Dla muzułmanów nie ma dnia odpoczynku, odpowiednika chrześcijańskiej niedzieli czy żydowskiego szabasu. Wielkie religijne święta są okazją jedynie do skrócenia dnia pracy. Gorliwy wyznawca islamu tak naprawdę nie potrzebuje specjalnego dnia modlitwy, bo robi to pięć razy dziennie: o świcie, w południe, po południu przy zachodzie słońca i o zmroku. Na specjalnym dywaniku, gdzieś w spokojnym miejscu bije pokłony w kierunku Mekki i recytuje wersy Koranu. Piątek jest jednak dniem szczególnym. Wtedy, raz w tygodniu o poranku, wyznawcy Mahometa wybierają się do meczetu. Tam spotykają się na wspólnej modlitwie i wysłuchują kazania wygłaszanego przez imama.
Błękitny Meczet
Imam to nie odpowiednik księdza czy pastora, może być to osoba świecka, przywódca polityczny lub religijny. W meczecie zajmuje kazalnicę, czyli minbar. To wysoki, wąski podest, do którego prowadzą schodki. Znajduje się on obok wnęki zwanej mihrab, która wyznacza kierunek Mekki. Wierni są zwróceni w stronę mihrabu, podczas wspólnej modlitwy i słuchania kazania. W znakomitej większości meczetów przestrzeń jest niby otwarta, a jednak podzielona. Balkony, kąty i poślednie miejsca są przeznaczone dla kobiet, są one wyraźnie oznaczone. Kobiety w islamie modlą się inaczej i przyjmują inną pozycję niż mężczyźni, a ich obecność w meczecie nie jest wymagana… ktoś musi przecież zająć się rodzinnym biznesem, dziećmi i pracami w gospodarstwie. Ich duchowy rozwój nie ma w zasadzie żadnego znaczenia, poza tym, by przestrzegały przepisanych im reguł. Wchodząc do meczetu, obowiązkowo zdejmujemy buty i zwykle zostawiamy je na półce przy wejściu. Czasem jednak możemy dostać foliowy worek i nosić obuwie ze sobą. Tak bywa w Stambule, gdzie w słynnych meczetach znajduje się wielu turystów. Te największe, najpiękniejsze wyłożone są puchatymi, pięknymi dywanami. Można sobie na takiej podłodze przysiąść, a nawet się położyć. Oczywiście od kobiet wymaga się, by zakryły włosy, ramiona, nogi… do tego są wypożyczane bezpłatnie odpowiednie szaty. Najsłynniejszy stambulski meczet to Sultanahmet, czyli meczet sułtana Ahmeta. Znajduje się on w bliskim sąsiedztwie Hagia Sofia, bizantyjskiej katedry Konstantynopolu, czyli Stambułu przed podbiciem tego miasta przez muzułmanów. Sultanahmet miał przyćmić ten niezwykły, chrześcijański kościół, nieudolnie przerobiony na meczet poprzez dobudowanie czterech minaretów. Władca Ahmet miał dziewiętnaście lat, kiedy rozpoczął budowę meczetu (1609). Musiał wcześniej prowadzić bardzo bujne życie, bowiem świątynia miała być przebłaganiem za jego grzechy. Sułtan sam pracował przy budowie „aż do zmęczenia”. Wnętrze świątyni miało być urządzone jedynie najlepszymi materiałami, najpiękniejszymi wzorami. Wszyscy garncarze w Izmiku, mieście specjalizującym się w wytwarzaniu ceramiki, pracowali nad ręcznie malowanymi kafelkami dla nowego meczetu. Zrobili ich w sumie ponad 21 tysięcy i pokryli wzorami w odcieniach turkusu i błękitu. To dlatego meczet Ahmeta zwany jest też „Meczetem Błękitnym”.
Sześć minaretów
Do każdego meczetu zwykle przylega dziedziniec, przy którym mieszczą się inne budynki. Znajduje się tam szkoła koraniczna, czyli medresa, sklepiki, jadłodajnia dla ubogich, szpitale czasem mauzolea z prostymi grobowcami. Dawniej było też wiele zajazdów zwanych karawanseraj, dla podróżujących karawan. Niezwykle ważną częścią meczetu jest umywalnia, bowiem każdy wierny przed wejściem musi dokonać rytualnego obmycia. Czasami jest to piękna fontanna na środku dziedzińca, czasem zwykły zlew w ścianie. Zwiedzający nie mają tego obowiązku, jednak powinni unikać piątkowych poranków, podczas których odbywa się zbiorowe recytowanie wersów koranu, czyli modlitwa oraz kazanie. Dziedziniec Błękitnego Meczetu to przepiękna konstrukcja czworoboczna z arkadami opartymi na delikatnych, smukłych kolumnach. Co ciekawe u jego wejścia znajdują się dwa minarety. Minaret to obowiązkowa część meczetu. Jest to wieża, z balkonikiem, z którego wzywa wiernych do modlitwy muezzin: prócz bycia mężczyzną z dobrym i silnym głosem nie trzeba do tego zajęcia żadnych innych kwalifikacji. Spacerując po Stambule, można się czasem wystraszyć wezwania: „Allah akbar”, czyli „Allah jest wielki” wywrzaskiwanego przez głośniki umieszczone na licznych minaretach. Przy „Błękitnym Meczecie” jest tych wieżyczek aż sześć. Po zakończeniu budowy wywołało to dużą konsternację, bowiem tylko w jednym z najświętszych meczetów al-Haram było ich aż tyle. Szybko jednak uporano się z tym problemem, dobudowując siódmy minaret do al-Haram.
Fundatorki
Najpiękniejsze i najstarsze ze stambulskich meczetów były zaprojektowane przez Sinana Architekta (1488- 1588). Został on mianowany nadwornym architektem sułtana z tytułem „aga” w wieku 50 lat. Pozostał na tym stanowisku kolejnych lat 50. Projektował on głównie fortyfikacje, później meczety i szkoły. To jedne z najciekawszych budynków z okresu dynastii Ottomanów. Wiele z nich było też fundowanych przez kobiety: córki i matki sułtanów. Meczet Mihrimah jest jednym z nich. Powstał on dzięki córce Sulejmana Wspaniałego. Zbudowano go w zaledwie trzy lata i co ciekawe na swoim dziedzińcu zawierał on także coś w rodzaju przedszkola czy sali zabaw oraz łaźnie, dla mężczyzn i kobiet. Jest to meczet pełen światła i delikatnych, kwiatowych wzorów. Czerwony dywan jest jednak chyba jego główną ozdobą. Puszysty, głęboki wręcz zaprasza do ułożenia się wygodnie i wpatrywania w szerokie żyrandole, w marmurowy mimbar, przy którym zwykle klęczy lub leży jakaś zawoalowana postać w czerni; zapewne wdowy pogrążone w żałobie. Inny zupełnie jest meczet przy pałacu Dolmabahce. Zbudowała go Valide (czyli matka sułtana) Bezmi Alem. Ponieważ zmarła w trakcie jego konstrukcji, dokończył go jej syn Abdulmecid w roku 1855. Jest to niezwykła i niespotykana mieszanka stylów rokoka, baroku i empire. W środku znajdziemy wiele ozdób w stylu europejskim łącznie ze złoceniami i malowidłami. Wpasowuje się on w pobliski pałac Dolmabahce zbudowany mniej więcej w tym samym okresie. Meczety są zwykle zdobione kaligrafią (wersety koranu) lub też wzorami geometrycznymi, lub kwiatowymi. Prorok Mahomet uznał bowiem, że Allah nie lubi mieć konkurencji w tworzeniu, nawet jeśli są to tylko wizerunki ludzi i zwierząt. Obecnie Turcja powraca do okresu, gdy państwo było związane z religią. W Stambule powstają nowe, gigantyczne meczety, kobiety coraz częściej czują się zobowiązane, by zakrywać włosy. Gdy chodzimy ulicami miasta, możemy się czasem przestraszyć gromkich okrzyków „Allah akbar” („Bóg jest wielki”) pochodzących z trzeszczących głośników nastawionych na pełną głośność. Stambuł pomału zatraca swoją świeckość, mieszkańcy nie mogą puszczać mimo uszu tych nieustannych wezwań. Minarety z ich ciągłą i hałaśliwą, modlitewną propagandą coraz bardziej tworzą panoramę miasta, które niegdyś słynęło z tolerancji.
Tekst i zdjęcia: Anna Sanders