Często rozmawiałem z naszymi rodakami, którzy znali takie popularne miejsca jak Blackpool, Manchester, Liverpool, byli w Lake District, ale nie mieli pojęcia, że w niedalekiej odległości też są miejsca, które warto odwiedzić i spędzić czas. Często nawet wyjście z domu na te kilka godzin i spędzenie ich gdzieś z daleka od szumu ulicznego wpływa na człowieka kojąco – mówi Paweł, autor bloga „Polak w Lancashire” w rozmowie z Magdaleną Grzymkowską.
Kim jest osoba kryjąca się pod pseudonimem „Polak w Lancashire”?
Mam na imię Paweł. Na co dzień ojciec. W wolnym czasie podróżnik i fotograf. W Wielkiej Brytanii mieszkam od ponad 5 lat, cały czas w Lancashire.
Dlaczego akurat tam?
Do Lancashire trafiłem, bo tylko tutaj miałem członka rodziny, który oferował mi pomoc w rozpoczęciu mojej angielskiej przygody. Lancashire to miejsce wielu kontrastów. Przez te pięć lat stwierdziłem, że mi i mojej rodzinie dobrze mieszka się na tych terenach i tak naprawdę dopiero zaczynamy je odkrywać. Co prawda wiele miasteczek jest tutaj wręcz szkaradnych architektonicznie, jednak trzeba pamiętać o tym, dlaczego one takie są – były to miejscowości typowo robotnicze pełne zakładów, fabryk, kopalń, które w większości zostały polikwidowane, a dziury po nich zapełniono konstrukcjami często będącymi dziełem przypadku.
Czy to dlatego założyłeś swojego bloga? Aby tłumaczyć Polakom, czym jest Lancashire i dlaczego jest takie, jakie jest?
Wiele razy podczas przeglądania lokalnych grup widziałem powtarzające się pytanie od ludzi mieszkających w Lancashire – gdzie można miło spędzić dzień na świeżym powietrzu. Praktycznie zawsze padały podpowiedzi o pięknych miejscach znajdujących się stosunkowo daleko, mało kto wspominał lokalizacje, które znajdują się tuż za rogiem. Często rozmawiałem z naszymi rodakami, którzy znali takie popularne miejsca jak Blackpool, Manchester, Liverpool, byli w Lake District, ale nie mieli pojęcia, że w niedalekiej odległości też są miejsca, które warto odwiedzić i spędzić czas. Często nawet wyjście z domu na te kilka godzin i spędzenie ich gdzieś z daleka od szumu ulicznego wpływa na człowieka kojąco. Z internetu oraz od moich kolegów z pracy, którzy często podsuwają mi ciekawe pomysły na wycieczki, staram się odkrywać interesujące miejsca, aby pokazać je innym ludziom. Dlatego postanowiłem założyć stronę „Polak w Lancashire” – aby zachecać swoich odbiorców do odwiedzenia tego pięknego hrabstwa, które jest jeszcze nieodkryte przez polskie społeczeństwo, a dodatkowo dorzucić nutkę historii, która często bywa naprawdę fascynująca i inspirująca.
A jest to region bogaty w historię.
Lancashire to hrabstwo czerwonej róży, rodu Lancastrianów słynącego ze sławetnej wojny dwóch róż. Na każdym kroku można tu znaleźć ślady rewolucji industrialnej i wspaniałych krajobrazów, które praktycznie sąsiadują z przemysłowymi miastami. Lancashire do 1974 roku, kiedy doszło do podziałów administracyjnych było jednym z największych i najbogatszych hrabstw brytyjskich. W 1974 odłączone od Lancashire zostały dwa duże miasta i utworzone zostały z nich osobne hrabstwa: Manchester i Liverpool – chociaż dalej w wielu miejscach tych dwóch miast można znaleźć ślady przynależności do Lancashire – np. wizerunek czerwonej róży znajdujący się na wielu mostach. Piszę o tych miejscach na swojej stronie. Każdy z nas może je odwiedzić.
Odnalazłeś tu także polskie wątki.
Przez przypadek w lokalnej prasie natknąłem się na artykuł, z którego dowiedziałem się, że instalacja, która upamiętniała miejsce katastrofy samolotu polskiego pilota na wrzosowiskach niedaleko Darwen została zniszczona przez pożar wrzosowiska i potomkowie pilota postanowili ją odrestaurować. Niewiele mi było potrzeba. Zasiadłem do komputera i znalazłem informacje, z których wynikało, że pilot Herbert Noga zginął w katastrofie za sterami samolotu P51C Mustang zaledwie w kilka tygodni po zakończeniu drugiej wojny światowej. Nie bez znaczenia był fakt, że pilot był członkiem dywizjonu 316 RAF nazywanego również Dywizjonem Warszawskim, który w tamtych czasach stacjonował na lotnisku w Blackpool. Na zdjęciach, które udało mi się znaleźć, widziałem tylko instalację sprzed pożaru. Postanowiłem więc sprawdzić, jak to miejsce wygląda po pożarze. Znalazłem je nie bez problemu. Nie jest w żaden sposób oznaczone ani nie prowadzi do niego żaden szlak, jednak bardzo ucieszyłem się, gdy tam dotarłem. Kiedy pojechałem tam po raz drugi, był już nowy krzyż postawiony przez brytyjską społeczność. Myślę, że jest to piękny wyraz pamięci o tym miejscu i podziękowania za służbę w Królewstkich Siłach Powietrznych.
Jak się czujesz jako Polak w Lancashire? Jak polska społeczeność jest przyjmowana przez mieszkańców?
Lancashire jest bardzo zróżnicowane kulturowo – znajdziemy tutaj zapewne przedstawicieli każdej kultury i religji. Podczas mojego pobytu tutaj nigdy nie spotkał mnie żaden nieprzyjemny incydent spowodowany tym, skąd pochodzimy. Lubię rozmawiać z ludźmi, bo często dzięki temu zdobywam informacje o historii i ciekawych miejscach. Nigdy nie spotkałem się z ignorowaniem, a wręcz przeciwnie, jeżeli czegoś nie rozumiałem starano mi się to wytłumaczyć cierpliwie w inny sposób.
Jak myślisz, czy w wyniku pandemii zwiększy się liczba Polaków, którzy będą zwiedzać Wielką Brytanię?
Myślę, że jesteśmy grupą aktywnych turystów. Jest wiele stron na Facebooku poświęconych ciekawym miejscom w Wielkiej Brytanii. Wszystko zależy od człowieka, ale jeżeli uda mi się nakłonić chociaż jedną osobę do wyjścia z domu i odwiedzenia któregoś miejsca prezentowanego przeze mnie, to będzie na pewno duży sukces.