zmieniło od czasów, kiedy ją zbudowano w XIII stuleciu. Nawet gdyby ktoś mi zawiązał oczy wiedziałabym gdzie jestem, ze względu na specyficzny zapach tam panujący. Lubię do niej przyjść i posiedzieć.
Co jeszcze warto zobaczyć, a niekoniecznie jest znane szerszej publiczności i eksponowane w przewodnikach?
– W samym sercu opactwa znajduje się najstarszy ogród w Anglii, założony przez benedyktynów 900 lat temu. Ciągle rosną tu te same zioła, które pielęgnowali zakonnicy. Miejsce jest otwarte trzy dni w tygodniu, stanowiąc prawdziwą oazę ciszy i spokoju.
Polecam też XIII-wieczny kapitularz w krużgankach, gdzie mnisi podczas codziennych spotkań czytali rozdziały z Biblii. Później, oprócz nich, pomieszczenie było wykorzystywane na zebrania przez polityków, co według legendy stało się zalążkiem obrad parlamentu. W kapitularzu do dziś można podziwiać oryginalne freski przedstawiające sceny z Pisma Świętego, a także bezcenne zdobienia podłogi.
W krużgankach natkniemy się jeszcze na inne wyjątkowe miejsce, jedno z najstarszych w całym kompleksie, wybudowane w XI wieku. To kaplica Pyx, pierwotnie służąca jako skarbiec, gdzie przechowywano stemple mennicze używane do wyrobu monet. Wykorzystywano do tego specjalne skrzynie, które ciągle się tu znajdują.
W 2018 roku królowa Elżbieta II uroczyście otworzyła Galerię Diamentowego Jubileuszu.
– To spektakularna przestrzeń, wypełniona różnymi eksponatami, opowiadającymi historię powiązań opactwa, Wielkiej Brytanii oraz rodziny monarszej. Można w niej podziwiać zapierające dech w piersiach widoki.
Z królową miałaś okazję spotkać się osobiście.
– Kilkakrotnie. Do moich obowiązków należy między innymi nadzorowanie i współplanowanie organizacji specjalnych ceremonii, co często wiąże się ze ścisłą współpracą z policją i Pałacem Buckingham. To bardzo ekscytujące dla nas wydarzenia, szczególnie kiedy są transmitowane na żywo w telewizji. W takich sytuacjach nie ma mowy o wpadkach – nawet zamykanie drzwi za rodziną królewską musi być dopracowane i zsynchronizowane.
Z sentymentem wspominam też całonocne czuwanie w stulecie rocznicy bitwy nad Sommą, jakie nadzorowałam. Byłam również jedną z pierwszych osób, które zostały poinformowane o tym, że ślub księcia Williama i Kate Middleton odbędzie się u nas. Zostałam poproszona o przyjście do pracy przed szóstą rano, a kiedy otwierałam drzwi do krużganków powitało mnie ciepłe „dzień dobry” ze strony młodej pary i opata. Wtedy już wiedziałam, że to początek procesu przygotowań do ceremonii zaślubin, w którym brałam czynny udział. Później, w ramach podziękowania, dostaliśmy kawałek ślubnego tortu w pięknie zdobionym książęcymi inicjałami pudełku. Do dziś pamiętam zapach tysiąca konwalii i drzew cytrusowych, który wypełniał kościół.
Widziałam również bukiety ślubne księżnych Kate i Meghan. Wiąże się to z tradycją zapoczątkowaną niemal 100 lat temu przez Królową Matkę, która w 1923 roku, po ślubie w opactwie, złożyła swój bukiet na Grobie Nieznanego Żołnierza. Ta tradycja jest kontynuowana przez książęce panny młode do dziś, a ich bukiety są z nami przez kilka dni po zamążpójściu.
Poza członkami rodziny królewskiej spotykałaś również innych znanych ludzi.
– Był wśród nich Ojciec Święty Benedykt XVI, który zaskoczył mnie uściskiem dłoni pod koniec pierwszej w historii wizyty papieskiej w opactwie w 2010 roku. Oprowadzałam też piosenkarza Davida Bowie z rodziną, który udawał, że moje żarty o Krwawej Mary pochowanej u nas bez tabasco są śmieszne.
Katedrę odwiedza wielu turystów.
– W skali roku to ponad 1,3 miliona osób. Co ciekawe, ostatnio najwięcej jest Chińczyków, ale gościmy przedstawicieli praktycznie wszystkich narodowości, także sporo Polaków. Największy ruch jest latem, jednak i poza tym okresem na brak pracy nie narzekamy.
Bywają nieprzyjemne sytuacje?
– Zdarzają się. Prowadziłam na przykład ewakuację zwiedzających podczas nagłej powodzi w opactwie. Byłam też odpowiedzialna za opiekę nad policjantami i ponad 500 pracownikami parlamentu, którzy schronili się u nas po ataku terrorystycznym na Moście Westminsterskim w 2017 roku, w którym zginęło 6 osób, a 49 zostało rannych.
Zamach miał swoje konsekwencje, gdyż w jego następstwie zaostrzono środki bezpieczeństwa. Wcześniej nie interesowaliśmy się osobami czekającymi na zwiedzanie katedry na zewnątrz, jednak tamto tragiczne wydarzenie sprawiło, że obecnie wszyscy chcący zobaczyć budynek w środku muszą znajdować się na jego terenie, a nie na chodnikach rozciągających się wokół.
Trzeba mieć świadomość, że opactwo, jako ważny zabytek będący na liście światowego dziedzictwa UNESCO, znajduje się w zainteresowaniu osób, które niekoniecznie przejawiają dobre zamiary, bądź mają zaburzenia umysłowe. Z tego powodu, podobnie jak pozostali nasi pracownicy, przeszłam szkolenie na ratownika pierwszej pomocy z zakresu zdrowia psychicznego. Prawdziwym wyzwaniem jest umiejętność zachowania balansu pomiędzy obowiązkiem opieki nad takimi ludźmi, a nienarażaniem siebie bądź innych na niebezpieczeństwo.
Szkolenie przydało się w praktyce?
– Na szczęście nie było jakichś drastycznych sytuacji, natomiast w ostatnich latach doszło do poważnych zmian w Kościele anglikańskim. Wiązały się one z decyzją o tym, że kobiety mogą otrzymywać święcenia kapłańskie, co nie wszystkim się podobało. Kiedy mieliśmy ordynację jednej z pierwszych pań biskupów pojawił się protestujący mężczyzna z banerami. Zgodnie z wartościami, jakim hołduje opactwo, pozwoliliśmy mu wejść i wyrazić swój sprzeciw. Usiadł na ławce, a ja tuż obok niego, gdyż miałam go pilnować. Nie był jednak agresywny i wszystko dobrze się skończyło.
Twój oficjalny tytuł to menedżer działu obsługi zwiedzających.
– Funkcja dość pojemna, gdyż poza obowiązkami, o których już wcześniej mówiłam, jestem osobą pierwszego kontaktu w przypadku wszelkich trudnych pytań i problemów oraz udzielaniu nagłej pomocy. Zajmuję się również bezpośrednim zarządzaniem pracownikami i wolontariuszami, w tym planowaniem budżetu oraz grafików, organizacją szkoleń, prowadzeniem postępowań dyscyplinarnych, rekrutacją.
Bywają nieprzewidziane sytuacje, jak chociażby ta podczas mszy upamiętniającej życie zmarłego w 2018 roku naukowca Stephena Hawkinga. W jej trakcie musiałam dyskretnie przemycić wodę dla aktora Benedicta Cumberbatcha, który dostał nagłego ataku kaszlu…
Róża Włodarczyk – pochodzi z Kałuszyna, ukończyła turystykę kulturową na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Od 2008 roku mieszka w Londynie, od 10 lat pracuje w Westminster Abbey – najpierw jako marshal, a obecnie menedżer działu obsługi zwiedzających. Jest jedyną kobietą, a równocześnie obcokrajowcem, piastującą tę funkcję.