Ksiądz Bartosz Rajewski, w Londynie od 2012 roku. Proboszcz polskiej parafii pw. Św. Wojciecha na South Kensington (Little Brompton Oratory).
Gdzie ksiądz obecnie przebywa?
Aktualnie przebywam w domu, w ramach częściowej samoizolacji. Mam to szczęście, że jest u mnie moja mama. To dla mnie ogromne wsparcie w tym trudnym czasie.
Jakie obowiązki wykonuje ksiądz obecnie, a co stało się niemomożliwe z powodu pandemii?
Oprócz posługi duszpasterskiej, która w tym czasie została znacząco ograniczona, pracuję jako prawnik w Biurze Spraw Małżeńskich Polskiej Misji Katolickiej. Ta druga część moich zadań jest aktualnie zawieszona. Nie chodzę zatem do biura. Natomiast staram się duszpastersko wspierać moich parafian. Pozostaję do ich dyspozycji. Każdy może do mnie zadzwonić lub napisać. Wiele osób potrzebuje dzisiaj takiego kontaktu. Mam też więcej czasu na modlitwę. Codzienna Msza św. czy adoracja w intencji tych, do których Bóg mnie posłał, to norma. Staram się też nieść nadzieję i pociechę, których tak bardzo dzisiaj brakuje. Dlatego nie odmawiam mediom, które proszą bym się wypowiedział, najczęściej w formie felietonu, na temat życia i posługi w czasie epidemii. Pisanie pochłania dużo czasu, ale traktuję je jako swoistą misję ewangelizacyjną. Kilka dni temu zadzwoniła do mnie przełożona Sióstr Misjonarek Miłości z nietypową prośbą: „Straciłyśmy niemal wszystkich wolontariuszy. Potrzebujemy pomocy w robieniu zakupów, przygotowywaniu posiłków i ich wydawaniu w naszej jadłodajni. Pomoże nam ksiądz?” – zapytała. Zgodziłem się bez okazywania wahania, choć wahałem się bardzo. I tak trzy lub cztery dni w tygodniu pomagam siostrom w przygotowaniu i wydaniu ponad stu obiadów dla osób w kryzysie bezdomności.
Czyli pozostaje ksiądz bardzo aktywny, mimo że kościoły zamknięto jakiś czas temu.
Zanim jeszcze pojawiły się wytyczne rządowe, wprowadzono Msze św. bez udziału wiernych. Kilka dni później wprowadzono całkowity nakaz zamknięcia świątyń. Z pewnością nie jest to dla nas łatwe. Przejmujące słowa skierował w specjalnym liście adresowanym do księży Prymas Anglii. Napisał: „Kraje mi się serce na myśl, że katolicy w tym kraju są obecnie pozbawieni ukojenia, które niesie ze sobą osobiste uczestnictwo we Mszy św., i że ten stan potrwa jeszcze jakiś czas”. Skutki pandemii są dla naszych parafii bardzo dotkliwe. Jak wspomniałem, niemal całkowicie została ograniczona nasza posługa duszpasterska.
A co ksiądz sądzi o metodach rządu brytyjskiego walki z koronowirusem?
Nie czuję się upoważniony do oceny działań rządu. Początkowo byłem jednak zaniepokojony faktem, że w wielu krajach wprowadzane są drastyczne działania profilaktyczne, a w UK panuje przyzwolenie na szerzenie się epidemii, choroby nią spowodowane i śmierć wielu osób w ramach tworzenia tzw. „odporności stadnej”. Teraz, gdy zostały wprowadzone zaostrzenia na wzór innych państwa, czuję się bezpiecznie.
Kiedy, zdaniem księdza, będzie znów jak dawniej?
Pewnie za kilka lat, gdy uporamy się ze skutkami epidemii, które jeszcze długo będą odczuwalne w bardzo wielu obszarach naszego życia.
Ks. Bartosz Rajewski
www.parafia-kensington.uk
Rozmawiała:
Zuzanna Muszyńska