Rok 1969 zapisał się niedobrze w historii polskiej literatury, zwłaszcza tej tworzonej poza Polską. W tym jednym roku zmarli: Kazimierz Wierzyński (16 lutego), Marek Hłasko (14 czerwca), Witold Gombrowicz (25 lipca) i Jerzy Stempowski (4 października). Ich twórczość jest nieporównywalna. Mieszkali w różnych krajach. Każdy z nich tworzył w innym obszarze literatury. Poza Markiem Hłasko, który wyemigrował z PRL, najmłodszym z tego grona, pozostali znaleźli się poza Polską w wyniku wojny.
Każdy z tej czwórki zasłużył na specjalne rocznicowe upamiętnienie, a szczególnie na konferencję naukową analizującą ich twórczość. Tak się jednak nie stało. Rocznicę śmierci Marka Hłaski uczczono wyświetleniem w warszawskim kinie Iluzjon filmu „Ósmy dzień tygodnia”, koncertem utworów Krzysztofa Komedy, a w bibliotece w Radomsku urządzona została poświęcona mu wystawa. O Witoldzie Gombrowiczu pamiętało Polskie Radio – na stronie internetowej Gombrowicz.polskieradio.pl można usłyszeć głos pisarza, obejrzeć wywiad z Ritą Gombrowicz, posłuchać czytanych przez aktorów fragmentów „Dziennika” i „Ferdydurke”, a także opinii o nim. We Wsoli, gdzie w pałacu Gombrowiczów znajduje się muzeum poświęcone pisarzowi, które zorganizowało szereg imprez m.in. koncerty, festiwal literacki, Kongres Tłumaczy Gombrowicza, a we Francji Andrzej Seweryn zaprezentował monodram oparty na „Dzienniku”. O Jerzym Stempowskim, wykładowcy przedwojennego PIST-u pamiętała Akademia Teatralna w Warszawie – wydział Wiedzy o Teatrze zorganizował cykl wykładów jemu poświęcony; pamiętało o nim także muzeum w Rappersvillu.
Tylko Kazimierz Wierzyński doczekał się konferencji naukowej, a nawet dwóch. Jedna z nich odbyła się w Londynie, gdzie poeta spędził ostatnie lata życia. A stało się to dzięki inicjatywie profesor Beaty Dorosz, literaturoznawczyni, specjalizującej się przede wszystkim w twórczości Jana Lechonia. A skoro Lechoń, to oczywiście i Wierzyński, a skoro oni dwaj, to Skamandryci. Beata Dorosz jest autorką i redaktorką książek, obok wielu innych, im właśnie poświęconych. Niedawno ukazały się w jej opracowaniu „Listy. Jan Lechoń, Kazimierz Wierzyński 1941-1956”. Sam zapał Beaty Dorosz zapewne nie doprowadziłby do zorganizowania konferencji, gdyby nie entuzjazm profesor Haliny Taborskiej. W rezultacie ta międzynarodowa konferencja, wspólne dzieło warszawskiego Instytutu Badań Literackich PAN i Instytutu Kultury Europejskiej londyńskiego PUNO odbyła się 16 lutego 2019 w POSKu. Złożyło się na nią 15 referatów, a konferencji towarzyszyła wystawa „Archiwum Kazimierza Wierzyńskiego” zorganizowana w Bibliotece Polskiej oraz recital poetycko-muzyczny „Wejdź w mój sen” w reżyserii Heleny Kaut-Howson. Rzadko zdarzają się, przynajmniej w ostatnich latach, wydarzenia tej rangi goszczące w ośrodku mającym w nazwie słowo „Kulturalny”.
W ostatnich tygodniach wydana została książka zatytułowana, podobnie jak i konferencja: „Chcę wrócić, jak emigrant, z podróży dalekiej / Z papieru, z martwych liter, żywy, do twych rąk… Życie i twórczość Kazimierza Wierzyńskiego”. Składają się na nią teksty naukowców, którzy wzięli udział w wydarzeniu. Nie piszę, że są to konferencyjne referaty, bo autorzy wyraźnie rozszerzyli swoje wystąpienia. W rezultacie książka liczy 400 stron. Układ jest też inny niż samej konferencji, która składała się z czterech części. Książka podzielona jest na trzy. Nie są one wyróżnione tytułami, ale – jak wyjaśnia we wstępie autorka opracowania – co nie powinno być zaskoczeniem – Beata Dorosz, część I „zawiera teksty interpretacyjne na temat twórczości Kazimierza Wierzyńskiego; w cz. II znalazły się teksty odnoszące się do różnych aspektów biografii Poety; na cz. III składają się teksty o charakterze dokumentacyjnym, dotyczące wybranych zagadnień bibliograficznych, edytorskich i archiwalnych”.
Książka zasługuje na wnikliwą recenzję. Do takiej nie roszczą sobie pretensji moje rozważania felietonistki. Tylko kilka uwag, które nasunęły mi się w trakcie czytania. Książka jest niesłychanie starannie opracowana, jak wszystkie pozycje sygnowane przez Beatę Dorosz. Nie oznacza to jednak, że nie ma pewnych braków. Wiem, że czytać ją będą przede wszystkim osoby zajmujące się zawodowo literaturą polską. Otóż dla mnie, laika w tej dziedzinie, zabrakło kalendarium życia Kazimierza Wierzyńskiego, a zostało ono opracowane i znalazło się w wydanym w 2001 tomie „Wspomnienia o Kazimierzu Wierzyńskim”. Zabrakło mi też spisu wszystkich wydanych przez Wierzyńskiego tomów poezji i prozy. Oczywiście, we współczesnej dobie wszystko to można znaleźć w internecie, ale jednak. No i zmieniłabym układ, zaczynając od wątków biograficznych, a interpretację utworów dając w drugiej kolejności.
Obecną redakcję „Tygodnia Polskiego” zapewne ucieszy fakt, że „Tydzień Polski” jest wymieniany kilkanaście razy (utwory poety oraz wspomnienia o nim), a o istniejącym już tylko w pamięci coraz mniejszego gronu czytelników „Dziennika Polskiego” (o redakcji już nie mówiąc) wspomniano nawet więcej razy; głównie czyni to Jolanta Chwastyk-Kowalczyk, znakomita znawczyni wydawnictw emigracyjnych.
I jeszcze jedno: wspomniałam, że Kazimierzowi Wierzyńskiemu poświęcono dwie konferencje naukowe. Otóż był on bohaterem warszawskiego dorocznego spotkania twórców polskich i ukraińskich „Dialog dwóch kultur”, które odbyło się we wrześniu 2019. Nie mogło na nim zabraknąć prof. Beaty Dorosz.
Na koniec pytanie natury bardziej ogólnej: czy twórczość Kazimierza Wierzyńskiego powróciła do polskich odbiorców, czy nadal pozostała jedynie sferą zainteresowań specjalistów?
Katarzyna Bzowska