05 czerwca 2020, 15:41
Zamieszki w raju

DOKĄD? KTÓRĘDY? PO CO?
Człowiek i Czas dalej siedzą w odosobnieniu i izolacji, i zwyczajnie popijają słodką herbatę, otworzyli drzwi domu i patrzą bez nadwyrężania oczu w przestrzeń bliską i daleką. Pozorna idylla bycia razem w ciszy, spokoju i harmonii, zaczęła się z wolna zmieniać w swoje przeciwieństwo. Człowiek źle sypiał, nawiedzały go lęki i niepokoje, które z cichego niezadowolenia przekształcały się w mrukliwą złość. Człowiek rozpoczął jawną krucjatę przeciwko Czasowi, a do towarzystwa postawił na stół litrową butelkę aqua vity. Im szybciej podnosił do ust beczkowate kieliszki złotawego napoju, tym bardziej rosła jego odwaga. Tyrady słowne stawały się długie jak kwestie aktorskie i mierzone w cel jak kule armatnie.

– Nie mam z ciebie żadnego pożytku – Człowiek zwrócił się zaczepnie do Czasu. – Złotouści głoszą, że istota człowieka tkwi poza czasem i nasza podróż życia ani się nie zaczyna, ani nie kończy w świecie fizycznym. Twoje uzurpowanie władzy nad nami wygląda mi na zwyczajną tyranię i wszechwładztwo. I tu Człowiek rzucił swój zegarek na ziemię i zgniótł go butem. – Odtąd ja będę odmierzał czas!

– Jesteś istną udręką dla człowieka, nie pozwalasz mu podróżować w przeszłość, nic nigdy nie staje się wcześniej, niż było, nie możemy poruszać się szybciej w przyszłość niż twoja ustalona maksymalna prędkość, i nigdy nie nauczyłeś nas jak pływać pod prąd twojej urojonej rzeki czasu! Chcemy się przed tobą obronić, uniezależnić, ale nie możemy. I tak „z czasem” ulegamy twojemu niszczącemu działaniu. Wszyscy.

– Napij się ze mną, to może zapomnisz, że masz nas trzymać w ryzach między tym, czego już nie ma, a tym, co się jeszcze nie stało! Dlaczego nie zachachmęcisz coś w rachunkach tego świata, nie pomieszasz metryk, gdzieś wieku ujmiesz, gdzieś dodasz, to co na początku, wstawisz na koniec? Czy nie możesz nam pomoc, byśmy jakimś kuglarskim wybrykiem mogli się wykpić z tyranii statystyk?

Mocno się zataczając, człowiek zdążył jeszcze wykrzyczeć:

– Od dzisiaj nie będę się bawił wypełnianiem czasu, będę czas zabijał! – i jak stal, tak padł na podłogę, a pusta butelka aqua vity potoczyła się wolno w stronę drzwi.

Czas otworzył Wielką Księgę na stronach nieskąpanych w słońcu i zaczął czytać. Dwóch Aniołów podróżowało po Ziemi, przyglądając się obyczajom ludzi i podążając nie zawsze jasnymi ścieżkami ich losów. Pewnego wieczoru, zmęczeni długą drogą, zatrzymali się w wielkim domu bogatej rodziny i już się radowali na myśl o czystym puchowym łóżku i cieplej kolacji. Ale gościnność bogaczy przeszła ich wyobrażenia, odmówiono im pokoju dla gości na poddaszu, a w zamian służba wskazała im miejsce w piwnicy. Aniołowie ze smutkiem zrobili posłanie na zimnej kamienistej podłodze i szykowali się do snu. Starszy Anioł obrzucił spojrzeniem piwniczną celę i zobaczył dziurę w ścianie z czerwonych cegieł, wstał i po jakimś czasie ją zreperował. Kiedy młodszy Anioł spytał, dlaczego to zrobił, tamten odpowiedział:

– Nie zawsze wszystko jest takie, jakim wydaje się być.

Następnego dnia noc zastała ich w domu biednego chłopa i jego żony. Staruszkowie byli bardzo szczęśliwi z wizyty przybyszów i potraktowali gości „po królewsku”, podzielili się z nimi wszystkim, co mieli do jedzenia, choć nie było tego dużo. Opowiadali im historie trudnego, acz kolorowego życia na wsi, sąsiedzkich sporów, wesel i żniw. Oddali im również swoje łóżko, żeby Aniołowie wypoczęli i wygodnie wyspali się przed podróżą. Kiedy tylko słońce wzeszło następnego poranka, Aniołowie usłyszeli płacz i lament. Jedyna krowa, która dostarczała gospodarzom mleka, z którego się utrzymywali, leżała nieżywa w polu. Młodszy Anioł bardzo się zasmucił i z wyrzutem spytał starszego Anioła:

– Jak mogłeś na to pozwolić? Bogata rodzina miała wszystkiego w bród, potraktowali nas pogardliwie, a ty jeszcze w nagrodę naprawiłeś im ścianę! Biedni staruszkowie mieli tak niedużo, że wszystkim się z nami podzielili, oddali nam swoją sypialnię, a ty pozwoliłeś, żeby los odebrał im ich jedyną żywicielkę! Nie chcę być więcej Aniołem, kiedy widzę taką niesprawiedliwość!

– Nie wszystko jest takie, jakim wydaje się być – odpowiedział łagodnie, jakby pocieszająco starszy Anioł.

Kiedy spaliśmy w piwnicy bogaczy, odkryłem złoto schowane w dziurze ceglanej ściany. Ponieważ właściciel był chciwy i niegościnny, i nawet nie poczęstował nas gorącą kolacją, zamurowałem dziurę w ścianie, żeby nigdy złota nie znalazł. A ostatniej nocy, kiedy spaliśmy w łóżku biednego chłopa, Anioł Śmierci przyszedł po jego żonę. Zamiast żony, dałem mu w zamian krowę.

Czas spojrzał na Człowieka, który leżał na podłodze z pustą butelką aqua vity, przykrył go troskliwie kocem i zadumał się. Człowiek wyraźnie zagubił się w czasie i jego przemijaniu. Zapomniał, jak intuicyjnie odbierać i oceniać świat, co jest dobrem, co złem, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Są różne odmiany tego samego czasu i różne jego przejawy. A teraz nadszedł czas widzenia świata takim, jakim w istocie jest, nawet jeśli potrzebna jest pomoc botanicznej aqua vity, by nie liczyć swoich dni, ale nimi żyć.

Grażyna Wasiak-Maxwell

Przeczytaj też

Udostępnij

About Author

admin

komentarze (0)

_