Josselin to jedno z najpiękniejszych miasteczek Bretanii, wielokrotnie obdarzone tytułem „zakątka z charakterem” oraz „najpiękniej ukwieconego”. Wprawdzie o tej porze kwiatów brak, ale nie ma też tłumów turystów, przez które latem trzeba się przepychać wąskimi uliczkami miasta. Teraz najlepiej widać fantastycznie kolorowe, szachulcowe fasady średniowiecznych domów, a olbrzymi zamek na tle ciemnego nieba robi niesamowite wrażenie. Łatwiej też o miejsce w przytulnych restauracjach oraz na nielicznych parkingach. Josselin jest piękne w każdym świetle i o każdej porze roku. Charakter tego miejsca jest bowiem cudownie niezmienny i warty poznania.
Nasza Pani z Jeżyn
Granitowy zamek nad kanałem rzeki Oust powstał już w roku 1008. Była to doskonale umieszczona forteca pod każdym względem: militarnym i handlowym. Już bowiem od IX wieku do Josselin wędrowali pielgrzymi by odwiedzić cudowną figurkę Notre Dame du Roncier: Naszej Pani z… Jeżyn, bo właśnie w jeżynach, w roku 808, pewien rolnik znalazł tę niewielką rzeźbę. Gdy zaniósł ją do domu okazało się, że jego niewidząca od urodzenia córeczka odzyskała wzrok. Cud został potwierdzony, kaplica wybudowana a do Josselin zaczęli schodzić się liczni pielgrzymi. Oryginalna figurka została niestety spalona w czasie Rewolucji Francuskiej, ale możemy zobaczyć jej piękną kopię w Bazylice znajdującej się w centrum miasteczka. Raz do roku, ósmego września jest ona wyprowadzana w procesji, aż do brzegu rzeki Oust. To wielki dzień dla miasta, pełen odpustowych atrakcji. Fantastycznie zdobiona Bazylika powstała głównie w XV wieku, choć są części znacznie starsze: XI- XII wiek. Ma ona typowe dla Bretanii drewniane sklepienie, regionu bogatego w lasy. Witrażowe okna w większości ufundowane przez właścicieli tych ziem, ród Rohanów, podkreślają ich historię i władczą pozycję. W bocznej kaplicy Sainte Marguerite znajduje się wykonany z białego marmuru grobowiec. Tak jak i figurka został on prawie całkowiecie zniszczony przez zaciekłych rewolucjonistów i rzeźby, które widzimy pochodzą z XIX wieku. Zachowały się jednak pieski u stóp damy, które z bólu i rozpaczy przygryzają łapy… Co ciekawe nie znajdziemy tu żadnego herbu, ani informacji co do postaci kobiety. Lakoniczna inskrypcja mówi tylko, że jest tu pochowany Olivier de Clisson, wraz z żoną…a miał ich dwie. Stało się tak zapewne dlatego, by nie urazić żadnego z rodów, z którego pochodziły małżonki. Postać Oliviera jest absolutnie niezwykła a w jego losy aż trudno uwierzyć.
Historia zemsty
Olivier de Clisson (1336- 1407) był synem dowódcy walczącego z Anglikami po stronie francuskiego króla. W oblężeniu miasta Viennes jego ojciec został jeńcem, ale po opłaceniu niewielkiego okupu uwolniono go. Wzbudziło to podejrzenia Francuzów i po podpisaniu traktatu pokojowego Clisson senior został zaproszony do Paryża. Tam skrócono go o głowę i na domiar złego jego powieszone ciało wystawione zostało na widok publiczny. Był to szok dla pozostałych dowódców i rycerzy ponieważ nie udowodniono mu żadnej winy. Wdowa, Jeanne de Clisson, wpadła we wściekłość. Najpierw zaprzysięgła siedmioletniego Oliviera i jego młodszego brata do zemsty za ojca, a następnie postarała się o fundusze, najpierw by wynająć armię, która walczyła przeciwko francuskiemu królowi, potem uzbroiła kilka statków i zaczęła piracką wojnę. Niestety statki zatonęły a ona sama dryfowała z synami po morzu pięć dni, zanim ich uratowano. Młodszy brat zmarł z wycieńczenia, ale Olivier ocalał. Jeanne zabrała go do Anglii, gdzie przebywał 10 lat. Gdy młody de Clisson powrócił do Francji zmienił się król, który pośmiertnie rehabilitował honor jego ojca. I tu zaczyna się niezwykła i pełna przygód tego bretońskiego wojaka. Brał on udział w prawie wszystkich wojennych kampaniach toczących się we Francji. W wojnie o panowanie nad Bretanią stracił oko, ale wcale nie to umniejszyło jego zapału. Został mianowany najpierw ambasadorem Bretanii przez Anglików, a następnie gubernatorem tego okręgu przez Francuzów. Służył głównie swoim interesom i dzięki dwóm bardzo korzystnym ożenkom stał się krewnym najznamienitszych rodów.
Rzeźnik
W roku 1370 Oliver de Clisson został posiadaczem dóbr okręgu Josselin. Wtedy też zaczął budować swoje zamczysko, które miało aż osiem wież. Była to jego baza i siedziba rodowa. Zdążył się już ożenić z Catherine of Laval i z tego związku miał dwie córki. Dzięki temu był skoligacony z rodem królewskim Francji. Z Josselin wyruszał na kolejne wyprawy. Poprzedzała go zła sława okrutnika i przydomek „Rzeźnik”. Znany był bowiem z obcinania rąk i nóg wziętym w niewolę jeńcom: w ten sposób jego wrogowie nie mogli już z nim walczyć. Gdy został wdowcem ożenił się ponownie z 48-letnią bretońską arystokratką. Ten związek wprowadził go w kolejne kręgi możnowładców, tym razem Bretanii. Oliver był świetnym strategiem, ale niektóre jego pomysły były szczerze mówiąc szalone. Na przykład chciał dokonać inwazji Anglii tworząc coś w rodzaju pomostu z tysiąca trzystu statków chronionych przez 94 mocno uzbrojone okręty wojenne. Co ciekawe projekt ten prawie wykonano, niestety zła pogoda oraz sceptycyzm innych dowódców sprawiły, że w końcu inwazja nie doszła do skutku. Mimo tego był ulubionym „wujkiem- doradcą” 12-letniego króla Francji Karola VI. Oczywiście ta zażyłość nie była w smak innym bliskim królowi. Diuk Jan IV zorganizował aż dwa zamachy na życie Oliviera, z których cudem uszedł z życiem. Parlament zesłał go na wygnanie i nakazał odebranie miecza- symbolu władzy gubernatora Bretanii. Olivier odmówił i wkrótce zawarł przymierze z wrogim mu diukiem. Jako „gwarancję” dozgonnej przyjaźni zabrał na swój dwór jego dziesięcioletniego syna.
Multimilioner
Oliver de Clisson zmarł w Josselin w wieku 71 lat. Pozostawił po sobie niebotyczną fortunę. Jego roczne przychody wynosiły na dzisiejsze pieniądze…180 milionów Euro! Resztę majątku oceniono na sześć ton złota i 60 ton srebra. Ród Rohan, który zapoczątkował, stał się jednym z najmożniejszych we Francji. Gdy jednak Rohanowie przeszli na protestantyzm, zamek został skonfiskowany i sam kardynał Richelieu wyburzył cztery z ośmiu wież. Dziś wrócił do potomnych Oliviera, którzy otworzyli go dla zwiedzających. W zamkowych ogrodach kwitnie 40 gatunków róż, a dzieci mogą odwiedzić Muzeum Domków dla Lalek z 5000 tysiącami zabawek. Oprócz spaceru po średniowiecznych uliczkach miasta warto też przejść się wzdłuż kanału rzeki Oust. Ta trasa zaczyna się przy „miejskiej pralni”, zadaszenia gdzie niegdyś pracowały praczki z Josslin. Można tam wysłuchać ciekawej legendy o „szczekających” kobietach. Wokół miasta rozciągają się też piękne lasy, gdzie warto wybrać się na piknik lub wycieczkę. Josselin jest miejscem tak nietuzinkowym i ciekawym jak jego legendarny właściciel Olivier de Clisson: bretoński wojak, o życiu którego można by napisać niejedną powieść.
Tekst i zdjęcia: Anna Sanders