Michał Olizar znany jest z racji pracy wolontaryjnej dla londyńskiego Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego – od lat oprowadza gości wizytujących tę placówkę, poza tym pełni tam funkcję wiceprezesa.
Michał Olizar na pomoście przy The Serpentine…
Ale niektórym czytelnikom naszej gazety zapewne utkwiła w pamięci inna pasja pana Michała, czyli pływanie pod gołym niebem w The Serpentine w Hyde Parku. Przypominamy o tym raz na rok, zwykle w noworocznym numerze podziwiając uwiecznionych na zdjęciach uczestników zimowych zawodów pływackich o Puchar Piotrusia Pana. A że od 50 lat wśród miłośników kąpieli w lodowatej wodzie jest Michał Olizar, więc jest okazja, by zaprezentować PT Czytelnikom naszego „morsa” tylko w kąpielówkach, a jednocześnie dodać, że w niedalekiej przeszłości w Serpentynie zażywał kąpieli rtm. Wacław Milewski z Instytutu, red. Karol Zbyszewski z „Dziennika”. Przypomnieć, że polskie barwy w Serpentynie reprezentował Stanisław Żołądź (od 1947 roku), a potem jeszcze Czesław Kozłowski, który był przedwojennym mistrzem Polski i olimpijczyk, a w 1989 roku pobił rekord Wielkiej Brytanii na sto metrów dla weteranów!
O tym zawsze mówi z pasją Michał Olizar, kiedykolwiek przyjdzie rozmawiać o Serpentine Swimming Club, a wiedzieć trzeba, że pan Michał jest w klubie archiwistą, choć ma za sobą także trzyletni okres prezesowania:
– Trzy lata to dość, taką mamy regułę, bo jeśli ktoś zasiedzi się dłużej, to istnieje niebezpieczeństwo, że uzna się za niezastąpionego, będzie się na uwagi obrażał albo innych oskarżał o próby wyekspediowania… – uśmiecha się rozmówca „Tygodnia”. – Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych wypełniłem swą prezesowską powinność w klubie, teraz mogę pasjonować się jego historią, archiwami i najważniejsze… pływaniem – z humorem dopowiada Olizar.
Ostatnie miesiące nie sprzyjały jednak oddawaniu się tym pasjom, a to za sprawą ograniczeń wywołanych pandemią. Jednak w końcu maja zelżały restrykcje i wszyscy m.in. mogli korzystać z miejskich parków, a co za tym idzie, korzystać z kąpieli w The Serpentine (oczywiście po uiszczeniu składki).
– Za moich czasów ułożyła się liczba członków naszego klubu na jakieś dwieście i tak jest właściwie przez dziesiątki lat – mówi Olizar.
– To tak jak Ognisko Polskie – dopowiadam.
– Ale w ostatnich tygodniach się nam pozmieniało! – wykrzykuje pan Michał – Jak wpuszczono ludzi do parków, to się przez internet zapisali nowi do klubu, zapłacili roczną składkę 20 funtów i przyszli się wykąpać. Teraz mamy ponad tysiąc…
– Skąd ja to znam.
– I kłopoty, bo takie tłumy się pojawiły… ludzie nie respektują zasad klubowych, a przecież obowiązuje etykieta… Trzeba było kąpielisko zamknąć znowu. Ale koniec końców przyznać trzeba, że spotkało ich rozczarowanie. Pewno za rok wszyscy nowi już nie zapłacą składki i z członkostwa w klubie zrezygnują.
– Skąd ja to znam…
Odskocznią od kłopotów współczesności klubu jest jego historia i archiwa. Właśnie tych dniach Michał Olizar służył pomocą dziennikarce, którą zainteresowała postać Kathleen Murphy – pierwszej kobiety zażywającej kąpieli w wodach Serpentine Lido (w tym samym czasie co mężczyźni!), co miało miejsce dokładnie 90 lat temu, 16 czerwca 1930 roku.
Jak już pisaliśmy, sam klub istnieje od 1864 roku i jest najdłużej działającym klubem tego typu w Wielkiej Brytanii.
Regulamin Serpentine Lido od początku istnienia kąpieliska pozwalał na korzystanie z akwenu we wczesnych godzinach porannych …by nie gorszyć spacerowiczów. By ukrócić „przebieranie w krzakach” w 1930 roku u brzegu Serpentyny stanął Lido Pavilion. Budynek kąpieliskowy i przebieralnia dla korzystających z wypoczynku nad wodą był przede wszystkim znakiem czasów. George Lansbury, minister pracy w latach 1929-35, przywiązywał szczególnie dużą wagę do poprawy warunków zaplecza rekreacyjnego i to on zaapelował o fundusze dla Serpentyny. W czasach recesji było to duże wydarzenie i spotkało się z dużym uznaniem londyńczyków. Od tego czasu klubem w Hyde Parku nie targały już obyczajowe wstrząsy.
Cóż my wiemy o ówczesnych wstrząsach obyczajowych … Trudno to sobie dziś wyobrazić, ale do 15 czerwca 1930 r. regulamin zabraniał korzystania z akwenu pływackiego mężczyznom i kobietom w tym samym czasie. Dopiero dziewięćdziesiąt lat temu normą stały się „mieszane sesje pływania” w The Serpentine.
W archiwach klubu pieczołowicie prowadzonych przez Michała Olizara znajdują się wycinki z gazet i fotografie, które dają temu wyraz – wyobraźcie sobie Państwo dziesięciotysięczny (!) tłum widzów zgromadzony wokół kąpieliska w Hyde Parku, aby oglądać pływaków a wśród nich 21-letnią Kathleen Murphy… Doniesienia prasowe mówiły o jej „płonącym czerwonym kostiumie kąpielowym”. Ekscytacje dziennikarskie i tłumy gawiedzi towarzyszyły drugiej kobiecie, która weszła do wody, a była nią panna C. Garner z Kennington. Czytamy: „idąc za panną Garner, tłumy kąpiących się piękności, ubrane we wszystkie kolory tęczy, zanurzały i wynurzały się z wody z przeraźliwymi okrzykami radości. Tłum wiwatował głośno, gdy w wodzie pojawiły się żółte, zielone i różowe kostiumy. Kobiety grały w polo, baraszkowały w wodzie i pływały na wyścigi. Za nimi podążały dziesiątki mężczyzn, a pół godziny po wejściu pierwszej kąpiącej się osoby w wodzie było co najmniej sto mężczyzn i kobiet. Pływacy byli prawie całkowicie otoczeni przez dziesiątki łodzi pełnych widzów, którzy z bliska chcieli zobaczyć to nowe oblicze Lido…”
Michał Olizar (club historian and archivist) ciekawy był losów odważnej dziennikarki Kathleen Murphy i pięć lat temu nawiązał korespondencję z wnukiem Kathleen w Republice Południowej Afryki. Okazało się, że Kathleen wyszła za mąż jeszcze przed II wojną światową, w 1946 r. wraz z mężem wyemigrowała do RPA. Zmarła w Kapsztadzie w czerwcu 1979 r.
Już nie z archiwów klubowych Michała Olizara, ale z naszych „dziennikowych” pochodzi notatka sporządzona latem 1953 roku mówiąca, że Ryszard Ościsławski lat 31, pomocnik kucharza zam. przy Great Peter St., Westminster, pływał w Serpentynie w parku Kensington ubrany w spodnie i koszule.
I pomyśleć, że dziewięćdziesiąt lat temu sensację wzbudziła rozebrana do stroju kąpielowego kobieta. Mężczyzna wzbudził sensację dopiero, gdy pływał w ubraniu.
Jarosław Koźmiński