Agata, w Londynie od czternastu lat. Zajmuje się osobami starszymi i chorymi.
Obecnie jesteś na „wakacjach”, o ile można to tak nazwać…
Pracuję obecnie na zerogodzinowym kontrakcie. Moje wizyty u podopiecznych trwają czasem godzinę, kiedy indziej cały dzień albo całą noc. W jednym tygodniu pracuję sto godzin, w innym sześć. Teraz jestem na urlopie w Polsce (należy mi się pięć dni w roku). Granice zostały zamknięte dobę po moim przylocie. Miał ze mną przylecieć partner, ale został na lotnisku w Gatwick. Trzeba się było przepakować, moje rzeczy były w obu walizkach. To miała być pierwsza romantyczna podróż we dwoje do Polski. Nie mogliśmy się jej doczekać. Zapadła dramatyczna decyzja, że on zostaje w Londynie ze względu na sprawy osobiste, a ja lecę.
Kiedy planujesz wrócić do Anglii?
Na dzień dzisiejszy nie wiem, czy wrócę do Anglii. Przez następne dwa tygodnie będę obserwować sytuację. Jeśli będzie lawinowy wzrost zachorowań, to nie wrócę. Jestem we własnym domu, z córką. Mam tu przyjaciół. Mogę wyjść do ogródka, jak będzie trzeba, to posadzę własną pietruszkę. Banki oferują wakacje kredytowe na hipoteki, na pewno z tego skorzystam.
W momencie, gdy rząd wprowadził obowiązek odbycia kwarantanny, chciałam się dowiedzieć, czy mnie to obejmie i na jakiej zasadzie. Córka wydzwaniała w Polsce, ja z Gatwick, ale nie można się było kompletnie niczego dowiedzieć.
W Gdańsku na lotnisku powitali mnie kosmici, zmierzyli temperaturę. W taksówce i w hotelu wszyscy byli mili, nie przestraszyli się, że przyleciałam z Anglii.
Jak oceniasz aktualną politykę rządu brytyjskiego dotyczącą pandemii COVID-19?
Zastanawiam się, jak rząd rozwiąże problem samoizolacji 70-latków, szczególnie tych wymagających codziennej opieki, do której potrzeba armii ludzi. Mogę się zarazić, idąc ulicą do domu pacjenta. Czy ktoś będzie mnie codziennie testować na wirusa? Poza tym bulwersuje mnie decyzja rządu o wyrabianiu stadnej odporności, która ludzi starszych, schorowanych, będących na lekach immunosupresyjnych naraża na śmierć. Sytuacja w brytyjskiej służbie zdrowia to skandal! W tak bogatym kraju lekarze będą podejmować decyzje, kogo ratować, a kogo nie. Tak to wygląda w społeczeństwie klasowym.
Z podejściem polskiego rządu się zgadzam, ale wiem, że jest to decyzja polityczna. Polskie szpitale nie mają sprzętu. Ordynator zwraca się do ludzi z prośbą o zbiórkę termomentrów! Jestem w strachu, że tu zostałam. Kiedy zachoruję, tutaj też mogę nie dostać dobrej opieki.
Jesteś przygotowana na izolację?
Ta epidemia może potrwać rok. Jak mogłabym nie pracować przez rok? Mam skończone kursy life coachingu, pracuję dodatkowo jako terapeutka online, ale moim klientom skończą się pewnie pieniądze. Mnóstwo ludzi jest na zerowych kontraktach. Mam wykształcenie wyższe muzyczne, studiowałam też resocjalizację. Pracowałam przed wyjazdem w domu dziecka, jaka opiekunka, muzykoterapeutka.
Z drugiej strony – gdybym musiała odizolować się na rok, dam radę przeżyć. Trzeba być pozytywnym. Jestem wdzięczna wirusowi za czas z córką, którego nam od dawna brakowało.
Rozmawiała: Zuzanna Muszyńska