Miasto bez pieniędzy, pensji, opłat za wodę i prąd. Kino, teatr, koncerty za darmo. Nie ma religii, obowiązku szkolnego i marek niszczących środowisko. Jest za to duchowa edukacja, poszukiwania, darmowe lunche i masaże. Na skrawku indyjskiej pustyni ludzie z całego świata zgromadzili się, by promować jedność, pokój, ewolucję świadomości. 28 lutego 1968 roku z udziałem delegacji ze 124 państw świata i przedstawicieli UNESCO zainaugurowano działanie miasta, które w swoim założeniu nie należało do nikogo, i do wszystkich zarazem.
Rok 1968 był przełomowy pod wieloma względami. Wówczas nastąpiła kumulacja niezadowolenia społecznego – protestowano na całym świecie przeciwko przemocy, rasizmie, nierównościom. Jednym z eksperymentów społecznych wyrastających z myśli hinduskiej, stało się tytułowe Auroville – Miasto Świtu. Ochotnicy, którzy wierzyli, że dzięki pracy nad sobą i na rzecz społeczności spełni się ich wizja o utopijnym świecie, postanowili sami ten świat stworzyć. Na pustynnej, jałowej glebie posadzili las i zbudowali kraj-miasto w kształcie okręgu.
Autorka sama była częścią tego świata. Za pierwszym razem z niego uciekła. Osiem lat później wróciła i zaczęła obserwować.
Katarzyna Boni próbuje znaleźć odpowiedź na pytania: Dlaczego rzeczywistość, w której żyjemy, nam nie wystarcza i czy możemy stworzyć nową? Opowiada również o własnych doświadczeniach w Auroville, niesamowicie ciężkiej pracy, relacjach z mieszkańcami. W tle trudna historia Indii: kryzysy polityczne i społeczne, byłe kolonie, mieszanka narodów i plemion.
„Auroville. Miasto z marzeń” nie jest peanem na cześć owej społeczności. Reporterka zaznacza, że Auroville się nieustannie tworzy, jest zaproszeniem do dialogu, próbą, nie zaś rozwiązaniem światowych problemów. Mieszkańcy wciąż testują i wdrażają nowe taktyki. Mimo podejmowanych starań nie udało im się osiągnąć samowystarczalności ani zupełnie uwolnić od pieniądza. Nie obyło się również bez konfliktów klasowych i rasowych.
Jaka jest zatem konkluzja? Miasto idealne nie istnieje. Auroville daje jednak nadzieję, że możemy zbudować nieco lepszy świat. Obecnie na pustynnej ziemi mieszkają ponad 3 tysiące osób, które w to wierzą. Co jeśli udałoby się przekonać do tego miliony?
Monika Mańka