Kiedy to się zaczyna? Zapewne u różnych osób dzieje się to odmiennie. Czesław Miłosz w „Roku myśliwego” pisze, że jadąc metrem w Nowym Jorku zauważył młodą kobietę bacznie i uznaniem przyglądającą mu się. Uznał, że wciąż jest w obiegu. Najczęściej jednak osoby w starszym wieku są niezauważalne, wręcz niewidoczne.
Pamiętam dokładnie ten moment. Zauważyłam na wystawie w jednym ze sklepów na Oxford Street buty, które mi się spodobały. Weszłam do środka. Sprzedawca obsługiwał młodą dziewczynę. Poczekałam chwilę. Zwróciłam mu uwagę, że chcę przymierzyć buty i pokazałam mu, o które mi chodzi. Machnął tylko ręką, podając kolejną parę swojej klientce. Byłam dla niego niewidzialna. Po naleganiach z mojej strony wreszcie z miną męczennika podał mi pokazaną przeze mnie parę. Ja wyszłam ze sklepu z upragnionymi butami, a dziewczyna zrezygnowała z zakupów za to otrzymała kartkę z numerem telefonu sprzedawcy.
W ostatnich latach atmosfera w Wielkiej Brytanii zmieniła się na gorsze w odniesieniu do osób starszych,. Od czasu kryzysu finansowego emeryci byli jedyną grupą społeczną, której dochody realne wzrastały, co zostało uregulowane ustawowo. To emerytów stać na drogie wakacje, nawet na rejsy liniowcami. To oni są właścicielami domów, na które nie mogą sobie pozwolić ich dzieci, nie mówiąc już o wnukach. Starzy ludzie przyczynili się do cięć w wydatkach finansowych na różne ważne cele społeczne, bo przy pustej kasie państwowej nadal trzeba opłacać domy opieki, w których pracują głównie imigranci, lub zapewniać im pomoc w domu. Mają też inne przywileje: bezpłatne lekarstwa, badanie wzroku i co najważniejsze jeżdżą autobusami za darmo po całym kraju, a mieszkający w Londynie korzystają z bezpłatnych przejazdów metrem i pociągami (te ostatnie darmowe są po godz. 9.30 rano).
A później przyszło referendum brexitowe. Gdyby nie ci po sześćdziesiątce Wielka Brytania pozostałaby w Unii Europejskiej. Jeden z posłów Izby Gmin powiedział nawet, że należy referendum powtórzyć, bo ci którzy głosowali za Brexitem z racji wieku już odeszli na tamten świat. Nie przewidział jednego – do grupy najstarszych dołączyły nowe roczniki i być może zmieniły poglądy. Gdyby tylko młodzi poniżej 40 roku życia głosowali w ostatnich wyborach powszechnych, to premierem byłby Jeremy Corbyn i mielibyśmy początku socjalistycznej idylli. Uchronili nas przed tym starsi wyborcy mieszkający w północnych regionach Anglii, którzy do niedawna byli zwolennikami Partii Pracy. Lewicowe nastawienie młodych sprawia, że takie partie jak szkocka SNP opowiadają się za obniżeniem wieku wyborców. Szczęśliwie nie proponują, aby po przekroczeniu określonego wieku to prawo było odbierane. Na takie zresztą rozwiązanie nie zgodziliby się z pewnością zasiadający siwogłowi lordowie.
Głosy niechętne wobec ludzi w starszym wieku nasiliły się, gdy zaczął szaleć koronawirus. To przez tych starych zatrzymała się gospodarka, zagrożone zostało normalne funkcjonowanie służby zdrowia, bo to właśnie osoby powyżej 60-tki częściej ciężko chorują i umierają z powodu zarażenia się wirusem. Premier Boris Johnson powiedział zanim sam zaaresztował się w domu, że wiele rodzin musi liczyć się z wcześniejszym niż się spodziewali odejściem najbliższych. W poważnym, jakby się wydawało, dzienniku „Times” przeczytałam opinię, że politycy powinni oszacować co jest ważniejsze – dbanie o ludzi starszych, czy zapaść gospodarczą, a co za tym idzie, zubożenie znaczącej części społeczeństw co zbierać będzie śmiertelne żniwo. Autor tego tekstu Matthew Parris (rocznik 1949) przyznał, że sam jest w grupie starców, ale uważa, że „poświęcenie życia starszych choć może się wydawać drastyczne, to jest bardziej sprawiedliwe”. Nie dostrzegł tego, że koronawirus atakuje także młodszych i tych, którzy – jak niektórzy członkowie rządzącej w Wielkiej Brytanii ekipy – za młodych się uważają, często odnosząc się nonszalancko do zagrożenia epidemiologicznego.
Boris Johnson, choć daleko mu jeszcze do emerytury, przez większość firm byłby uznany z racji przekroczenia 50-tki za nieodpowiedniego do zatrudnienia, zapowiadał, że jednym z ważnych zadań rządu jest przezwyciężenie różnic dzielących społeczeństwo. Dotyczą szeregu sfer życia. O tych wynikających z wieku zdaje się nie myślał, a jeśli już, to zapowiadał dalsze koncesje dla najstarszych. „Nikt nie powinien sprzedawać domu, by zapewnić sobie opiekę na starość” – mówił przed ostatnimi wyborami powszechnymi. Wiedział co mówi: na Partię Konserwatywną głosowało 67% osób powyżej 70. roku życia.
Osoby w starszym wieku rzadko są bohaterami seriali telewizyjnych. Wyjątkami są „The Times Goes By”, które gościło na ekranach telewizyjnych przed laty, a ostatnio „The Last Tango in Halifax”. Nawet w serialach ciągnących się latami, jak „Coronation Street” czy „Eastenders” role osób starszych są marginesowe i nie zawsze są to sympatyczni bohaterowie. W telewizji starość jest na ogół niewidzialna.
Społeczeństwo brytyjskie starzeje się. Jedna na pięć osób mieszkających w Wielkiej Brytanii przekroczyła 60-tkę – jest ich 15 mln, a szacuje się, że w roku 2025 będzie 18,5 mln. Starzeje się przede wszystkim wieś, dokąd chętnie przenoszą się emeryci, zmęczeni tętniącym życiem wielkich metropolii. I jest to kolejna coraz widoczniejsza linia podziału. Ta coraz starsza, coraz liczniejsza grupa społeczeństwa nie powinna zostać niewidoczna, widziana tylko jako problem, a nie jako ważna siła społeczna. Ze względu na przymusową izolację najczęściej siedzą teraz w domu i nabierają sił. Spodziewam się, że nie trzeba będzie długo czekać, aż da o sobie znać.
Julita Kin